Świadectwo Agnieszki
W lipcu 2012 roku pojechałam do rodziny, by ten czas spędzić z mamą i bliskimi. Moja radość jednak trwała krótko; moja mama i siostra zachorowały i obie znalazły się w szpitalu. Niedługo potem dowiedziałam się, że Jola, moja przyjaciółka i siostra ze wspólnoty, miała ciężki wypadek i też znalazła się w szpitalu. Miałam dylemat, nie wiedziałam co robić, dzieliła nas odległość 500 km. Nie mogłam być jednocześnie tu i tam! Z jednej strony chciałam być przy mojej mamie i siostrze, pomagając im w chorobie, a z drugiej bardzo chciałam wesprzeć Jolę w jej tragicznej sytuacji.
Będąc we Wspólnocie Krwi Chrystusa, do której należę już 15 lat, nauczyłam się, że powinniśmy pomagać również sobie nawzajem, że posługa sobie nawzajem wewnątrz wspólnoty jest też wyrazem naszej misji, naszego apostolstwa i jest bardzo ważna. Zaczęłam więc modlić się i prosić Pana Boga o pomoc, radę i światło, jak mam postąpić, bo wiedziałam, że obie strony potrzebują mojej pomocy i obecności. Po jakimś czasie dowiedziałam się, że pozostali członkowie naszej grupy z WKC zainteresowali się sytuacją Joli w szpitalu, więc przyniosło mi to więcej pokoju i nadziei, że Jola nie będzie sama. I rzeczywiście nasza grupa ze Wspólnoty Krwi Chrystusa mocno ją wspierała, poprzez modlitwę i odwiedziny w szpitalu. W niedługim czasie mama i siostra zaczęły wracać do zdrowia, a ja mogłam wrócić do domu i wkrótce dołączyć do naszej wspólnoty, aby zastąpić inne siostry z naszej grupy w posłudze Joli w szpitalu. Byłam przy niej tak często, jak tylko czas i obwiązki mi pozwalały. Pomagałam jej fizycznie i duchowo, zarówno poprzez modlitwę i rozmowy, jak i poprzez to, że niejednokrotnie wykonywałam przy niej pracę pielęgniarską.
Nasza obecność i posługa przynosiły konkretne owoce. Jola potrafiła cieszyć się i śmiać oraz dawać radość innym, pomimo, że czasami widziałam na jej twarzy ból i cierpienie. Któregoś dnia, gdy przyszłam do szpitala Jola powiedziała z radością: „Wiesz Agnieszka, dzisiaj sama stanęłam przy łóżku!” Później próbowała robić już kilka kroków. Nasza wspólna radość była ogromna, że wreszcie powoli wraca do zdrowia, że będzie chodzić… Gdy wróciła do domu, spotykałyśmy się u niej w mieszkaniu na tygodniowych rozważaniach Pisma Świętego, aby i ona mogła w nich uczestniczyć. Wraz z Jolą i całą naszą grupą dziękowaliśmy Panu Bogu za dar wspólnoty, za dar wzajemnej pomocy, za to szczególne apostolstwo wewnątrz Wspólnoty Krwi Chrystusa. A ja osobiście dziękowałam Bogu za to, że potrafię służyć i widzieć Krew Chrystusa w drugim człowieku, że pozwala mi widzieć piękne owoce tej służby i czerpać z niej wewnętrzną radość.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.