IDĄC ŚLADAMI ŚW. GALLI I ŚW. KASPRA
Stanisław Rawski, MD — Ignacy Jakubiak, C.PP.S. :
Hospicjum Santa Galla w Łabuńkach, w którym pracowałem wraz z księdzem kapelanem Ignacym Jakubiakiem CPPS oraz całym personelem i czerpałem z tego sens mojego życia, nosi nazwę Świętej Galli. O tej świętej nic nie wiedziałem. Zaskoczyło mnie i to, że mało o niej w ogóle wiadomo.
Personel także nie był w stanie nic więcej powiedzieć, poza tym, że jest to święta początków chrześcijaństwa i wiadomości o niej giną w mrokach dziejów. Na moją prośbę o więcej wiadomości o św. Galli ks. Dawid Wróblewski CPPS pożyczył mi książkę Mario Spinelliego „Życie Kaspra del Buffalo. Bez oglądania się wstecz”. I tam przeczytałem: „W Rzymie nie było szpitala czy hospicjum, do którego by nie poszedł Kasper, aby poświęcać się ubogim, starcom i chorym”. Głównym dziełem apostolskim i opiekuńczym młodego Kaspra – zanim otrzymał święcenia kapłańskie – było ożywienie Hospicjum Santa Galla w Rzymie, które po najeździe wojsk napoleońskich było „na skraju przepaści” – jak pisze Spinelli, w każdym bądź razie groziła likwidacja tego hospicjum.
Historia tej placówki sięgała głęboko wstecz aż do początków chrześcijaństwa, gdy religia ta została uznana za oficjalną przez Konstantyna Wielkiego. Hospicjum założyła Galla, córka bogatego patrycjusza Rzymu Summachusa, który od roku 485 był konsulem w Rzymie. Data urodzin Galli może być niezna na, żyła w pierwszej połowie VI wieku, a zmarła w 550 roku. Niewiele wiadomo o tej świętej z perspektywy 1500 lat. Ojciec św. Galli został skazany niewinnie na śmierć w roku 525 przez Teodoryka, króla Ostrogotów. Galla wyszła za mąż młodo i po niecałym roku małżeństwa owdowiała. Była bogata i podobno piękna, więc jak to zazwyczaj w życiu bywa było wielu chętnych do ożenku. Stanowczo odmawiała i wierzono, że nawet
zapuściła brodę, aby zniechęcić potencjalnych kandydatów. W tych trudnych czasach Galla schroniła się na wzgórzu Watykanu, gdzie założyła szpital i zakon, poświęcając na ten cel cały swój majątek. Opiekowała się całe życie chorymi i biednymi, spędzając swoje życie na ciężkiej pracy i miłosierdziu. Zmarła w 550 roku na raka sutka w wielkich cierpieniach i „zredukowanej masie ciała do szkieletu” – jak przeczytałem w jednym z tekstów o niej. Hospicjum, nazywane imieniem św. Galli, było najważniejszą instytucją i obiektem medycznym przez całe średniowiecze w Rzymie oraz w epokach późniejszych, nawet kiedy już pojawiały się szpitale w Europie. Był to jedyny obiekt, który ciągle funkcjonował i był najważniejszym z tych, jaki kiedykolwiek miasto Rzym miało. Hospicjum Santa Galla było symbolem opieki charytatywnej, jego nazwę każdy Rzymianin przez wieki wymawiał z atencją. Opiekowanie się chorymi,
zbieranie ich z ulic, zaopatrywanie ropiejących ran, było zjawiskiem zupełnie nowym w starożytnym świecie. Hospicjum to uważane było za tak stare, jak chrześcijaństwo. Przeżywało ono wzloty i upadki. W XVII w. wspomagał je książę Livio Odescalchi, a w pierwszej połowie XVIII w. – pod kierownictwem św. Giovanni Battista de Rossi, wielkiego inspiratora św. Kaspra – hospicjum stanęło w pełni na nogi i było przygotowane do działalności opiekuńczej i charytatywnej. Po zagarnięciu Rzymu przez Napoleona Santa Galla znalazła się na skraju upadku, a do jej ponownego funkcjonowania doprowadził Kasper del Bufalo, wtedy jeszcze kleryk seminarium. Pod jego kierownictwem hospicjum powróciło do działalności, zorganizowano szpital, demitorium, prowadzono tam katechezę i odprawiano liturgię. Santa Galla pozostała dla Kaspra do końca życia źrenicą oka. Ten budynek już nie istnieje, sama nazwa przeszła do historii, ale spadkobiercą tej wielkiej tradycji jest Hospicjum Santa Galla w Łabuńkach. Misją hospicjum jest nadal pomoc cierpiącym, choć
leczenie odleżyn jest nie mniejszym wyzwaniem niż za czasów św. Galli było obmywanie tych ropiejących ran. Spotykałem się z takimi chorymi w Hospicjum Santa Galla w Łabuńkach i wyobrażałem sobie jej cierpienia w epoce, w której nie było silnych środków przeciwbólowych, jakie mamy teraz, zresztą od niedawna. Wyniszczenie nowotworowe było jej udziałem, tak jak jest udziałem naszych chorych po dziś dzień. Chorzy tracą swoją masę ciała w zaawansowanym procesie nowotworowym – mimo leczenia. Jeśli były przerzuty nowotworu do kości, to bóle są okropne i nawet obecnie walka z nim – mimo wielu leków opioidowych – jest wyzwaniem dla medycyny. We współczesnej medycynie mit walki ze śmiercią jest nie do utrzymania, zawsze kończy się wcześniej czy później klęską, człowiek w końcu musi umrzeć, choćby nie wiadomo jak długo żył. Nową misją opieki hospicyjnej jest zapewnienie jak najlepszej jakości życia podopiecznym w wielowymiarowym aspekcie: medycznym, duchowym, zapewnienie godności osobistej ciężko choremu i umierającemu człowiekowi oraz zapewnienie godnej śmierci. Realizacja tej misji musi się odbywać w oparciu o posiadane siły i środki. Św. Jan Paweł II przed zgromadzeniem ogólnym ONZ w 2001 nakreślił nowe wyzwania dla ludzkości: ochronę życia ludzkiego
od poczęcia aż do naturalnej śmierci. To wyzwanie jest immanentną misją także Zgromadzenia Misjonarzy Krwi Chrystusa. Hospicjum Santa Galla dobrze wpisuje się w tę tradycję zapoczątkowaną już we wczesnym chrześcijaństwie. Św. Jan Paweł II, parafrazując Piusa VII, nakreślił paralelną sytuację, mówiąc że: „Dwa wieki później inny papież wzywa synów św. Kaspra, aby być niemniej odważnym w działaniu i decyzjach, iść tam, gdzie inni nie chcą, i podejmować misje tam, gdzie inni nie widzą nadziei na powodzenie”. Misja ochrony życia do końca, jakiekolwiek ono by nie było, jest też misją odważną we współczesnym świecie, w dobie kryzysu finansowego. Sukces tej misji jest niepewny. Należy zdać sobie sprawę, że w sytuacji rosnących długów publicznych, hasła i slogany typu, że pieniądze wydatkowane na terminalnie chorych i umierających są pieniędzmi wyrzuconymi w błoto, są przyjmowane łatwo i łatwo rozpowszechniane. Uderzają one swoją prostotą, przecież chory człowiek i tak wkrótce umrze, więc już nic nie jest mu potrzebne. Jest to przerażające dla ludzi pracujących w medycynie paliatywnej, gdzie zachodzi potrzeba zapewnienia godności umierającemu człowiekowi, czyli tego, co jeszcze w okresie św. Gallii nazywano ars morendi, czyli sztuką umierania. Ona dla tej sztuki, aby zapewnić godność umierającym, poświęciła swój niemały majątek i co ważniejsze – swoje życie. My, jej spadkobiercy, półtora tysiąca lat po niej jesteśmy bogatsi, mądrzejsi o doświadczenia historyczne, wydajemy miliony dolarów na zbrojenia, ale potrafimy odmówić środki finansowe umierającym, bo „umierający człowiek nic nie potrzebuje”. W oczach wielu badaczy pieniądz wydany na człowieka, który wkrótce umrze, jest wydatkiem złym, niedobrym, tylko my tak dokładnie nie wiemy, który człowiek umrze i kiedy. Szpitale, które wydają więcej pieniędzy na chorych, mają lepsze statystyki przeżycia. Pozbawianie środków leczniczych chorych, u któ- rych istnieje duże ryzyko, że wkrótce umrą, mimo że ceny tych środków czasem są bardzo wysokie, prowadzi- łoby do tworzenia list umierających na wzór list kolejek oczekujących do szpitali. Byłaby to forma eutanazji biernej. Nie wszyscy chcą ją tak nazwać. Wśród 140 posągów otaczających plac św. Piotra znajduje się posąg św. Galli. Jeden z jej obrazów jako świę- tej znajduje się w kościele św. Marii w Campitelli w Rzymie przy głównym ołtarzu. Obnoszony był w ubiegłych wiekach po Rzymie w okresie panującej zarazy. Jest ona tradycyjnie patronką ludzi chorych na raka sutka. Naszym marzeniem jest, aby kopia tego obrazu znalazła się w kaplicy Hospicjum Santa Galla w Łabuńkach.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.