Krew Chrystusa źródłem mojej nadziei
Rok Jubileuszowy, ogłoszony przez papieża Franciszka pod hasłem „Pielgrzymi nadziei” jest szczególnym czasem łaski i odnowy duchowej. W tym kontekście duchowość Krwi Chrystusa nabiera wyjątkowego znaczenia, ukazując jej rolę jako źródło nadziei, siły i wspólnotowego życia wierzących. Papież Franciszek podkreśla, że chrześcijanie powinni być pielgrzymami nadziei, niosąc świadectwo Bożej miłości. W tym szczególnym czasie każdy wierzący jest zaproszony do refleksji nad swoją wiarą, do umocnienia więzi z Chrystusem, braćmi i siostrami w wierze oraz do aktywnego niesienia nadziei światu.
Skąd mam czerpać nadzieję, aby wystarczyło dla mnie samej i aby nieść ją innym? Psalmista
w psalmie 87 mówi: „w Tobie są wszystkie me źródła.” Źródło mojej wiary, miłości i nadziei jest w Bogu, w Jezusie Chrystusie, który nas krwią swoją odkupił. Skoro źródło mojej nadziei jest w Bogu, to mogę powiedzieć, że imię Boga, to nie tylko Miłość ale też Nadzieja. Od Niego mogę czerpać, aby nieść ją innym. Aby dzielić życie z ludźmi i wielkodusznie dawać siebie, muszę uznać, że każda osoba jest godna mojego poświęcenia, ze względu na to, że Jezus Chrystus przelał swoją krew na krzyżu za tę osobę. Dlatego jeśli uda mi się pomóc żyć lepiej jednej osobie, to już wystarczy, aby dziękować Bogu za dar mojego życia.
Należąc do Wspólnoty Krwi Chrystusa mamy misję niesienia innym Bożej miłości i mówienia o niej. Kiedy uświadomimy sobie, że mamy misję, która nas uszczęśliwia, to nasza radość wypływająca z realizacji tego zadania będzie widoczna w naszym zachowaniu, w naszym uśmiechu, w naszych słowach i czynach. Nie chodzi o to, by kogoś do wiary przymuszać. Bardziej chodzi o wyjątkowe połączenie modlitwy, przyjaźni, świadectwa życia i hojnego poświęcenia dla dobra bliźniego. Potrzeba nam radości, która się udziela innym i otwartości, która z delikatnością i wolnością zaprasza do poznania Boga. Duchowość Krwi Chrystusa uczy nas, że wspólnota powinna być miejscem miłości, przebaczenia i wsparcia. Bóg działa przez przyciąganie, dlatego tak bardzo potrzebuje naszego świadectwa.
Kiedyś we Wspólnocie Krwi Chrystusa została przeprowadzona ankieta, w której proszono nas o odpowiedź na pytanie: Co zmieniła we mnie i co podarowała mojemu życiu duchowość Krwi Chrystusa? Niemal wszyscy odpowiedzieli, że nastąpiła zmiana w ich życiu wiarą, w patrzeniu na Pana Boga, siebie samego i drugiego człowieka. To Krew Chrystusa jest tym pryzmatem, przez który zaczynamy inaczej patrzeć na świat, widzieć wyraźniej bliźniego. A oto kilka wypowiedzi z tej ankiety:
- Duchowość Krwi Chrystusa zmieniła moje życie. Nastąpiła u mnie zmiana w myśleniu, postrzeganiu rzeczywistości i działaniu. Czuję się potrzebna, zaangażowałam się w niesienie pomocy innym. Duchowość Krwi Chrystusa uczy mnie wybierać dobro i zawsze dobro.
- Wlała w moje serce nadzieję, że Krew Chrystusa jest mocniejsza niż moje grzechy i wszelkie zło.
- Zmieniła we mnie nastawienie do drugiego człowieka. Nauczyła mnie szanować wszystkich, bo wszyscy zostali odkupieni tą samą Krwią Chrystusa. Podarowała mi Słowo Boże, które ma sprawczą moc działania. Utwierdza w wierze, daje radość i niesie nadzieję. Utwierdziła w przekonaniu, że warto innym przybliżać Boga lub pomagać w powrocie do Kościoła.
- Zmieniła moje spojrzenie na drugiego człowieka poprzez pryzmat przelanej Krwi Chrystusa. Wyczuliła mnie na potrzeby bliźniego, a tym samym przynagla mnie do pełnienia dobrych uczynków i ciągłego szukania woli Bożej. Nauczyłam się dzielić miłością Bożą z bliskimi i obcymi, dostrzegać pragnienie miłości u innych i wyrażać ją w różnych gestach i słowach. Krew Chrystusa daje mi siły i uzdalnia mnie do niesienia miłości wszystkim, nawet tym z którymi trudno wytrzymać.
- Duchowość Krwi Chrystusa to skarb, dzięki któremu wzrastam duchowo, a owocem jest pragnienie okazywania miłości i służby, zwłaszcza poszkodowanym, biednym i chorym. Obecnie spostrzegłam, że „przyciągam” osoby zagubione życiowo, po przejściach, spragnione pocieszenia i miłości. Mogę okazywać im miłość – miłość Bożą – którą obdarza mnie Jezus, którego codziennie przyjmuję w Eucharystii. W sercu moim jest nieustanne pragnienie obdarowywania bliźnich miłością, niesienia im pociechy. Pragnę coraz bardziej kochać Krew Chrystusa.
Wyzwanie, jakie duchowość Krwi Chrystusa przedstawia dla nas może zamknąć się w jednym zdaniu: budowanie relacji. Musimy budować relacje w świecie coraz bardziej rozbitym i podzielonym. Mamy tworzyć relacje i więzi, stając się sługami pojednania w Bogu i z Bogiem.
A budujemy relacje wtedy jeżeli stajemy po stronie prawdy. Budowanie więzi w świecie fałszywych czy też nieobecnych relacji, jest dla nas wezwaniem dość jasnym. Do realizacji tego zamiaru mamy do dyspozycji środki tak mocne, jak właśnie duchowość Krwi Chrystusa. Moc Krwi Chrystusa daje nam nadzieję i pozwala spojrzeć na konkretną sytuację z innej perspektywy i dostrzec możliwości tam, gdzie wcześniej wydawały się być jedynie przeszkody. To właśnie Krew Chrystusa ma zmienić naszą mentalność i widzenie rzeczywistości według przesłania Bożego jakie z sobą niesie. Ona ma nas nauczyć chrześcijańskiej wrażliwości.
Kiedy wstąpiłam do Wspólnoty Krwi Chrystusa i poznałam duchowość Krwi Chrystusa uległy zmianie moje relacje z Panem Bogiem. Prawdę mówiąc, ta relacja się dopiero wtedy nawiązała. Duchowość Krwi Chrystusa zmieniła we mnie obraz Boga, który miałam w sobie – niedostępnego, karzącego, surowego i wymagającego. Doświadczyłam, że Bóg jest kochającym Ojcem, zna mnie po imieniu i że naprawdę kocha mnie bezinteresownie. Jest Ojcem, który czeka na moje powroty i ciągle uprzedza mnie w okazywaniu miłości. Życie we Wspólnocie Krwi Chrystusa daje mi możliwość formowania się w grupie, przez słowo Boże, ciągłą formację prowadzoną przez Misjonarzy Krwi Chrystusa. Mam tu możliwość relacji z drugim człowiekiem, otwarcia się na bliźniego, okazywania mu miłości, ćwiczenie się w cierpliwości itp. Równocześnie mogę liczyć na przyjaźń i wsparcie od innych. Mój syn, w związku z tym, że wychowywał się bez ojca, jako nastolatek zbuntował się przeciw Bogu, przestał chodzić do kościoła na eucharystię, słuchał ostrej muzyki i piosenek z tekstami satanistycznymi, nawet przyniósł od kogoś książkę zwaną „biblią satanistyczną”. Byłam tym przerażona, rozmowy z nim przeradzały się w kłótnie i awantury. Nie mogłam zgodzić się z tym, że syn igra ze złem ale nie umiałam zapanować nad emocjami i ciągle były na ten temat awantury. Podzieliłam się moim problemem z osobami z grupy, w której spotykałyśmy się co tydzień na rozważaniu słowa Bożego. Animatorka obiecała, że cała grupa będzie się modlić w intencji nawrócenia mojego syna a mnie powiedziała: „A ty go kochaj, tylko go kochaj. Pan Bóg wie, że on się buntuje, ty go kochaj.” Byłam tym bardzo poruszona, modliłam się często słowami z litanii „Krwi Chrystusa, zwyciężająca złe duchy, wybaw go”. Zanurzałam syna we Krwi Chrystusa i miałam nadzieję na zmianę tej trudnej relacji. Starałam się nie mieć pretensji o jego zainteresowania, przestałam zwracać mu uwagę na ten temat. Po jakimś czasie sam mi powiedział, że skończył z tym, bo to było „głupie zainteresowanie”. Nadzieja pozwala przejść człowiekowi przez najtrudniejsze momenty i okresy życia.
Każdy z nas w swoim życiu przeżywa smutne i trudne wydarzenia, w których może otrzymać pomoc i wsparcie od braci i sióstr w wierze, a także przeżywa wydarzenia pozytywne, dobre spotkania, które przynoszą nadzieję i napełniają serce radością.
Kiedyś w książce, która zawierała rozważania nt. litanii loretańskiej, ks. Alessandro Pronzato napisał mocne słowa przy wezwaniu: Przyczyno naszej radości, módl się za nami. Mówił, że ludzie modlą się tym wezwaniem, a w Kościele jest wiele osób ze smutnymi twarzami, wiecznie okazujących w rozmowach niechęć do świata i ludzi. O tych smutnych chrześcijanach napisał tak: „Maryjo przekonaj tych swoich wyznawców, że należałoby zmniejszyć ilość modlitw, a zamiast nich spontanicznie się uśmiechnąć, co rozradowałoby niebo i spodobałoby się tu na ziemi.” Te słowa bardzo mnie poruszyły i pamiętam je do dziś. Sama wtedy miałam problem z wyrażaniem radości i rzeczywiście chodziłam ze smutną twarzą. Chyba jakoś naturalnie o wiele łatwiej mówić o cierpieniu albo nieszczęściu, albo kłopotach, ponieważ te sytuacje są nam o wiele bliższe i bardziej bezpośrednie. Zdałam sobie sprawę jak ważne jest okazywanie innym radości, która ma taką cechę, że się udziela naszym rozmówcom i tym, których spotykamy. Uśmiech potrafi rozbroić napiętą atmosferę rozmowy, rozradować czyjeś serce. Postanowiłam więc pamiętać o tym, zwłaszcza, że pełniłam funkcję animatorki krajowej Wspólnoty Krwi Chrystusa i spotykałam się z wieloma ludźmi. Zastanawiałam się czy ja sama i wszyscy inni należący do Wspólnoty Krwi Chrystusa potrafimy wspólnie świętować? Czy umiemy otworzyć serca do dzielenia się radością? Odpowiedź na te pytania wydała mi się oczywista – „tak! Oczywiście! Po co pytać?” Warto jednak ciągle na nowo zadawać sobie te pytania i wykorzystywać okazje do wspólnego świętowania we wspólnocie, w rodzinie, w grupie modlitewnej i w całej Rodzinie Krwi Chrystusa, aby przekazać dobre słowo, uśmiech, pocieszyć tych którzy są smutni, wymienić szczere uściski z tymi, którym mamy coś do wybaczenia. Aby przede wszystkim wyśpiewać Bogu pieśń wdzięczności za wszystko, co nam uczynił, jak Maryja wyśpiewała u Elżbiety Magnificat. Jedną z rzeczy jaką Bóg nam uczynił jest wzbudzenie charyzmatu Krwi Chrystusa w Kościele i powołanie zgromadzeń zakonnych i ludzi świeckich, aby rozwijali się i wzrastali w wierze w duchowości Krwi Chrystusa. Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię Moje, tam jestem pośród nich (Mt 18,20.) Święto rodzi się ze świadomości obecności Boga. Z uwagi na tę obecność rodzi się wesołość i radość, w sercu pojawia się nadzieja na lepsze jutro ponieważ Bóg jest pośród nas.
W Rodzinie Krwi Chrystusa w Polsce mamy kilka stałych okazji do wspólnego świętowania. Wszelkie wspólne święta stwarzają możliwość do przeżycia autentycznej radości. Pierwszą z nich jest obchodzone w maju w Częstochowie święto Matki i Królowej Przenajdroższej Krwi. Wspólnota Krwi Chrystusa jest odpowiedzialna za organizację tej uroczystości i pikniku, który towarzyszy świętu. Jako animatorka, byłam wielokrotnie odpowiedzialna za koordynację prac przygotowawczych. W czasie przygotowań wiele razy pojawiały się trudności, zniechęcenie nawet złość, bo ktoś nie wypełnił swego zadania, ktoś inny nie przyjechał, inny o czymś zapomniał. Wtedy te zadania musiał wykonać ktoś inny. Natomiast następnego dnia, w niedzielę, gdy wszystko było gotowe i trwała uroczystość wszystkie moje smutki, złości i zniechęcenia odchodziły w niepamięć. W sercu pojawiała radość z tego, że przyjechało tak dużo ludzi z całej Polski, że wszyscy się cieszą ze spotkania, że sama mogłam się spotkać z przyjaciółmi, którzy tak, jak ja czczą Krew Chrystusa. Radowało mnie bardzo to, że spełnia się (chociaż w części) życzenie Jezusa: Aby byli jedno.
Drugą okazją do wspólnego spotkania jest doroczne czuwanie nocne w sanktuarium Matki Bożej Jasnogórskiej w Częstochowie w okresie Adwentu. Wtedy możemy Bogu wraz Maryją wyśpiewać pieśń dziękczynną za wszystko co nam uczynił w mijającym roku i prosimy Maryję o pomoc, abyśmy byli wierni Jej Synowi. Maryja, która zaniosła Jezusa ludziom, zanim się jeszcze urodził daje nam do zrozumienia, że Jej Syn raduje się, kiedy wychodzimy z Nim do innych i niesiemy im Jego Miłość i Nadzieję. Napełnieni Bożą radością we wspólnocie, we wspólnym świętowaniu nie możemy zatrzymywać tej radości dla siebie. Jesteśmy wezwani do bycia świadkami szczęścia i radości z powodu posiadania Chrystusa. To On jest głównym źródłem naszej radości!
Pan Bóg chce, abyśmy byli szczęśliwi, abyśmy mieli radość życia w pełni. Jak to osiągnąć? Papież Franciszek w adhortacji apostolskiej „Evangelii gaudium” (nr 274) napisał bardzo piękne zdanie, które jest głęboką i prawdziwą definicją szczęścia: „Osiągamy pełnię, gdy łamiemy bariery, a nasze serce napełnia się twarzami i imionami.” Co to znaczy że serce wypełnia się twarzami i imionami? To znaczy, że najważniejsze w życiu człowieka są więzi, relacje, a w jego sercu są inne osoby – ich twarze, ich imiona. Być człowiekiem głębokich przyjacielskich więzi — to droga do pełni życia, do szczęścia.
Na przełomie roku 2024 a 2025 leżałam w szpitalu, spędziłam tam święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok. Przeszłam poważną operację chirurgiczną. W tym czasie nie mogłam i nie potrafiłam się modlić. Wiedziałam, że modlą się za mnie ludzie ze Wspólnoty Krwi Chrystusa. Później, jak
o tym myślałam i dziękowałam Bogu za przywrócone zdrowie i za tych, którzy się za mnie modlili, uświadomiłam sobie, że oni nieśli mnie do Jezusa, jak przyjaciele paralityka z ewangelii św. Łukasza. Wtedy przypominały mi się osoby – ich twarze i imiona, których poznałam we Wspólnocie Krwi Chrystusa. Nigdy bym nie poznała tylu wspaniałych osób, gdyby nie połączyła nas duchowość Krwi Chrystusa. Jestem wdzięczna za nich wszystkich. Moje serce jest napełnione wieloma twarzami i imionami osób, które czczą Krew Chrystusa i w Niej pokładają nadzieję.
Niech ten rok łaski – Rok Jubileuszowy stanie się dla nas czasem odnowy duchowej i głębszego zrozumienia Krwi Chrystusa jako źródła naszej nadziei.
Czesława Nowak
You must be logged in to post a comment.