Temat: Wiara w moc Krwi Chrystusa w procesie pojednania
Wstęp:
Ogólne wprowadzenie w temat. Umiejscowienie w kontekście tematu przewodniego: Pojednanie przez krew Chrystusa.
- W naszej Rodzinie Krwi Chrystusa przeżywamy właśnie rok pojednania. My jako WKC, CPPS, ASC, MSC szczególnie upatrujemy owego pojednania w krwi naszego Pana.
- Przebaczenie i pojednanie z Bogiem, z drugim człowiekiem a także z samym sobą. Te zagadnienia były już omawiane i jeszcze nie raz będą poruszane w różnych ujęciach, w różnych kontekstach – ale we wszystkich naszych duchowych przedsięwzięciach – naszą motywacją i źródłem mocy jest krew Chrystusowa.
Zanim przejdziemy do bieżącego tematu wsłuchajmy się w słowa Jana Pawła II, które skierował do więźniów podczas pielgrzymki do Brazylii: „W was spotykam ludzi odkupionych, za których Chrystusa przelał swoją Najdroższą Krew. Ta krew mówi do was o nieskończonej miłości Ojca i Jego Syna Jezusa Chrystusa, o miłości do was i do wszystkich ludzi; ona jest dla was źródłem największej radości, (…); Ona wam daje nadprzyrodzoną moc, która jest potrzebna do rozpoczęcia nowego życia”.
Przytoczona myśl błogosławionego Jana Pawła II pięknie wpisuje się w kolejny nasz temat formacyjny:
Wiara w moc Krwi Chrystusa w procesie pojednania
Odkryć nadprzyrodzoną moc krwi Pana Jezusa jest naszym obowiązkiem, naszą wspólnotową odpowiedzialnością – jeśli chcemy cieszyć się nowym życiem z Bogiem. Ale niech nikt z nas nie czuje się przymuszony do odkrywania tej mocy. Człowiek ma wolną wolę i może sam wybrać!!!
A więc dalsza część tematu jest skierowana do tych, którzy chcą się doskonalić przez krew Chrystusa. Bo czerpać moc z tego źródła miłości i miłosierdzia to nic innego jak przebaczyć i pojednać się z każdym wobec którego noszę w sercu zadrę. Nie mogę mówić, że kocham krew Chrystusa – i jednocześnie mówić …
„ … a ta siostra, czy tamten brat z tej czy tamtej grupy to źle ją prowadzi. Za moich czasów to było inaczej”. I nosimy w sercu takie złe myśli, które coraz gęściej kłębią się w naszych sumieniach. Po pewnym czasie brak pojednania zatruwa już nie tylko moje życie, ale życie moich bliskich i życie mojej wspólnoty. Jak rozwiać te „czarne chmury” nad nami?
Myślę, że dobrą szkołą w tym temacie są przykłady świętych, którzy sami czerpali moc z krwi Pana Jezusa. Spójrzmy zatem pokrótce na wybrane przykłady świętych, bo oczywistą sprawą jest to, że nie możemy omówić tu wszystkich. Żeby przykład choć jednego świętego mnie pociągną i zmotywował do przemiany własnego życia i świata na lepsze to już dobrze!!!
Św. Paweł Apostoł Narodów (ok. 10 — 63)
Pierwszym ważnym świętym, który czerpał moc z krwi Chrystusa jest św. Paweł. Jak dobrze wiemy, zanim stał się Apostołem był gorliwym prześladowcą uczniów Chrystusa. Dzieje Apostolskie mówią: „Szaweł dyszał żądzą zabijania”. On przelewał krew chrześcijan aż wreszcie spotkał samego Chrystusa na swojej drodze, który zapytał go: „Dlaczego Mnie prześladujesz”?
Zobaczmy czego doświadczył Szaweł, żeby odmienić swoje życie: musiał spaść z konia, musiał stracić wzrok, musiał trzy dni przebywać w ciemnościach aby w końcu po modlitwie i postach na nowo spojrzeć na świat. Szaweł zostawił za sobą stare życie a przybierając nowe imię Paweł stał się gorliwym apostołem. Spojrzał na świat już nie oczami faryzeusza – który w gorliwości o Prawo „dyszał żądzą zabijania”, ale oczami Jezusa, który uczył o miłości i przebaczeniu i w imię tej miłości przelał swoją Najdroższą Krew.
Święty Apostoł Narodów w swoich listach wiele miejsca poświęcił tajemnicy krwi Chrystusa:
(Ef 2, 13) Ale teraz w Chrystusie Jezusie wy, którzy niegdyś byliście daleko, staliście się bliscy przez krew Chrystusa.
(Rz 5, 9) Tym bardziej więc będziemy zachowani od każącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni.
(Kol 1, 20) …aby przez Niego znów pojednać wszystko ze sobą: przez Niego – i to co na ziemi, i to co w niebiosach wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża.
Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873 – 1897)
Mając 14 lat przeżyła pewne doświadczenie, które opisał w swoich notatkach duchowych.
(Parafraza) Pewnej niedzieli oglądała zdjęcie przedstawiające Pana Jezusa na Krzyżu. Szczególnie zapadł jej widok krwi, spływający obficie z jednej z ran. Po czym nastąpiło uczucie smutku, że ta krew spada na ziemię (…)- zjednoczenie z Jezusem konającym, który woła z krzyża „Pragnę”!
W tym samym czasie dowiedziała się z prasy, że zabójca zamordował 3 osoby i za ten czyn skazano go na śmierć. Zbrodniarz ten był obojętny na sprawy religijne. Teresa postanowiła, że będzie modlić się o nawrócenie dla niego. Wciągnęła w tę modlitwę nawet swoją starszą siostrę Celinę, którą prosiła żeby poszła do kościoła parafialnego zamówić Mszę Świętą w tej intencji. O wysłuchaniu tych modlitw tak pisze:
„Nazajutrz po jego egzekucji wpadł mi w ręce dziennik: „La Croix”. Otworzyłam go pośpiesznie i co zobaczyłam? Pranzini bez spowiedzi wstąpił na szafot i gotował się do włożenia głowy w ponury otwór, gdy nagle, poruszony niespodziewanym natchnieniem, obrócił się, chwycił Krucyfiks podany mu przez kapłana i trzykroć ucałował jego święte rany!… Potem jego dusza poszła przyjąć miłosierny wyrok Tego, który zapewniał, że w Niebie będzie większa radość z jednego grzesznika czyniącego pokutę, aniżeli z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy pokuty nie potrzebują!…
Otrzymałam „znak”, o który prosiłam, a znak ten był wiernym obrazem łask, przez które Jezus pociągnął mnie do modlitwy za grzeszników. Czyż nie na widok ran Jezusa i spływającej Jego Boskiej krwi wstąpiło w moje serce pragnienie ratowania dusz? Chciałam je poić tą Krwią niepokalaną, która może je obmyć z wszelkiej zmazy…
Powtórzyła się jeszcze raz śmierć dobrego łotra.
Św. Kasper del Bufalo (1786 – 1837)
O tym, że krew Naszego Pana była ożywczym źródłem dla św. Kaspra del Bufalo nie trzeba przekonywać nikogo, kto przeczytał choćby fragment któregoś z jego listów czy życiorysów.
W swoich kazaniach Krew Chrystusa nazywał — „lekarstwem dusz”
«To lekarstwo dusz nieustanie dostępne poprzez sprawowany w Kościele sakrament Eucharystii zbawia, oczyszcza, daje nadprzyrodzoną moc, napełnia słodyczą, pobudza do wzmożonego i owocnego działania, zapewnia wejście do „Miejsca Świętego”».
Wiara w tajemnicę krwi Chrystusa:
- ocaliła Kaspra przed śmiercią podczas więzienia,
- dała niespożyte siły podczas misjonarskiej posługi głoszenia Słowa,
- odporność w czasie niesłusznych oskarżeń dotykających jego samego jak i powstałego Zgromadzenia przed papieżem.
Kasper moc krwi Zbawiciela chciał głosić każdemu i wszystkim — takie było jego doświadczenie i misja, której się bez reszty poświęcił. Ochoczo udawał się w najbardziej niedostępne, ukryte w górach miejscowości by głosić misje i rekolekcje.
Wydarzenie: Podczas jednej z wielu misji przyszedł do niego nocą pewien złoczyńca z zamiarem zamordowania misjonarza. Kasper siedząc przy stoliku wstał obrócił się w jego stronę i zapytał: „Bracie, przyszedłeś się wyspowiadać”? Tamtemu wypadł nóż z ręki i przyjął nawrócenie.
Jest wiele takich podań historycznych z życia naszego Założyciela, który z powodzeniem prowadził misje w miastach skazanych na zagładę. Ludzie słysząc o krwi za nich przelanej nawracali się. W ich sercach na nowo zagościł pokój. Jak mówi Pismo Święte: „Swe miecze przekuli na pługi, a włócznie na sierpy”.
św. Maksymilian Maria Kolbe
Chciałbym przywołać z jego życia jedno wydarzenie. Kiedy znajdował się już w więzieniu, kiedy przyjął na siebie wyrok za współwięźnia i zamknięty był w celi śmierci. Jeden z esesmanów przyszedł sprawdzić, co robią ci skazani na śmierć. Maksymilian był mocny i to jeszcze bardziej rozdrażniało oprawców – skąd on ma tyle sił. Czerpał je z głębokiej więzi z Jezusem cierpiącym na Krzyżu – to doświadczenie umacniało go w ciężkich chwilach.
Ale to nie wszystko jeden ze strażników rozzłościł się wtedy na niego i kopnął go w twarz. Odpowiedź Świętego była porażająca – ucałował but, który go kopną. W ten sposób potrafi zareagować człowiek, który jest głęboko przekonany, że jest ukochany przez Boga.
Maksymilian miał już przed oczami inny świat, widział królestwo niebieskie, dlatego mógł czuć się już wolny nawet w bunkrze głodowym i w doświadczeniu cierpień.
Może i ty doświadczyłeś takiego kopniaka butem w twarz? Z pewnością nie fizycznie, ale przez słowo, wrogi gest, prze zazdrość. Oczywiście nikomu z nas nie życzę takiego doświadczenia, bo pewnie nie wyszlibyśmy z niego zwycięsko. Za bardzo jesteśmy przyzwyczajeni do rewanżu, do oddania złem za zło. Ale przykład tych świętych niech nas pobudzi do tego byśmy choć w małym procencie umieli wcielać ich ducha w nasze życie.
Jeśli wierzysz, jeśli jesteś przekonany o tym, że Bóg cię kocha to z wiarą zawołasz: „Panie przebacz im, bo nie wiedzą co czynią”.
(Opracowanie: ks. Filip Pięta CPPS)
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.