8: Świadectwo- Przebicie boku włócznią
STACJA VII- PRZEBICIE BOKU WŁÓCZNIĄ
Kiedy przeżyłam prawdziwe nawrócenie, które trwa do dziś, kiedy doznałam dotknięcia Bożej Miłości i zaczęłam kroczyć drogą Pana Jezusa, kiedy coraz bardziej zaczęłam zagłębiać się w modlitwę, medytację nad Jego życiem, męką i śmiercią, to powoli zaczęłam dostrzegać w swoim życiu sytuacje, które mogłyby odpowiadać pewnym scenom z życia Pana Jezusa. Oczywiście nie mogę się z Nim porównywać, bo to jest niemożliwe ze względu na to kim On jest. Myślę jednak, że Pan Jezus daje nam czasami takie łaski, abyśmy mogli doświadczyć, poczuć pewne sprawy, zrozumieć w głębi naszej duszy to, co chce nam uświadomić, przekazać, dla uświęcenia nas samych lub tych, wśród których żyjemy. W swoim życiu zaobserwowałam wiele takich sytuacji, niektóre są nawet bardzo wymowne. Teraz jednak chcę mówić o „przebiciu boku…’’.
Od sześciu lat choruję na raka. Zachorowałam już po moim prawdziwym nawróceniu. Zaczęło się od jelita, potem poszły przerzuty do płuc. Było wiele operacji, chemioterapii i ciągle się coś dzieje. Po czwartej operacji na płucu utrzymywał się uporczywy kaszel i zaczęła pojawiać się duszność, która nasilała się z każdym dniem. Lekarze załamywali ręce. Nie wiedzieli co robić. Odsyłali mnie od jednego do drugiego. Już wtedy pomyślałam:„ Panie Jezu, chodzę jak TY, od Annasza do Kajfasza’’. Po miesiącu znalazłam się w końcu na oddziale ratunkowym, gdzie rozpoznano odmę opłucnową. Natychmiast przyjęto mnie do oddziału, gdzie ostatnio byłam operowana. Cały czas towarzyszyła mi modlitwa i z poddaniem oddawałam się temu, co mi proponowano, ponieważ byłam pewna, że Pan Jezus wszystkim kieruje, gdyż Jemu się oddałam. Modliłam się też o światło Ducha Świętego dla lekarzy. Lekarz, którego przysłał mi Pan, był uosobieniem dobroci, miłości, czułości. Miałam wrażenie, że bardziej przeżywał zabieg, który miał mi wykonać niż ja sama. Uprzedzał mnie o każdym swoim ruchu oraz o tym , kiedy będzie bolało najbardziej. Miałam mieć założony dren grubości palca do boku, do opłucnej. Miałam takie dreny po każdej operacji, ale były one zakładane na sali operacyjnej, w uśpieniu, teraz tylko w znieczuleniu miejscowym. Pomyślałam:„ Panie, Ty nie miałeś żadnego znieczulenia, kiedy wbito Ci włócznię i kiedy Cię tak katowano, ale proszę, nie opuszczaj mnie, bądź przy mnie, a ja Tobie ofiaruję to cierpienie.’’ Kiedy lekarz powiedział, że teraz będzie bolało najbardziej, westchnęłam: „Jezu ufam Tobie..’’ Nawet nie jęknęłam. Lekarz użył całej swojej siły, aby wbić dren w mój bok, potem powiedział: „udało się’’ i usłyszałam syk powietrza uchodzącego z mojego boku. Byłam tak dalece zjednoczona z Panem Jezusem, że nic nie czułam, żadnego bólu.
Kiedyś czytałam o Madzi Buczek, że mając wrodzoną łamliwość kości, często miała operacje bez znieczulenia, ponieważ była uczulona na wiele leków. Jako 11-letnia dziewczynka podczas operacji przyciskała tylko obrazek Jezusa Miłosiernego do serca i modliła się. Płakałam nad nią i zastanawiałam się jak to możliwe. A jednak. Wystarczy tylko uwierzyć i zaufać, tak do końca. Nasz Pan nie zostawia nikogo bez pomocy, wystarczy tylko poprosić.
Było to przebicie boku tylko, nie serca, ale i u mnie spowodowało ono otwarcie serca dla innych. Po tym zabiegu długo jeszcze przebywałam w szpitalu, co zakończyło się kolejną operacją. W tym czasie leżało ze mną wiele osób, którym mogłam, z łaski Bożej, pomagać na różny sposób. Dla jednych była to pomoc fizyczna, kiedy byli świeżo po operacjach, dla innych wsparcie duchowe, jeszcze innych uczyłam modlitwy, nie tylko podczas tego pobytu w szpitalu, ale za każdym razem, kiedy tam byłam. Podam kilka przykładów:
Leżałam w jednej sali z pewną panią doktor, która kilka dni po operacji załamała się, co udzieliło się całej rodzinie i wszyscy płakali. Podsunęłam jej fragment wypowiedzi Pana Jezusa do siostry Teresy Chomieniec, kiedy ją pocieszał m.in. takimi słowami : „…ufaj mi córeczko, tylko mi ufaj…’’ Po przeczytaniu, ucałowała mnie i zaczęła czytać mężowi przez telefon, potem córce i jeszcze komuś, cały czas ocierając łzy. Już więcej nie płakała, ani jej bliscy. Pełna nadziei poszła do domu.
Była też młoda dziewczyna, której po wyjęciu drenów opadło płuco i miała mieć taki zabieg jak ja miałam. Nie chciała się absolutnie zgodzić. Lekarz zdenerwowany kilka razy próbował ją namówić, ale ona odmawiała. Podeszłam do niej, ujęłam jej zaciśniętą pięść i odmówiłam „Koronkę wyzwolenia’’. Jej pięść się rozluźniła i powoli przestała płakać. Zaprosiłam ją do wspólnej modlitwy „Koronką do Miłosierdzia Bożego’’. Przyłączyła się. Kiedy kończyłyśmy, na salę wszedł lekarz. Powiedziała, że się zgadza. Poszli od razu. Modliłam się dalej, słyszałam jak krzyczy, ale gdy wróciła do sali, uśmiechała się już przez łzy i bardzo mi dziękowała. Powiedziała, że po modlitwie poczuła pokój w sercu i dlatego się zgodziła. Sama byłam zaskoczona tak szybkim efektem modlitwy.
Leżałam też z Cyganką, która bardzo chciała nauczyć się modlitwy różańcowej. Podarowałam jej różaniec i rozważania, które miałam przy sobie i codziennie uczyłam ją jak odmawiać. Inną znów kobietę uczyłam odmawiania „Koronki do Miłosierdzia Bożego’’. Jeszcze inna młoda kobieta po amputacji nogi aż do biodra, miała problemy z mężem. Dałam jej litanię do Krwi Chrystusa i powiedziałam, aby zanurzała dzieci i męża we Krwi Chrystusa codziennie modląc się tą litanią. Opowiadałam jej o swoich doświadczeniach związanych z tą modlitwą.
Są to tylko niektóre przykłady spośród wielu, które miały miejsce w moim i nie tylko w moim życiu. Myślę, że to dotyczy nas wszystkich. Pan Bóg stawia na naszych drogach wielu ludzi potrzebujących pomocy, ważne aby to dostrzec i zrozumieć, że będąc samemu w potrzebie możemy też innym służyć pomocą, tak jak Pan Jezus robił to do ostatniej chwili życia tu na ziemi.
To było fizyczne„ przebicie boku’’. Myślę jednak, że „przebicie boku’’ może też nastąpić wtedy, gdy w wyniku wielkiej miłości i zaufania, otworzymy przed kimś swoje serce na całą szerokość, a on, wykorzystując nasza miłość, zaczyna się z nas śmiać, szydzić obmawiając wokół nasza naiwność, przekręcając pewne zdarzenia na swoją korzyść. Ja osobiście przeżyłam takie sytuacje i myślę, że prawie każdy z nas je przeżył. Czułam się faktycznie tak, jakbym otrzymała cios w samo serce. Miałam wrażenie, że zeszła ze mnie cała krew, całe życie. Byłam pokonana w śmiertelnym uczuciu zawodu, niezrozumienia. Takie „duchowe przebicie’’ jest raną bardzo bolesną, bardzo okrutną, która przez wiele lat może krwawić i powodować różne skutki, z ciężkimi chorobami włącznie nie mówiąc już o rozbiciu rodziny. Jeśli jednak, potrafimy nasze przebite serce, wtulić w otwarte Serce Pana Jezusa, /który przecież też przeżył wyszydzenie, wyśmianie, obmowy,/ i ofiarować Jemu nasz ból, jeśli nasze przebite serce ukierunkujemy na inne zagubione dusze, to nawet się nie spostrzeżemy kiedy nasza rana zniknie. Jest to trudne, ale nie niemożliwe. Tego nas uczy Nasz Pan z wysokości krzyża. AMEN.
Błogosławiona Krew Jezusowa!
Czcicielka Krwi Chrystusa
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.