Temat I- „Maryja przykładem wypełniania woli Bożej”
„Maryja przykładem wypełniania woli Bożej”
Zagadnienia wstępne
Pismo św. przedstawia Dziewicę Maryję jako ściśle zjednoczoną ze swoim Boskim Synem i zawsze z Nim jednomyślną. Matka Boża od pierwszej do ostatniej księgi Pisma św., od Księgi Rodzaju do Apokalipsy, jest zawsze związana – zgodnie z planem Ojca Niebieskiego – z Synem Odkupicielem. (Rdz 3, 15)
Ona, Matka, właśnie dlatego, że jest Matką Boga, jak żadne inne stworzenie, współpracuje z Synem Odkupicielem w tajemnicy odkupienia ludzkości. Ta współpraca Maryi urzeczywistniła się podczas samego wydarzenia odkupienia, czyli w trakcie ziemskiego życia Syna i by się ona dokonała, potrzebna była Jej dobrowolna zgoda. Gdyby Maryja nie udzieliła swojej zgody na Wcielenie Syna, nie mógłby przyjąć od Niej ciała, które złożył później w ofierze na krzyżu.
Trzeba od samego początku zaznaczyć, że Maryja nie była zwolniona z walki z pokusami i od cierpienia, a nawet można powiedzieć, że żadne inne stworzenie ludzkie nie stawiało czoła tak strasznym próbom i pokusom i nie cierpiało tak, jak Ona. Jednakże Maryja zawsze zwyciężała dzięki swojej stałej i niezachwianej, jak skała, wierze. Maryja nigdy nie błądziła w wierze w Boga, nawet przez chwilę: nigdy nie poddała się ani jednej wątpliwości. Św. Ireneusz, biskup Lyonu (Francja) tak pisał: „Węzeł nieposłuszeństwa Ewy został rozsupłany przez posłuszeństwo Maryi. To, co dziewica Ewa związała przez swoją nieufność, Dziewica Maryja rozwiązała przez swoją wiarę”.
Kard. Leo Scheffczyk pisze: „Na podstawie relacji nowotestamentalnych nie można stwierdzić, że wiara Maryi od samego początku była doskonała i w pełni ukształtowana i nigdy nie borykała się z typowo ziemskimi problemami, wynikającymi ze zwykłej ludzkiej niedoskonałości. Wyjątkowość ludzkiej wiary nie ulega zmianie jedynie z tego powodu, że Maryja stała się „Pełną łaski”, gdyż łaska może wprawdzie wzmocnić wiarę, jednak jej celem nie jest zastąpienie lub pomniejszenie znaczenia wiary”. (Leo Kardynał Scheffczyk, Maryja, Matka i Towarzyszka Chrystusa, s. 51).
Tenże kardynał wyjaśnia dalej, że mimo tego, iż Maryja wiedziała o zapowiedzi przyjścia na świat Mesjasza, to jednak ta wiedza nie zakładała, że Maryja znała całą tajemnicę związaną z osobą Jezusa oraz zadanie, jakie przyjdzie Mu wypełnić, że będzie cierpiał, a Ona wraz z Nim. To, co zostało Jej powiedziane podczas Zwiastowania, później to, co sama widziała przez cały czas nauczania Jezusa, który bywał często odrzucany, nierozumiany, później zdradzony i zabity na krzyżu, nie było w pełni zgodne z ówczesną wizja Mesjasza w tradycji Izraela, w której to tradycji i wierze wychowana była Maryja. Zatem Maryja musiała na nowo odkrywać i niejako korygować tę tajemnicę Mesjasza, a w konfrontacji z tradycyjną wizją Mesjasza przyszło Jej opierać się jedynie na swojej wierze, udoskonalając ją nieustannie i wzrastając w niej.
Tak więc pierwszym powodem wielkości Matki Najświętszej i Jej siły przeciwko pokusom i diabłu jest nie tyle fakt, iż jest Matką Boga, co Jej wiara, z jaką zawsze odpowiadała na plan Boga. Sam Jezus to potwierdza w swoich słowach. Przyjrzyjmy się następującemu fragmentowi ewangelii.
Gdy On to mówił, jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała do Niego: «Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś». Lecz On rzekł: «Owszem, ale przecież błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je». (Łk 11, 27–28)
Św. Jan Paweł II w swojej Maryjnej encyklice tak pisze: „Niewątpliwie Maryja jest godna błogosławieństwa dlatego, że stała się dla swego Syna Matką poprzez ciało (Błogosławione łono, które Cię nosiło), ale również, i nade wszystko, dlatego, że już przy Zwiastowaniu przyjęła słowo Boże, że słowu temu uwierzyła, że była Bogu posłuszna, ponieważ słowo to zachowywała i rozważała w sercu (por. Łk 1, 38. 45; 2, 19. 51) i całym swoim życiem wypełniała”. (Jan Paweł II, Redemptoris Mater 20).
Jezus zatem sprowadził wielkość Matki nie tylko do fizycznego macierzyństwa względem Niego, lecz przede wszystkim do Jej postawy wiary i pełnej dyspozycyjności wobec woli Bożej.
Tym, co oprócz wiary wyróżniało Maryję, albo lepiej mówiąc, tym, co przyczyniało się do pogłębiania tej wiary, była pokora Maryi. Maryja intensywnie przeżywała pokorę, jak żadne inne stworzenie na świecie. Była Ona gotowa na każde skinienie woli Bożej, które przyjmowała w całym swym życiu przez swoje „tak” nieustannie i bez zastrzeżeń, nazywając siebie służebnicą Pańską.
„W języku biblijnym pokorny jest ten, kto uznaje, że wszystko zawdzięcza Bogu i jedynie od Niego oczekuje wszystkiego. Pokorny jest ten, kto żyje w postawie totalnej zależności od Boga, tylko w Nim pokłada ufność i nie ma innego pragnienia, ani nie znajduje innego powodu do radości, jak tylko w nieustannym szukaniu Boga i spełnianiu Jego woli, z miłością i pełną dyspozycyjnością”. (ks. Francesco Bamonte, Maryja i egzorcyzmy, s. 159).
Świadectwa Biblijne
Przyjrzyjmy się teraz wszystkim najważniejszym biblijnym momentom, w których widzimy Maryję, jak mówi nieustannie Bogu swoje „Fiat”. W tradycji naszej duchowości Maryjnej mówiło się o trzech klasycznych „Tak” Maryi. Natomiast warto też przyjrzeć się innym momentom, gdzie ta wiara Maryi pomagała Jej w wypełnianiu woli Bożej, w jej realizowaniu, w dostosowywaniu swego życia do planów Najwyższego.
Niewątpliwie na temat każdego z tych fragmentów biblijnych można by napisać oddzielną konferencję, ale dla potrzeby naszego tematu skupimy się na najważniejszych punktach, aby ukazać wypełnianie woli Bożej przez Maryję.
- Zwiastowanie i nawiedzenie św. Elżbiety (Łk 1, 26–45). Niezrozumienie przez św. Józefa (Mt 1, 18–25)
Wydarzenie Zwiastowania jest klasycznym i najszerzej komentowanym fragmentem, w którym Maryja mówi pierwsze „Tak” Bogu. To pierwsze „Tak” jest w zasadzie najważniejszym „Fiat” Maryi i najbardziej brzemiennym w dalsze skutkach. W zasadzie wszystkie następne „Fiat” Maryi są tylko potwierdzeniem raz danemu Bogu słowa. Jednakże wymagało ono od Maryi ogromnej wiary i zaufania. Jak to wyżej zostało przedstawione Matka Pana musiała w tym momencie bardziej zawierzyć słowu Boga, niż swojej wiedzy, czy swemu pojęciu i wyobrażeniu misji Mesjasza, musiała bardziej zawierzyć słowu Boga, niż swemu rozumowi, niż ludzkiej logice, prawom natury, etc. Jednakże po dialogu z Archaniołem Maryja odpowiada w pełni i z pokorą: Niech mi się stanie według twego słowa.
Wydarzenie nawiedzenia św. Elżbiety może nie wprost, nie bezpośrednio ukazuje nam wypełnienie woli Bożej przez Maryję, wskazuje jednak na Jej miłość, uczynność, poświęcenie, wrażliwość, co w konsekwencji można odczytać jako czyny, które wpisują się w wypełnianie woli Boga na co dzień, w zwykłych, codziennych obowiązkach. Oto Maryja wędruje do Ain Karim, poprzez góry ponad sto kilometrów (co w tamtych czasach było dużym wyzwaniem i zawierało w sobie wiele niebezpieczeństw), aby usłużyć swej krewnej Elżbiecie. To, co skłaniało Maryję do tego uczynku miłosierdzia, to Jej wielka miłość.
Już po samym wydarzeniu Zwiastowania zaczynają się ludzkie kłopoty Matki Najświętszej. Otóż sam jej oblubieniec, najbardziej ukochana osoba na ziemi, jej najbliższy towarzysz życia nie rozumie Jej i postanawia Ją oddalić. Być może Maryja musi patrzeć na jego cierpienie, na zawód miłosny, którego doświadcza. Z perspektywy św. Józefa Maryja go zdradziła, zawiodła, jako małżonka. A przecież Ona sama może nie potrafi, nie jest w stanie wszystkiego wytłumaczyć swemu mężowi. Sama przy tym musiała dużo cierpieć, ale cierpiała w zaufaniu Bogu i wierzyła, że sam Bóg jakoś rozwiąże tę niezręczną sytuację. Nie myliła się, Jej pełne zawierzenie przyniosło owoc; Pan sam zaingerował i we śnie objawił Józefowi, co ma uczynić. I w tym wydarzeniu Maryja ukazała swoją wielką wiarę i zaufanie, wypełniając wolę Boga.
- Narodzenie: droga do Betlejem; trudności z noclegiem… (Łk 2, 1–7)
Wgłębiając się i medytując wszystkie bezpośrednie wydarzenia poprzedzające przyjście na świat Mesjasza, tego najważniejszego w dziejach ludzkości momentu, mimo woli przychodzi na myśl, że skoro Maryja zgodziła się na przyjęcie do łona Syna Bożego i wydanie Go na świat, to dlaczego Bóg nie zapewnił Jej i Józefowi najlepszych do tego warunków, dlaczego Jezus nie narodził się w godnych warunkach? Być może i Maryja zastanawiała się nad tym. Oto widzimy, że Maryja w zaawansowanej już ciąży musi przebyć drogę ok. 150 kilometrów z Nazaret do Betlejem, później jeszcze doświadczają ze św. Józefem niezrozumienia i braku współczucia od mieszkańców Betlejem, skutkiem czego musieli szukać „mieszkania” w grocie, która służyła jako schronienie dla zwierząt. W takich oto nieludzkich warunkach i trudnych okolicznościach rodzi się Mesjasz, Król Wszechświata, Zbawiciel ludzkości.
Jednak i w tym wszystkim Maryja nie skarży się Bogu i Józefowi, nie narzeka, nie czyni nikomu wyrzutów, nie przestaje wierzyć i ufać, że Bóg ma w tym swój plan. Te wydarzenia także ukazują nam niezłomne trwanie Maryi w zaufaniu Bogu. Maryja jest gotowa na każdy plan Boga, nawet jeśli po ludzku można byłoby oburzać się na Stwórcę, dlaczego pozwala na takie traktowanie swego Syna i Jego Matki, już od momentu narodzin.
- Ofiarowanie — proroctwo Symeona (Łk 2, 33–35). Ucieczka do Egiptu (Mt 2, 13–15)
Kolejnym trudnym doświadczeniem Maryi i Józefa jest moment ofiarowania Jezusa w świątyni, szczególnie słowa starca Symeona: A Twoją duszę miecz przeniknie (Łk 2, 35). Nie czas teraz dywagować, czy Maryja rozumiała te słowa w pełni, czy zostało Jej już coś więcej objawione przez Boga, czy może miała wewnętrzne poznanie, czy może jakieś mistyczne wizje, co do przyszłości Jej samej oraz Jej Syna. Jak to wyżej zostało zaprezentowane, prawdopodobnie Maryja musiała sama w większości, na bieżąco odkrywać wolę Boga, nie zawsze był wysyłany do Niej Anioł, aby wyjaśniać wszystkie wątpliwe sytuacje.
Także te słowa Symeona musiały kolejny raz zastanowić Maryję, a zwykłego człowieka mogłyby wręcz przerazić. Co one mogły znaczyć? Czym miał być ten miecz? Jak głęboko miał przeniknąć Jej serce? Co Symeon chciał przez nie powiedzieć? Pewnie w życiu Maryi wiele było takich pytań i wątpliwości, które nie zawsze i nie od razu zostały wyjaśnione. Często my może chcielibyśmy, aby wszystko było dla nas jasne, aby Bóg od razu nam wyjaśnił, co mamy czynić, co znaczą Jego słowa, Jego wola. Tymczasem Maryja potrafi żyć z takimi pytaniami i wątpliwościami, a raczej należałby powiedzieć więcej, że Maryja nie tylko potrafi z nimi żyć, ale poprzez nie wzrasta w Niej coraz bardziej dziecięce zaufanie Bogu Ojcu oraz wiara, która wciąż na nowo pomaga Jej w wypełnianiu woli Najwyższego.
Nawet, kiedy musi ze św. Józefem i swym malutkim, ukochanym Jezusem uciekać do Egiptu, w daleką i nieznaną drogę i krainę, nawet wtedy Jej wiara i zaufanie nie maleją, nawet w tak niesamowicie trudnym i skrajnie niebezpiecznym wydarzeniu Maryja nie narzeka, nie buntuje się przeciw Bogu. Idzie ufnie tam, gdzie Opatrzność prowadzi, wiedząc, że Bóg wie lepiej…
- 12-letni Jezus w świątyni (Łk 2, 41–52). Prawdziwi krewni Jezusa (Mk 3, 20–21. 31–35; Mt 12, 46–50)
Można, moim zdaniem, połączyć ze sobą te dwa wydarzenia biblijne ze względu na pewien wspólny mianownik.
Otóż kiedy Jezus, po święcie Paschy, pozostaje w świątyni, a zatroskani rodzice, nie wiedząc o tym, znajdują Go dopiero po trzech dniach poszukiwań, Maryja i Józef słyszą z ust swego Syna: „…Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” Mimo, że ewangelista Łukasz konkluduje, że rodzice tego nie rozumieli, to jednak później dodaje, że Maryja zachowywała te sprawy i rozważała je w swoim sercu. Pewnie już wtedy, kolejny raz, musiała uzmysławiać sobie coraz bardziej to, że misja Jezusa będzie trudna i często niezrozumiała. Niewątpliwie Matka Najświętsza już wtedy zdawała sobie sprawę, że ten Jej Syn jest własnością Boga – Ojca, że Ona prędzej, czy później będzie musiała „oddać” Go Bogu i ludziom dla których przyszedł na ten świat. Już wtedy Maryja musiała uczyć się tego aktu oddania, ofiarowania swego umiłowanego Syna.
Drugi taki moment możemy dostrzec właśnie już w czasie, kiedy Jezus rozpoczął publiczną działalność, kiedy to Jego krewni wraz z Maryją, Jego Matką przychodzą do Niego, aby Go przywołać do porządku, bowiem uważano, że odszedł od zmysłów. Zapewne sama Maryja nie podzielała tej opinii i Jej obecność tam można tłumaczyć chęcią zobaczenia Syna, może złagodzenia zapowiadającego się konfliktu rodzinnego, itp. Jednakże to, co dla nas istotne, to fakt, że Jezus dał poznać swojej rodzinie i tym, którzy Go słuchali, że Jego prawdziwymi krewnymi, Jego braćmi, siostrami są ci, którzy słuchają i wypełniają słowo Boże. Nie wiemy, czy później Jezus jednak nie spotkał się ze swoją Matką, zapewne tak, jednakże był to kolejny moment, kiedy Maryja musiała oddać, ofiarować swojego Syna Bogu i ludziom, dla wypełnienia Jego Mesjańskiej misji.
W tych dwóch wydarzeniach, mimo, że Maryję, jako Matkę Jezusa, musiało w pewien sposób boleć to wszystko, to jednak kolejny raz bez słowa skargi wypełniła i w tym Bożą wolę do końca i wielkodusznie.
- Wesele w Kanie Galilejskiej (J 2, 1–12)
Wiara Maryi ujawnia się ponownie na weselu w Kanie, gdzie ufając w jeszcze nieujawnioną moc Jezusa, sprowokowała Jego pierwszy cud. Maryja widząc potrzeby gospodarzy i gości weselnych sygnalizuje Jezusowi problem. I chociaż na początku ta prośba Maryi wydaje się bezskuteczna, Jezus stwierdza, że jeszcze nie nadszedł czas, to jednak Maryja dalej ufa i wierzy Synowi, że jakoś zaradzi tym problemom, wie, że Jezus rozwiąże wszystko najlepiej, że warto Mu zawierzyć, nawet, jeżeli na początku są trudności. Kobiece wyczucie Maryi i Jej matczyna ufność nie pozostawia Jezusa obojętnym – jakże mógłby odmówić Matce. Jezus czyni ten pierwszy cud, być może nie planowany przez Niego, ale wyproszony przez Maryję, cud, który spowodował, że uwierzyli w Niego Jego uczniowie.
Można powiedzieć, że Maryja robi tu następny, kolejny krok w swojej wierze, w swoim zaufaniu Bogu, w swoim pełnieniu woli Bożej. Jak pisaliśmy w poprzednim punkcie, że Maryja musiała uczyć się ofiarować, oddawać swego Syna Bogu i ludziom, tak teraz robi krok naprzód i sama niejako wprowadza Jezusa w Jego publiczną działalność, prosząc o ten pierwszy znak Jego posłannictwa Mesjańskiego.
- Ukrzyżowanie Jezusa; Maryja pod krzyżem (J 19, 23–30)
Nie możemy nie wyobrażać sobie tego, że największe cierpienie dotknęło Maryję podczas ukrzyżowania i śmierci Jej Syna. Serce Maryi doznawało najbardziej rozdzierającego bólu, jakiego stworzenie ludzkie kiedykolwiek doświadczyło, ponieważ Ona wiedziała kim był Ten, który umiera na krzyżu. Tam też Maryja stoczyła niewątpliwie największą wewnętrzną walkę, a Szatan próbował spowodować choćby najmniejsze pęknięcie w wierze Maryi, wzbudzić w Niej choćby najmniejszą wątpliwość. Jednakże nie zdołał Jej w żaden sposób zadrasnąć. Maryja wierzyła niewzruszenie, że właśnie w ten bolesny i pozornie absurdalny sposób Jezus zwyciężał, triumfował i królował, dokonując odkupienia całej ludzkości, także Jej osobistego, które zostało Jej dane z wyprzedzeniem.
U stóp krzyża Matka „najgłębiej współpracowała ze swym Jednorodzonym i z Jego ofiarą złączyła się matczynym duchem, z miłością godząc się na zabicie zrodzonej z Niej Żertwy. (…) W tekście soborowym podkreśla się, że zgoda udzielona przez Maryję na zabicie Jezusa nie stanowi pasywnej akceptacji, lecz autentyczny akt miłości, w jakim składa swojego Syna jako ofiarę przebłagalną za grzechy całej ludzkości”. (Jan Paweł II, Audiencja Generalna, 3.04.1997 r.)
- Zesłanie Ducha Świętego i narodziny Kościoła
Mogłoby się wydawać, że po tych wszystkich trudnych i bolesnych doświadczeniach Maryja usunie się w cień, pozostanie w samotności, aby w ciszy i skupieniu kontemplować tajemnicę misji swego Syna i zbawienia całej ludzkości. Jednakże Matka Pana nie pozostaje bierna, w testamencie swego Syna, który został Jej dany z krzyża: Niewiasto, oto syn Twój, odczytuje, że teraz wolą Boga jest, aby Ona pozostała dalej z uczniami Jezusa, aby teraz dla nich i dla całego tworzącego się Kościoła była Matką, Opiekunką, Wspomożycielką.
Razem więc z apostołami i innymi pobożnymi niewiastami modli się w wieczerniku, czuwając dziewięć dni i wypraszając moc i dary Ducha Świętego dla swych duchowych synów i tych, którzy dzięki ich przepowiadaniu będą wierzyć. Pozostaje w Jezusowym Kościele, zostaje Matką tego Kościoła. Nie wiemy, co działo się dalej z Maryją po zesłaniu Ducha Świętego. Ale trudno nam sobie wyobrazić, że Maryja zostawiła uczniów Pana, że nie pozostała z nimi, jako ich Opiekunka i Wspomożycielka.
Konkluzja
Maryja stała się Niepokalana od pierwszej chwili swego istnienia, nie uczyniwszy nic, by zasłużyć na podobny przywilej, który otrzymała wyłącznie z dobroci i miłosierdzia Boga. Jest to łaska Boża absolutnie darmowa, którą Maryja została obdarzona od pierwszej chwili swojego istnienia. Została zachowana od grzechu pierworodnego na mocy przewidzianych przez Boga zasług swojego Syna. Maryja jest zatem, tak jak my, odkupiona przez Chrystusa: pierwsza z odkupionych, lecz także odkupiona. Wszystko to jest dla nas źródłem wielkiego pocieszenia i radości, ponieważ sprawia, że widzimy w Maryi kogoś nam bardzo bliskiego, jakkolwiek postrzegamy Ją jako doskonałą i wzniosłą w Jej godności Matki Boga i w Jej szczególnych przywilejach łaski. Również Ona jest stworzeniem odkupionym, zbawionym, tak jak my: Ona sama wie o tym i nieustannie razem z nami składa dzięki Panu za swoje Odkupienie.
Matka Najświętsza dla każdego chrześcijanina jest doskonałym wzorem pokładania ufności w Bogu, lecz pragnie Ona również nas uczynić uczestnikami swojej wiary z czasu swojego ziemskiego życia. Opisując cudowne skutki poświęcenia się Dziewicy Maryi, św. Ludwik Maria Grignion de Monfort wskazuje również uczestnictwo w wierze Maryi. Pisze on: „Najświętsza Panna pozwoli ci uczestniczyć w swej wierze, która tu na ziemi przewyższyła wiarę wszystkich patriarchów, proroków, apostołów i wszystkich świętych. Teraz, kiedy Maryja panuje w niebie, nie jest Jej ona potrzebna, gdyż w świetle chwały widzi wszystko jasno w Bogu. Jednak za przyzwoleniem Najwyższego nie straciła Ona tej wiary; wstępując do chwały, zachowała ją, by móc ją utrzymać w Kościele wojującym dla wiernych sług i służebnic swoich. Im bardziej zatem pozyskasz sobie życzliwość tej Pani dostojnej i Panny wiernej, tym więcej posiądziesz wiary we wszystkim”. (św. Ludwik M. Grignion de Monfort, Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, s. 214)
Możemy sobie wyobrazić, jedynie w przybliżeniu, jakie szczyty osiągnęła w sercu Maryi miłość do bliźniego, logiczna i nieodłączna konsekwencja miłości do Boga. Na ziemi, dla Maryi, bliźnimi byli wszyscy ludzie stworzeni przez Boga: byli nimi członkowie narodu żydowskiego, do którego Ona należała; byli nimi i są wszyscy ludzie, którzy stali się Jej dziećmi w dniu Wcielenia; bliźnimi były wszystkie dusze, które Syn miał odkupić przy Jej współpracy; bliźnim jest również Kościół, którego Ona jest Matką. Autentyczna więc pobożność Maryjna nie może nie prowadzić do miłości względem Boga i miłości względem bliźniego, na wzór Maryi.
Jedna z kolekt o Niepokalanym Sercu Najświętszej Maryi Panny wzywa do miłości bliźniego, jako konsekwencji miłości Bożej: „Panie nasz Boże, Ty uczyniłeś Niepokalane Serce Najświętszej Dziewicy Maryi domem Twego Słowa i świątynią Ducha Świętego; daj nam serce czyste i pojętne, abyśmy wiernie zachowując Twoje przykazania, miłowali Ciebie ponad wszystko i troskliwie zaradzali potrzebom braci”.
Teraz czas, abyś ty, bracie i siostro, zastanowił się, jak możesz naśladować Maryję w Jej pełnieniu woli Bożej. Świadomie w tej konferencji nie wysnuwałem większych wniosków odnoszących się naszego życia, aby po przeczytaniu tych tekstów na temat życia Maryi i Jej roli w wydarzeniu zbawczym, każdy z nas mógł sam wyciągnąć dla siebie odpowiednie wnioski i przemyśleć w których cechach Maryi powinienem Ją jeszcze bardziej naśladować? Które postawy i przykłady Maryi mogą pomóc mi pogłębić moją wiarę? Gdzie jeszcze – przyglądając się postawie Maryi – niedomaga moje pełnienie woli Bożej?
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.