„Pokój Wam”
„Pokój Wam” (J 20 ‚19–31)
Jestem od najmłodszych lat bardzo związana z Panem Bogiem, jego synem i Matką Dzięki temu udało mi się przetrwać straszną wojnę, obóz koncentracyjny i wszystko co było potem. A było niełatwo. Myślałam zawsze, że to co mnie spotkało w młodości, to nic gorszego już nie może mnie spotkać. Ale Pan Bóg zgotował mi jeszcze jedną niespodziankę.
Na spotkaniu Wspólnoty wybraliśmy Słowo Życia z II niedzieli Wielkanocnej Miłosierdzia Bożego „Pokój Wam”. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że te słowa będą tak ważne dla mnie. Nietrwało długo, bo za dwa tygodnie w IV niedzielę Wielkanocną, kiedy wróciłam ze Mszy św. rano zadzwoniła znajoma z jakąś wiadomością. Ponieważ zorientowała się, że nic nie wiem, to powiedziała tylko, że nic gorszego to już nie mogło mnie spotkać i przerwała rozmowę. Dało mi to dużo do myślenia. Zaczęłam wydzwaniać do rodziny, ale nikt telefonu nie odbierał. W końcu zadzwoniła wnuczka, że posyła po mnie taksówkę i mam przyjechać. Dalej nic z tego nie rozumiałam. Nikt mi nic nie chciał powiedzieć. Na miejscu okazało się, że w mieszkaniu mojej córki pełno ludzi. Dopiero po chwili zobaczyli, że jestem i w końcu powiedzieli co się stało. Jak to usłyszałam, nie mogłam uwierzyć. Okazało się, że moja jedyna córka takim trudem przeze mnie wychowana nie żyje. Jeszcze w sobotę wszyscy byliśmy u niej na przyjęciu i nic nie skarżyła się na zdrowie, powiedziała mi „do jutra mamo”, a tego jutra już nie było. To był dla wszystkich szok niewyobrażalny, a zwłaszcza dla mnie. Pomyślałam sobie, dlaczego ją Pan Bóg zabrał, a nie mnie starą, która już ma swoje lata. Ogarnął mnie wtedy straszny żal i trochę złość, ale wkrótce wszystko minęło. Uspokoiłam się. Przypomniałam sobie słowa „Pokój Wam”. Wiedziałam już, że nie jestem sama i wiedziałam co należy zrobić. Podeszłam ze spokojem do córki, pobłogosławiłam ją, pożegnałam i czułam, że Jezus jest przy niej i zabiera ją do siebie, bo była dobrym człowiekiem. Słowa „Pokój Wam” dały mi tyle siły, że nie wpadłam w panikę. Jezus przychodzi do Wszystkich gdzie jest smutek ( tak jak wtedy przyszedł do Apostołów w wieczerniku) i obdarza nas wielką miłością. To nie świat daje radość. Nowe życie daje nam Chrystus. Pokazuje nam swoje rany i wyzwala z grzechu. Przekonałam się znów, że Jezus jest nieustannie w naszym życiu- specjalnie tam gdzie go potrzebujemy, pod warunkiem, że go przyjmiemy.
Wiem, że wiele osób, za mnie i za moją córkę modliło się w tym smutnym czasie, nie tylko ze Wspólnoty. To dało mi siłę przetrwać tą straszną tragedię i dzięki temu nie próbuję dociekać dlaczego Bóg tak zdecydował. Dopóki żyję, wiem, że moją misją jest mówić wszystkim tak jak Jezus „Pokój Wam”. Tak też staram się czynić. Wiem też jaka jest siła modlitwy, szczególnie za kogoś. Dlatego tym gorliwiej czynię to każdego dnia.
Błogosławiona Krew Jezusowa !
Zofia
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.