OWOCE EUCHARYSTII
autor - ks. Wojciech Czernatowicz CPPS.
Krew i Eucharystia są ze sobą wzajemnie połączone. We krwi jest życie, a Eucharystia, która jest pamiątką i aktualizacją ofiary Chrystusa na krzyżu, jest świętem życia, dlatego że w niej jest Boże życie dla nas.
Spróbujmy rozważyć teraz i pogłębić następujące aspekty Eucharystii:
- Eucharystia wymaga od nas pojednania
- Eucharystia jest zasiewem (zasiewem miłości), a zarazem darem, obdarowaniem (darem miłości)
- Eucharystia jest oddaniem się Ojcu i bliźnim
Spróbujemy przeanalizować te właśnie aspekty Eucharystii i przybliżyć ją do naszego życia. My ją przecież celebrujemy codziennie. Pamiętajmy, by nasze uczestnictwo w niej nie popadło w rutynę lub zamieniło się w jakiś rodzaj pobożności, czy nabożeństwa, jakie możemy mieć np. do św. Antoniego, św. Ojca Pio, św. Marii de Mattias czy innych świętych. Te szczególne nabożeństwa mają, oczywiście, swoją wartość, jednak nie można ich porównywać do samej Eucharystii.
Słowo Eucharystia znaczy dziękczynienie i wiemy, że u jej źródeł leży pamiątka wspólnej wieczerzy żydowskiej, podczas której Żydzi składali dziękczynienie Panu Bogu za Jego wielkie dzieła, jakich dokonał dla całej ludzkości i każdego człowieka.
Podczas żydowskiej wieczerzy głowa rodziny błogosławi każdy z posiłków (dań), dziękując Bogu za otrzymane od Niego dary, a szczególnie za dar pożywienia. Na koniec tej wieczerzy ma miejsce błogosławieństwo kielicha wina, po czym każdy z uczestników spożywa to wino ze swojego własnego kielicha.
Jezus uczynił kilka zmian w tym rytuale podczas Ostatniej Wieczerzy:
- po pierwsze, nie tylko wymawia słowa błogosławieństwa, ale je interpretuje: „bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje; bierzcie i pijcie, to jest Krew moja”
- a po drugie, daje do picia wszystkim z tego samego, jednego kielicha.
To właśnie dlatego, celebracja Eucharystii jest pamiątką i urzeczywistnieniem tego, że Bóg wszedł w historię każdego człowieka i całej ludzkości. My oddajemy Mu za to cześć i dziękczynienie we wspólnocie, czyli wspólnie razem, a dziękujemy Mu za Jego obecność pośród nas, za dar życia wspólnotowego i za wszystkie te osoby, które spotykamy na naszej drodze.
Jednakże, jak pokazuje nasze życie, zdarza się czasami tak, że nasze Eucharystie zamieniamy w wydarzenie socjalne, w środek uspokajający nasze sumienie, a w konsekwencji dokujemy oddzielenia sakramentu ołtarza od sakramentu bliźniego (troski o bliźniego).
A zatem:
- pozbawiamy Eucharystię znaczenia
- idziemy na Mszę św., bo inni idą, z przyzwyczajenia
- zainteresowani jesteśmy tylko tym, aby jedynie być w kościele (kaplicy)
- idziemy na Mszę św. tylko dlatego, by uspokoić własne sumienie, a przy okazji, by Eucharystia zapewniła nam zbawienie.
A w konsekwencji:
- nudzimy się i jeżeli Eucharystia przedłuża się nieco, męczymy się i zastanawiamy, czy przyjść następnym razem
- jesteśmy, ale nie uczestniczymy: nie śpiewamy, nie modlimy się razem z innymi, rozmawiamy, patrzymy, kto jest a kogo nie ma
- czasami staje się to dla nas dobrą metodą na odstresowanie się, zapomnienie na chwilę o konfliktach życiowych, albo przeciwnie – cały czas krążymy myślami wokół naszych problemów życiowych
- Eucharystia nie ma nic wspólnego z życiem, są to jakby dwa osobne i różne elementy (Msza św. sobie, a życie sobie), i dlatego do niczego nas ona nie zobowiązuje
- oburzamy się, gdy jakiś kapłan pomija jakieś normy liturgiczne, lecz nie przejmujemy się tym, by nasza wspólnota funkcjonowała dobrze, albo lepiej (jeśli funkcjonuje nieźle), byśmy traktowali się nawzajem po bratersku, by nie było konfrontacji i konfliktów pomiędzy różnymi grupami w naszej wspólnocie
- nie zajmujemy się tym, by we wspólnocie żyło nam się jak najlepiej, byśmy troszczyli się o najbardziej potrzebujących opieki i ochrony
- kwalifikujemy nasze Eucharystie jako dobre albo złe zależnie od tego, czy:
- atmosfera była świąteczna, radosna i wszyscy w niej uczestniczyli i są zadowoleni (wtedy jest dobra)
- czy nami wstrząśnie (jeżeli tak nie jest, to uważamy ją za nudną, rutynową)
- czy jest dobra albo zła zależnie od tego, jaki ksiądz odprawia Mszę św.: czy jest wesoły czy nie, czy krąży dookoła tematu w kazaniu, albo czy uderza w sedno sprawy.
A czy nie powinniśmy doceniać Eucharystii za to, co wnosi do naszego życia, do życia każdego z nas? Albo za to, czy motywuje nas i sprawia, że stajemy się bardziej otwarci na wolę Bożą? Albo za to, że nam pomaga oddać się bliźnim, ukierunkować nasze życie na innych?
Możliwe, że na końcu naszego życia, robiąc rachunek sumienia, powiemy Panu Bogu, że często chodziliśmy na Mszę św. Lecz On nie zapyta nas o to, ile razy w niej uczestniczyliśmy, ale o to, czy Eucharystia pomogła nam nakarmić głodnego i napoić spragnionego. A wtedy powiemy, być może, jaki ci z Ewangelii (Mt 25,37–46): „Panie, kiedyż to widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Cię, spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedyż widzieliśmy Cię obcym i przyjęliśmy Cię, nagim i przyodzialiśmy Cię, albo chorym i w więzieniu i poszliśmy Cię odwiedzić?” A On powie: „czegokolwiek nie uczyniliście jednemu spośród najmniejszych, nie uczyniliście tego i Mnie”.
I odpowie nam dokładnie to samo, co powiedział w przypowieści o pannach roztropnych i nieroztropnych (Mt 25,1–13): „Przyszły wreszcie pozostałe panny i zaczęły wołać: Panie, Panie, otwórz nam. Lecz on odpowiedział: Zaprawdę mówię wam, nie znam was. Czuwajcie więc, bo nie znacie ani dnia, ani godziny”.
Nawet jeśli powołamy się na ilość naszych modlitw (i nie chcę powiedzieć przez to, by się nie modlić), na to, jak często byliśmy na Mszy św. (codziennie, być może), On może powiedzieć do nas: „Nie znam Was”, bo jak tylko wyszliście z Eucharystii zaraz zapomnieliście o tym, by nią żyć.
Łatwo jest patrzeć na Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, ale kosztuje nas odkryć Go w potrzebującym bliźnim, którego spotkamy na drodze naszego życia. Może nawet czujemy się zgorszeni stwierdzeniem, że Jezus jest obecny w każdym z nas, nawet w tych odrzuconych, zapomnianych, w tych, którzy nie myślą czy nie żyją tak jak my. Nie gorszą nas jednak rzeczy o wiele większe.
Dlaczego nie oburzamy się:
- gdy czynimy jakieś postanowienia, a potem nie pamiętamy już o Słowie Bożym, o Ewangelii, a zajmujemy się tym, co mówią inni i co mówi świat, który wzywa do tego, by być czymś więcej niż inni, by nie dać się prześcignąć innym, by mieć i zdobywać więcej niż inni, nie patrząc nawet na konsekwencje?
- dlaczego nie oburzamy się, gdy przyjmujemy Pana Jezusa w Komunii św., a później nie jednoczymy się z Nim obecnym w nas samych i w bliźnich, zapominamy o braterstwie i szukamy rywalizacji; zapominamy, że tak wielu wokół nas umiera z pragnienia chleba solidarności, obecności kogoś w bliskości obok, radości, wsparcia, troski; zapominamy o przeciwstawieniu się niesprawiedliwościom, jakie dokonują się wokół nas i pozwalamy, by na nowo stawały się powodem ukrzyżowania Chrystusa w bliźnich i to w sposób krzywdzący, niesłuszny, nieuczciwy, agresywny i bezprawny?
- dlaczego nie oburzamy się, podczas gdy uczestniczymy w Eucharystii – święcie braterskości – a potem dajemy się ponieść naszym egoizmom, indywidualizmom, naszej ślepocie, wydajemy osądy o innych i osadzamy ich za to, jak wyglądają; albo też — nie okazujemy empatii w sytuacjach trudnych i życiowo skomplikowanych dla naszych bliźnich, czasami tych najbliższych, tych, z którymi mieszkamy albo się spotykamy?
- dlaczego nie gorszymy się, gdy uczestniczymy w Eucharystii, sakramencie miłości, a później zapominamy o wszelkich niesprawiedliwościach, jakie dokonują się wokół nas?
Trzeba nam, być może, dodać do tej znanej pieśni: „gdzie miłość wzajemna i dobroć, tam znajdziesz Boga żywego” (albo „ubi caritas et amor”) słowa: „tam gdzie nie ma miłości ani sprawiedliwości, tam nie ma nabożeństwa i tam nie ma Boga”.
Do czego jest nam potrzebne spotkać się na Eucharystię, jeżeli nie robimy nic, aby wyeliminować i skończyć z wrogością, konfliktami, podziałami, barierami pomiędzy nami? Dlaczego nie burzymy muru pomiędzy tymi, którzy nie mają nic albo mają niewiele, a tymi, którzy mają wszystko lub za wiele?
Czy nie jest zgorszeniem to, że uczestniczymy w Eucharystii, a później gnębimy, dręczymy czy nękamy innych, albo nie wypełniamy sumiennie naszych obowiązków, wykorzystujemy innych, albo oszukujemy innych, aby od nich coś zdobyć?
Eucharystia nie może być czymś w rodzaju „uspokajacza”, ale ma nas prowadzić do przekonania, że ważne jest wypełnianie naszych obowiązków życiowych i religijnych, to znaczy – kochać innych jak siebie samego, co oznacza czynić innym to, co chcielibyśmy, aby i nam czynili, i oznacza też poświęcić dla innych to, co jestem zdolny poświęcić dla samego siebie.
Eucharystii nie można celebrować w sposób rutynowy, to znaczy pozbawiony życia, braterstwa, solidarności z innymi, sprawiedliwości, miłości do Boga i bliźnich, ponieważ Pan Bóg powie kiedyś: „czegokolwiek nie uczyniliście jednemu spośród najmniejszych, nie uczyniliście tego i Mnie”.
Uczestnictwo w Eucharystii musi prowadzić nas do nawrócenia, to znaczy do zmiany naszego myślenia, do bycia naśladowcami Jezusa, do złączenia się z tym, co On powiedział i uczynił: „miłujcie się, jak Ja was umiłowałem; czyńcie to na moją pamiątkę”.
Chciałbym teraz powiedzieć o kilku aspektach Eucharystii w kontekście naszej duchowości.
Eucharystia jest Wieczerzą Pańską. I w tym kontekście nasza duchowość Krwi Chrystusa wymaga od nas tego, że:
- jeżeli Chrystus oddał się nam całkowicie, to my też mamy kochać wszystkich naprawdę, nie tylko słowami, mamy kochać także tych pokrzywdzonych, odrzuconych, zranionych, którzy nie mają wartości wobec świata
- jeżeli Jezus stawał po stronie tych, którzy nie mieli racji (ani głosu), to i my mamy bronić słabych
- jeżeli Jezus nie potępiał nikogo: ani jawnogrzesznicy, ani tych, którzy ją chcieli ukamienować, to i my nie możemy zniewalać, uciskać, ujarzmiać naszymi słowami albo czynami tych, którzy w jakikolwiek sposób staną na naszej drodze
- jeżeli Jezus, zanim został ukrzyżowany, oddał się całkowicie, to i my mamy starać się o to, byśmy oczyścili się przed celebracją Eucharystii, Wieczerzy Pańskiej i przestali życzyć i czynić źle bliźnim, byśmy praktykowali sprawiedliwość i miłosierdzie wobec wszystkich; a jeśli nie mamy w sobie takiego pragnienia, to tak naprawdę musimy przemyśleć nasz udział w Eucharystii.
Eucharystia wymaga od nas przemiany, wymaga nawrócenia z postawy egoistycznej i indywidualizmu, postaw tak obecnych w naszym dzisiejszym świecie. Wtedy to możemy godnie sprawować ten Najświętszy Sakrament.
Eucharystia jest łamaniem chleba. Duchowość Krwi Chrystusa wymaga od nas, byśmy po zakończeniu Eucharystii i wyjściu z kościoła czy kaplicy, nadal nią żyli:
- Jezus dzielił się z innymi wszystkim, co posiadał, aż do ostatniej kropli krwi (jak mówimy, cytując naszych świętych), do ostatniego tchnienia; my także mamy oddać się innym, których może nawet nie dostrzegamy w pogoni życia, a to dlatego, że być może jesteśmy zbyt wpatrzeni w siebie, w nasze własne sprawy i problemy
- Jezus oddał swoje życie na krzyżu za wszystkich, nawet za swoich nieprzyjaciół; dlatego uczestniczenie w Eucharystii wymaga od nas akceptacji wszystkich ludzi, tych, których lubimy i tych, których nie lubimy, tych, którzy nam przytakują i tych, którzy nas krytykują
- Jezus w swojej modlitwie do Ojca prosił o jedność dla świata; dlatego Eucharystia wymaga od nas „gaszenia ognia, a nie dolewania oliwy do ognia”, wymaga tego, abyśmy stawali się narzędziem jedności, a nie wrogości, niezgody i krzywd, albo byśmy byli powodem konfliktów i urazów
- Jezus powiedział do swoich uczniów: „Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mt 20,25–28); dlatego udział w Eucharystii wymaga od nas bycia sługami wszystkich, ustawienia się na końcu kolejki.
Eucharystia jest akcją dziękczynną (dziękczynieniem). Nasza duchowość Krwi Chrystusa wymaga od nas, by nasze życie stawało się nieustannym dziękczynieniem:
- dziękczynieniem Bogu podczas samej Eucharystii, ale i później w życiu: za Krew Chrystusa przelaną na krzyżu za całą ludzkość, za wszystkich ludzi
- dziękczynieniem Bogu za to, że jest dobrym Ojcem, który nie pozostawia nas samymi i oddanymi ślepemu losowi, lecz zawsze szuka planu zbawienia dla nas, którzy jesteśmy uczestnikami Jego Królestwa
- dziękczynieniem Bogu, bo poprzez Krew Chrystusa okazał swoją solidarność, miłosierdzie i współczucie dla wszystkich nas
- dziękczynieniem Boga za wszystkie dobre rzeczy, jakie w życiu otrzymujemy, pomimo trudności, nieszczęść i kłopotów, jakie napotykamy
- dziękczynieniem Bogu za postawienie na naszej drodze naszej rodziny, przyjaciół, współbraci i współsióstr i wszystkich tych osób, które nas kochają i życzą nam dobrze.
Eucharystia jest pamiątką Chrystusa ukrzyżowanego. Duchowość Krwi Chrystusa wzywa nas do:
- wykorzeniania wszelkich przyczyn niesprawiedliwości w świecie i pomiędzy ludźmi
- upodobniania się do Ukrzyżowanego i nie uciekania od krzyża wtedy, gdy jest to konieczne i gdy wezwani jesteśmy do dawania życiem świadectwa bycia uczniami Chrystusa
- walki o wspólnotę i społeczeństwo bardziej sprawiedliwe, mniej ukierunkowane na pragnienie posiadania i władzy
- pozbywania się egoizmów, by móc oddawać się całkowicie innym, szczególnie tym, którzy cierpią
- oddawania życia tym, którzy go potrzebują, dawania radości tym, którzy się smucą, nadziei zrozpaczonym, światła tym, którzy chodzą w ciemnościach, optymizmu pesymistom, wiary tym, którzy wątpią, dzielenia się Jezusową prawdą z tymi, którzy tkwią w błędzie, miłości tym, którzy żyją w nienawiści czy zazdrości i nią się karmią, pojednania tym, którzy go potrzebują
- uwolnienia się od tego wszystkiego, co nam przeszkadza być Eucharystią (czyli pokarmem) dla innych, a to oznacza oddanie się Bogu (postawienie Jego na pierwszym miejscu w naszym życiu) i bliźnim (kochając bliźniego swego jak siebie samego).
Eucharystia jest obecnością Zmartwychwstałego. Duchowość Krwi Chrystusa pokazuje nam:
- że tam, gdzie była śmierć (przez grzech, jako konsekwencja grzechu), Bóg ustanowił życie przez Krew Chrystusa i Jego zmartwychwstanie; stąd Krew Chrystusa wzywa nas do dawania życia, eliminując w nas to, co prowadzi do śmierci: zazdrość, pycha, egoizm, chciwość, a wypełniając swoje życie dzieleniem się, dobrocią, życzliwością, uprzejmością
- że trzeba nam wejść w tajemnicę Zmartwychwstania: walczyć o życie w nas i w ogóle o życie, i przeciwstawiać się śmierci we wszystkich jej objawach
- że zmartwychwstanie Chrystusa jest odpowiedzią Boga na niesprawiedliwość, która skazała Jezusa na śmierć za głoszenie prawdy o Królestwie Bożym; na niesprawiedliwość Bóg odpowiada sprawiedliwością i dlatego Krew Chrystusa prowadzi nas do stania po stronie tych, którzy doświadczają niesprawiedliwości, tych, których może my samy krzyżujemy za to, że nie myślą jak my, nie wierzą jak my, że popełnili w życiu błędy, że mówią to, co nam się nie podoba, a może zaszli w swoim życiu dalej niż my; pamiętajmy, że możemy krzyżować innych naszą okrutną czasami, brutalną i bezwzględną krytyką
- że celebrując Eucharystię musimy spytać się, czy stoimy po stronie tych, którzy krzyżują albo tych ukrzyżowanych, po stronie tych, którzy zabijają życie i niszczą ludzi, czy tych, którzy tego życia bronią, po stronie tych, którym nie zależy na innych czy tych, którym zależy na każdym człowieku. Krew Chrystusa wzywa nas, byśmy nikogo nie krzyżowali, abyśmy byli solidarni i mieli odwagę publicznie mówić o niesprawiedliwościach; abyśmy nigdy nie zabijali w innych życia, nadziei, pragnień, marzeń
- Eucharystia pokazuje nam, że jest spotkaniem ze zmartwychwstałym i żywym Chrystusem, a nie pobożnościowym aktem, nabożeństwem, czymś rutynowym w naszym życiu; jeśli uczestniczenie w Eucharystii nie pomaga nam żyć w inny sposób niż dotychczas i patrzeć na innych w inny sposób niż dotychczas, może stać się tylko stratą czasu; trzeba nam być bardziej radosnymi, pełnymi nadziei, bardziej zaangażowanymi i gorliwymi w Boże sprawy i w dobro naszych bliźnich.
Trzeba nam stale pamiętać, że za każdym razem, gdy celebrujemy Eucharystię, budujemy siebie samych, Kościół, wspólnotę i czynimy ją bardziej widzialną.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.