Zapragnęłam wtedy w jednej chwili wybaczyć
Świadectwo wygłoszone podczas Niedzieli Misyjnej
Obecnie mieszkam w Warszawie, jednakże urodziłam się w małym miasteczku w województwie Warmińsko-mazurskim. Wychowałam się w rodzinie wielodzietnej, tata zmagał się z problemem alkoholizmu i przemocy.
Miłości szybko zaczęłam szukać w klubach i barach, coraz głębiej wchodziłam w grzech, doszły ćwiczenia jogi i okultyzm. Następnie pojawiła się silna bezsenność i depresja, w efekcie której chciałam odebrać sobie życie.
Czułam przerażający niepokój, żal, złość i straszną ciemność. Pewnej bezsennej nocy uznałam swoją bezsilność i widząc, że nie poradzę sobie ani jednego dnia więcej, głośno zawołałam „Boże, błagam pomóż mi, bo sama sobie nie poradzę”. Następnego dnia, po powrocie do domu, usłyszałam kobiecy głos, który z miłością powtarzał „idź do Kościoła, idź do spowiedzi, dołącz do wspólnoty” .
Dziś wiem, że właśnie wtedy Maryja uratowała moje życie od potępienia, które wybrałam przez trwanie w grzechu ciężkim.
Zapragnęłam wtedy w jednej chwili wybaczyć ojcu rodzonemu, to był dzień Jego urodzin. Zadzwoniłam więc i po raz pierwszy w życiu, mając 33 lata, złożyłam ojcu życzenia urodzinowe, to była wielka radość i ogromna ulga.. Zrozumiałam w jednej chwili, że to niewybaczenie trawiło i niszczyło moje serce..Oraz, że bardzo raniłam siebie i tatę swoją postawą żalu i pretensji nie rozumiejąc, że sam był poraniony, potrzebował pomocy i miłości..
Chwilę później zdecydowałam się wyznać grzechy, których poczułam ogromny ciężar. I szczerze poprosiłam, aby Pan Bóg pomógł mi zobaczyć czym Go obraziłam. Wtedy zobaczyłam, jak niezliczona ilość grzechów, jeden po drugim, wyświetlają się przede mną.. Te grzechy lecą, jak śnieg i są z całego mojego życia.. Dalej Bóg dał mi poznać, jak wielkim złem jest grzech i że to on był przyczyną mojego smutku i pogubienia.
Dał mi doświadczyć również swojej miłości i skruchy serca, skruchy tak głębokiej, że wiele dni gorzko płakałam, bardzo żałując za każdy zły wybór.
Spisałam wszystkie te grzechy i udałam się do spowiedzi. Akurat odbywały się Światowe Dni Młodzieży w mojej Parafii na Wilanowie. Na wejściu do Kościoła, po raz pierwszy zobaczyłam uwielbienie i powiedziałam „Boże, ja też tak chcę”. W tym momencie zalała mnie fala Miłości, tak wielkiej, że nie umiem porównać Jej z niczym podobnym.. Poczułam, że ktoś wlewa życie w moje ciało, że krew, która była zastygła, zaczęła pulsować, że ktoś we mnie Zmartwychwstaje..Zaczęłam płakać ze szczęścia, jak dziecko, a Bóg wlewał Swoją Miłość w moje rany.
Raz jeszcze pokazał mi moje grzechy, które lecą jak śnieg. Zatrzymał się tylko przy jednym i był to grzech używania słów wulgarnych. Widziałam, jak każde takie słowo nieczyste leci w moją białą duszę i uderza w nią, pozostawiając czarny kleks, który się rozlewa i bardzo cuchnie, a po chwili moja dusza jest czarna..
Czułam wówczas, że jestem w głębokim, ciemnym dole, gdzie panuje ciemność i zło, ale Bóg podaje mi rękę i mnie z niego wydobywa. Unoszę się coraz wyżej, a grzech mój odpada, jak suche błoto. Stawia mnie na gruncie, wkłada na mnie nową lśniącą suknię i sandały i prowadzi mnie do Boga Ojca, który siedząc, patrzy, jak idę i ze wzruszeniem uderza prawą ręką o prawe kolano i powtarza trzykrotnie „Moja córka wróciła!”…Całe niebo tańczy i śpiewa.. Widzę nieopisaną radość w niebie z jednego nawróconego grzesznika..
Po generalnej spowiedzi wiele się w moim życiu zmienia. Pewnego dnia ktoś jakby w sercu podpowiedział mi, abym czytała Słowo Boże, a kiedy wzięłam Biblię do ręki, to znowu długo płakałam, bo Bóg dotykał mnie w samo sedno mojego serca, mówiąc do mnie, wyjaśniając mi całe moje życie i pokazując, jak piękna i ważna jestem w Jego oczach. Wyjaśniał tajniki mojego serca, bo On jako jedyny zna je całe.. Tak pokochałam Słowo Boże, którym On do dziś odpowiada na moje pytania prowadzi mnie.
Poprosiłam Boga pewnego razu, aby pokazał mi moją wiarę,czy ja ją mam, bo tylko On to wie. Przy rozważaniu Słowa dotknął mnie fragment: „On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony”. Następnie na Mszy tego dnia, ksiądz mówił całe kazanie o wierze, że ten ją ma, kto słucha Słowa Bożego i wypełnia Je…Zacytował również następujące Słowo, które znowu dotknęło gdzieś głęboko mojej duszy : „Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia Je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale”. I wtedy poznałam odpowiedz Boga, który mówił mi przez to Słowo, że moja wiara mimo ataków nieprzyjaciela jest silna, że nie została zburzona, bo jest oparta na słuchaniu Słowa i wypełnianiu Go.
Skądże miałabym wiedzieć, jak wypełniać to Słowo, nie znając Go?..Nie rozważając, nie nosząc w sercu? Aby Je wypełniać i mieć fundament w Bogu, potrzebuję karmić się Słowem, tzn samym Bogiem, który jest w Słowie ukryty..Potrzebuję poznawać Słowo, tzn samego Jezusa, a wtedy wiem że żyje naprawdę..
Tym Słowem, przez które Bóg do mnie mówi, mogę dzielić się we Wspólnocie Krwi Chrystusa, gdzie bardzo doświadczam obecności i działania Boga, a Jego Krew jest najcenniejszym darem, bo obmywa mnie z grzechu i wydobywa z ciemności.
Moje życie wcześniej było martwe, smutne, wręcz tragiczne, mimo że miałam karierę i pieniądze, miałam pozornie wszystko. Ale to wszystko nie dało mi pokoju serca. Przeciwnie, napędzało mnie, aby mieć więcej i nigdy dość.. Spoczęłam dopiero wtedy, kiedy odwróciłam się od grzechu i całym sercem zwróciłam do Boga, który jest dawcą życia i bez którego życia nie ma. Z którym przez Jego Słowo rozmawiam, przez które On mnie prowadzi i czuję się bezpiecznie, czuję się w pełni szczęśliwa, wolna i kochana.
Chwała Panu!
Agnieszka
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.