8. WZORY ŻYCIA
Wzory Życia
- Wspomnienie z Lourdes.
Rozpoczynając analizę tematu o wzorach życia chciałbym zacząć nietypowo od pewnego wspomnienia z Lourdes. Kilka lat temu w drodze na spotkanie ŚDM w Madrycie wraz z naszą grupą odwiedziliśmy jedno z najbardziej znanych Sanktuariów Maryjnych, Lourdes. Podczas tego pobytu przekonałem się naocznie o prawdzie: że Kościół Święty zbudowany jest na skale. Bowiem świątynia Matki Bożej jest umieszczona na zboczu góry, u podnóża której, znajduje się grota objawień Maryi. Niesamowite wrażenie pozostawia widok kościoła osadzonego na kilkudziesięciu metrowym zboczu, który stanowi fundament i dalej w górę piętrząca się świątynia. Po co o tym opowiadam? Bo obraz tej niezachwianej kilkukondygnacyjnej świątyni jest dla mnie obrazem niezachwianego człowieka, który swoje życie oparł na Chrystusie. To obraz człowieka o silnej woli, mocnej nadziei, gorącej miłości i nieprawdopodobnej wierze. Nie mogłem się oprzeć użyciu tej metafory do tematu w którym mamy mówić w wzorach życia. Skoro jakaś postać stanowi wzór postępowania poprzez przykład jak kochać Boga, jak tę miłość praktycznie przełożyć na miłość do bliźniego i to wszystko okrasić prawdziwie głęboką modlitwą, niewątpliwie jest to dla nas chrześcijan kolejnej ery i członków Wspólnoty Przenajdroższej Krwi Chrystusa, wzorem życia właśnie.
- Maryja Królowa Krwi Przenajdroższej
Jedno z ważniejszych zdań z Pisma Świętego o Matce Bożej jest to wyjęte z Ewangelii św. Łukasza, który tak dużo miejsca poświęcił dzieciństwu Jezusa a więc tym samym i tej, która Go zrodziła. Kiedy w życiu Maryi historia zbawienia zaczęła się realizować od Zwiastowania przez Narodzenie, ucieczkę do Egiptu aż po czas dorastania Jezusa gdy miał lat dwanaście wszystkie te wydarzenia wymagały od Maryi wielkiej wiary i zaufania Bogu. Bardzo często Ewangelia tę ufność w Boża Opatrzność podkreśla zdaniem: „Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu”. [Łk 2, 19] Jedno z najwspanialszych zdań, mówiących o Matce Bożej, jakie można znaleźć w Piśmie Święty.
Maryja jest dla nas wzorem życia chrześcijańskiego i wspólnotowego. To zdanie pięknie ukazuje nam istotę trwania Maryi przy Bogu, pomimo trudności, pomimo upadków, pomimo niepowodzeń.
Warto brać z Niej przykład wierności i zaufania Bogu szczególnie w dzisiejszych czasach, w których takie wartości jak: wiara, zaufanie, miłość, Boże Przykazania, Ewangelia…itd, są bagatelizowane, spychane na margines, odrzucane. Dlatego potrzeba nam przykładu, na którym będziemy się wzorować. Tym wzorem jest Maryja Królowa Krwi Przenajdroższej. Każdy i każda z nas mamy z pewnością osobiste ale i wspólnotowe doświadczenie spotkania Maryją Królową Krwi Przenajdroższej. Od majowego odpustu w Częstochowie gdzie darem jest ogólnopolskie spotkanie nas wszystkich, przez peregrynację obrazu w parafiach, przez uroczyste poświęcanie sztandarów na jej cześć, aż po osobiste spotkanie z Matką w cichym domowym kąciku gdzie mamy możliwość wypłakać się jej w rękaw albo podzielić się radością, którą przeżywamy.
Jakie budzą się w tobie odczucia, wspomnienia, doświadczenia gdy patrzysz na ten obraz?
Moje doświadczenie spotkania z królową Krwi Przenajdroższej jest prawie codziennie ale są takie chwile, które mocniej wywierają we mnie wpływ. Moje życie chrześcijańskie, moja wiara i w konsekwencji powołanie kapłańskie rozwijało się i dojrzewało w bliskości naszej Królowej. Kiedy wracam wspomnieniami do początków mojej świadomej decyzji pójścia za Jezusem bez mała 20 lat temu, gdy zamieszkałem w Domu Misyjnym, pamiętam, że często lubiłem zostawać wieczorem w kaplicy na osobistą modlitwę, już po Apelu Jasnogórskim by opowiedzieć Mamie jak przeżyłem dzień, by oddać jej opiece moich bliskich, oddać jej kłopoty z rówieśnikami w szkole, którzy nie dawali mi spokoju odkąd dowiedzieli się, że mieszkam z księżmi. Mieli mnie za dziwaka. Środowisko szkoły zawodowej nie bardzo aprobowało że uczeń ich szkoły w profilu cieśla może mieć plany na przyszłość by zostać księdzem.
Gdy spojrzymy na życie Maryi na wspomniane już wyżej ważne wydarzenia historii to łatwo zauważyć, że też było ono naznaczone cierpieniem, niezrozumieniem. Maryja najlepiej to wie, od momentu gdy Bóg wkroczył w jej życie z planem zbawienia. Tym samym nie chcę się do Maryi przyrównywać ale chcę podkreślić, że kto bardziej nas zrozumie jak nie Matka, która pod krzyżem stała, która się Bogu ofiarowała na wyłączność. Prześledźmy krótko te wydarzenie…
ñ Zwiastowanie: O tym cudownym spotkaniu wiedziała tylko Maryja, ale efekt w postaci ciąży był widoczny dla wszystkich. Ile już w tym momencie musiała się nacierpieć. Przecież dla kobiety w tamtych czasach ciąża bez ślubu oznaczała straszną hańbę, groziła śmiercią przez ukamienowanie.
ñ Narodziny w Betlejem: Związane z tym cudownym Narodzeniem wydarzenia, śpiew aniołów, obecność kłaniających się pasterzy, hołd mędrców ze wschodu, ale też nagląca potrzeba ucieczki przed żądnym krwi Herodem.
ñ Ofiarowanie w świątyni: Proroctwo Symeona „Twoją duszę miecz przeniknie” a więc zapowiedź cierpienia.
ñ Maryja pod krzyżem: To był chyba najtrudniejszy moment w jej życiu. Mówi się, że rodzice nie powinni grzebać swoich dzieci. Jeśli już tak jest potrzeba naprawdę głębokiej wiary i zaufania Bogu by takie doświadczenie przeżyć.
Te wydarzenia ze swojego życia Maryja: Zachowywała i rozważała je w swoim sercu.
Ks. Twardowski powiedział kiedyś, że Maryja rozważała to czego nie rozumiała, czego nie umiała pojąć. My natomiast to czego nie rozumiemy, co nas denerwuje chcemy odrzucić i zapomnieć. Zechciejmy brać wzór z naszej Królowej Krwi Przenajdroższej, która zawsze wskazuje nam na Jezusa.
- Św. Kasper del Bufalo (1786–1837)
Przez 51 lat jego życia można wymienić wiele dzieł, które dokonał, można przywołać wiele wydarzeń i dat, zacytować wiele myśli z listów rekolekcyjnych i kazań. To wszystko jest do znalezienia w odnośnych opracowaniach. To co jest najpiękniejsze i co bardzo mocno mnie fascynuje w tej postaci oddaje pośmiertna diagnoza lekarska. Wszyscy znamy te słowa: „Umarł jako ofiara miłości bliźniego”. Ale żeby tak umrzeć nie wystarczy żyć tylko przyzwoicie. Przyzwoitość to jakiś mniej lub bardziej określony poziom, który widać na zewnątrz. A wszystko zaczyna się od środka, od wnętrza, od nadprzeciętnego życia w relacji z Bogiem. Osobiste spotkanie z Ukrzyżowanym Jezusem w swoim sercu sprawiło św. Kasper nie umiał usiedzieć w miejscu. On musiał być między ludźmi i dla ludzi. Czuł wewnętrzne poruszenie i ogromną potrzebę przywrócenia ludziom wiary, nadziei. Nasz założyciel uczył jak kochać Chrystusa Ukrzyżowanego, który po dziś dzień dla wielu jest zgorszeniem, dla wielu głupstwem.
Czy wierzę w to, że Pan Bóg może uczynić podobne dzieło przez moje ręce, które będą błogosławić, przez moje nogi, które pójdą do tych, którzy jeszcze nie wiedzą, że tego błogosławieństwa potrzebują i wreszcie przez moje usta, które będą wysławiać błogosławioną mękę naszego Pana?
Ofiara miłości Boga i bliźniego zrodziła wiele konkretnych owoców, które są chlubą Kościoła i na chwałę Boga. Wiodącą postacią, którą św. Kasper zrodził do życia duchowego przez swoje płomienne kazania (a przecież miał opory do publicznych wystąpień) była św. Maria de Mattias.
- Św. Maria de Mattias (1805–1866)
Gdy Maria miała 16 lat ujrzała na miejskiej mównicy niewysokiego podpartego krzyżem misjonarza, który mówił o wielkiej miłości Boga do człowieka. Szczególny akcent padał na krew Ukrzyżowanego. Maria w natłoku myśli zaczęła rozważać: Kim musi być ten Ukrzyżowany, skoro ów kapłan opowiada o Nim z taką gorliwością. Jak ważna musi być to dla świata Osoba, skoro on zostawił życie rodzinne by poświęcić się głoszeniu Słowa o tej miłości. Historyczne podania twierdzą, że miało dojść do wzrokowego spotkania Marii z misyjnym kaznodzieją, a słowa, które jej zapadły: „Krew Chrystusa jest mocniejsza! Odrzućcie więc grzech, zło, niezgodę”. Poruszona tym słowem Maria de Mattias, zaczęła częściej się spowiadać i podjęła kierownictwo duchowe u jednego z Misjonarzy Krwi Chrystusa (Jana Merliniego), który przeprowadził ją przez trudny świat wątpliwości i duchowych rozterek. Bardzo czytelnym znakiem na duchową pracę i w odpowiedzi na wewnętrzne przynaglenie by kochać Jezusa Ukrzyżowanego 12 lat później powstaje Instytut Adoratorek Przenajdroższej Krwi (1834), którego Maria de Mattias jest założycielką.
Kim byłaby Maria de Mattias dziś? Co jako siostra zakonna mogłaby robić? Jak wykorzystałaby swój nieprzeciętny intelekt i pracowitość połączony z głębokim życiem modlitwy? Ta kobieta awangardy, która podobnie jak św. Kasper miała „niespokojnego ducha” w gorliwości o dawanie przykładu życia pracowała w szkołach, wśród dziewcząt ucząc je miłości Boga i drugiego człowieka. Maria organizowała również nabożeństwa w kościołach, z powodu których doświadczała niemałych przykrości ze strony duchownych prałatów, że w kościele powinni przemawiać tylko kapłani i tylko kapłanów należy słychać. Wobec takich trudności nie tylko się nie załamywała ale i umacniała swoje siostry w gorliwości lecz w granicach posłuszeństwa.
Św. Maria de Mattias miała w sobie przede wszystkim miłość do Boga, do Jezusa Cierpiącego i po dziś przelewającego Krew uczyła miłości bliźniego: „Kto kocha Boga, mówi mało, pracuje dużo, znosi wszystko i od wszystkich”.
- Św. Franciszek Ksawery (1506–1552)
Zanim poznamy go jako gorliwego misjonarza Indii i Japonii, zanim powielimy tradycyjne „człowiek z ognia” zwróćmy uwagę na jego pochodzenie. Urodził się w hiszpańskim księstwie Navarry w rodzinie szlacheckiej. Był to czas kiedy Hiszpania dążyła do zjednoczenia Państwa pod egidą króla Ferdynanda. To zjednoczenie często miało charakter siłowy i krwawy. Niszczono rodowe posiadłości wcześniej niezależnych księstw. Podobny los spotkał rodzinę Franciszka. Gdy chłopiec miał 9 lat zmarł jego ojciec zostawiając rodzinę na łasce i niełasce hiszpańskiego monarchy. Rzecz jasna ich majątek rozkradziono a liczne posiadłości wchłonęło Państwo. Zostawiając ten dramatyczny wątek warto w tym miejscu przypomnieć tylko jeden zwyczaj, który miał dalsze znaczenie w życiu Franciszka Ksawerego. Mianowicie to, że jako najmłodszy syn ze szlachetnego rodu, zgodnie ze średniowieczną tradycją, miał zostać księdzem. Historycy twierdzą, że Franciszek wybrał służbę Kościołowi raczej bez powołania ale z pobudek ekonomicznych. Kapłaństwo traktował jako zawód, który miał mu zagwarantować dostatnie życie i pomóc odbudować rodzinny majątek. Po odbyciu studiów w Paryżu, wrócił do Hiszpanii gdzie poznał Ignacego z Loyoli już wtedy ubogiego i wędrownego kaznodzieję. To spotkanie odmieniło życie Franciszka Ksawerego.
Ta notatka niech nam pomoże zrozumieć, że Pan Bóg do swojej służy powołuje różnych ludzi, zmienia ich życie i czyni zeń ludzi gotowych do poświęceń. „Moc w słabości się doskonali” jak mówi Pismo Święte.
Franciszek Ksawery z lekkoducha stopniowo stawał się człowiekiem oczyszczonym w ogniu. Był pionierem nowoczesnych misji. Studiował miejscowe warunki i przystosowywał do nich metody pracy misyjnej. Działał z poszanowaniem kultury kraju, w którym pracował. Wpatrywał się i wsłuchiwał się w to co było darem poszczególnych społeczności, do których Bóg go posyłał. Można powiedzieć szukał bliskości z tymi, którym miał głosić Ewangelię, chciał się z nimi pojednać.
Franciszek Ksawery miał odpowiednią motywację pójścia na misje:
„(…) wyszedłszy z siebie krzyczałem do tych, którzy mają więcej wiedzy niż miłości, i nawoływałem ich tymi słowami: o jak wiele dusz z waszej winy traci niebo i pogrąża się w otchłań piekła”. (Z listu Fr. Ksawerego do Ignacego Loyoli). Kształtował w sobie odpowiednią postawę duchową: czyli pokorę względem Boga i tych którym głosił Ewangelię, oraz był otwarty na współpracę ze świeckimi (laikatem).
„W odpowiedniej porze każdego dnia będę się zajmował w ciągu godziny lub dłużej następującymi tematami: Po pierwsze, muszę wyrabiać w sobie wielką pokorę przy głoszeniu kazań, przypisując wszystko dobre w nich wyłącznie Bogu. Po drugie, będę stale miał przed oczyma dobrych ludzi, pamiętając, że to Bóg daje im chęć słuchania mnie, a mnie daje pobożne pragnienie nauczania. Po trzecie, muszę dążyć do wzbudzenia w sobie wielkiej miłości do mych ludzi, pomnąc na zobowiązania jakie mam w stosunku do nich.
W postawach tych świętych naszych patronów, którzy z całą pewnością napotykali na trudności, cierpienie, niezrozumienie – celem była miłość do Boga! Oni kochali Boga i dla Boga się poświęcili. Można powiedzieć z niezachwianą pewnością, że swoim życiem pięknie wpisali się w słowa Jezusa z Ewangelii: WYTRWAJCIE W MIŁOŚCI MOJEJ!
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.