Refleksje i swiadectwa z czuwania na Jasnej Gorze 2017
REFLEKSJE Z CZUWANIA NA JASNEJ GÓRZE
Czuwanie na Jasnej Górze jest dla mnie pięknym czasem spotkania z Maryją i Jej Synem, ale też z drugim człowiekiem, ze Wspólnotą Krwi Chrystusa, z Misjonarzami, to spotkanie z tymi, którzy jak ja naprawdę szukają Pana Boga i pragną być blisko z Nim, to usłyszenie świadectwa nie tylko w programie, ale też osobiste ze spotkania z drugą osobą, co dało dużo radości i serdeczności.
W homilii ks. bp Andrzej Przybylski, który między innymi mówił: o czuwaniu nad domem, bo największym sukcesem diabła jest rozwalenie rodziny. „Jak mamy czuwać nad rodzinnymi domami?” Zacząć od domu swojego serca. Naszym pierwszym domem jest serce i to najważniejsze, aby dbać o czystość serca i bardzo się troszczyć o swoje wnętrze i czuwać, bo świat ciągnie nas do grzechu. „Najbardziej czuwaj nad swoim sercem”- powiedział Św. Jan od Krzyża. Możemy zobaczyć ile rodzin się rozwaliło, bo nie pilnowane było serce. Ks. Bp zaznaczył też, że Maryja jest ciałem dla Jezusa, aby moje serce było dla Pana i że Kościół jest domem Boga i moim domem. W sumie mam pamiętać, że: I dom — serce, II dom — rodzina, III dom — Kościół. Czuwajmy nad swoim domem.
Barbara
Czuwanie przeżyłem w atmosferze wzruszeń, duchowej bliskości z Matką Bożą, refleksją nad życiem i jego sensem. Super atmosfera wśród pielgrzymów
Piotr
Dziękuję Bogu, że mogłam uczestniczyć w Czuwaniu Wspólnoty Krwi Chrystusa. Dla mnie zawsze ważne jest spotkanie z ludźmi, każde słowo, każde świadectwo mnie ubogaca. Ubogaciło mnie słowa Biskupa: troska o dom, najpierw mój własny, moje wnętrze, potem rodzinny, a potem wspólnotowy, właściwie to czuwanie ciągłe nad domem. Moja troska, moje czuwanie nad domem powinna być jeszcze większa, a wzorem jest dla mnie Maryja, która uczy mnie tej troskliwości i prowadzi do Jezusa, abym stawała się dzieckiem Bożym.
Grażyna
Serdeczne Bóg zapłać za możliwość przeżycia adwentowego spotkania z Jasnogórską Panią. Wspaniała atmosfera, modlitwy i moc duchowych przeżyć. Polecam wszystkim zabieganym i zatroskanym dniem codziennym. Każdy powinien mieć możliwość takiego zatrzymania i wyciszenia.
Małgosia z Mamą
Bardzo pragnęłam jechać na czuwanie. Spotkanie z Maryją, Misjonarzami i członkami Wspólnoty wypełniły radością moje serce. Czułam, że jestem pośród bardzo bliskich mi osób.
Róża
Byłam pierwszy raz i jestem bardzo uduchowiona. Jeśli doczekam przyszłego roku, to bardzo bym chciała przeżyć, to jeszcze raz, tego wyciszenia i pięknej modlitwy.
Wandzia
Bardzo jestem szczęśliwa, że mogłam być u naszej mateczki. Jestem zadowolona, że mogłam przeżyć tę noc przy Maryi i wybłagać łaski dla mojej całej rodzinki, to może nie wszyscy mogą tam być z różnych względów.
Danuta
Bardzo dziękuję Panu Bogu, że natchnął Wspólnotę Krwi Chrystusa i Misjonarzy za piękny temat czuwania. Piękna maryjność, która jest bardzo bliska i ma znaczenie dla naszej polskości, której się nie da oddzielić od naszej wierności Matce Bożej. Nadto jak nigdy ogrom ludzi i autokarów. Maryja nas wszystkich przyprowadziła do siebie, by nas obdarowywać i swoje rocznice 300 lecia Koronacji, 100 lecie odzyskania niepodległości przez Polskę, 140 rocznicy objawień w Gietrzwałdzkich i 100 lecie objawień fatimskich.
Małgorzata
Dziękuję Panu Bogu i tym którzy przyczynili się do wyjazdu na Nocne Czuwanie Wspólnoty Krwi Chrystusa. Dla mnie był to wyjątkowy czas. Wspierając się modlitwą mogłam powierzyć wszystkie moje sprawy Maryi. Nie opuściłam ani jednego punktu programu. Nie mogłam uwierzyć, że nie czułam żadnego zmęczenia. W moim sercu było wspaniałe wyciszenie. Przeżyłam wszystko przepięknie. Dziękuję!
Mariola Ewa
Po nocnym czuwaniu na Jasnej Górze w głowie mam pełno pozytywnych myśli. Dziękuję całej Wspólnocie Krwi Chrystusa za cudowną i pełną uczuć modlitwę i wspólne czuwanie. Jeśli będę miała okazję, to następnym razem bez większych wątpliwości pojadę do Częstochowy.
Jola
Przewodnim tematem naszego modlitewnego trwania była Maryja
Na nocnym czuwaniu począwszy już od naszego wyjazdu z domu była bardzo rodzinna i ciepła atmosfera.
W mojej pamięci zapadły mi słowa z konferencji ks. Andrzeja Szymańskiego o tym jak bardzo i trzeba nam bezgranicznie zaufać Panu Bogu, jak to uczyniła Maryja podczas zwiastowania, bo tylko wtedy jesteśmy gotowi pełnić wolę Bożą. Trzeba mieć bardzo dużo pokory i czyste serce by promieniować na otoczenie. Nieustannie musimy rozważać w swoim sercu, bo tylko wtedy możemy pokonywać swoje słabości i trudności, które nam towarzyszą każdego dnia.
Podczas homilii ks. Biskup Andrzej Przybylski bardzo mocno podkreślił, jak ogromne znaczenie w życiu każdej rodziny ma nasz dom rodzinny, w którym tworzymy rodzinę. Pragnieniem młodych ludzi jest, by mieć taki dom, w którym panuje zgoda, miłość, harmonia, szacunek dla siebie nawzajem. Dlatego trzeba nam jak Maryja być ostoją dla rodziny, by nieustanie czuwać nad swoim sercem i ciałem, bo jeśli ciało i serce nie będzie domem dla Boga, to nie zbudujemy domu dla rodziny. Także Kościół musi być dla nas domem dla naszego serca, bo kiedy przyjmujemy Boga do serca, to możemy Go zanieść naszym bliźnim.
Tereska
Poniższe świadectwo zmierza do nocnego czuwania
Bóle kręgosłupa z przemieszczeniem na łydkę nogi trwały ponad pół roku. Nie pomogły żadne leki przeciwbólowe ani sterydy. Żadna noc nie przespana. Trudności z dostaniem się do lekarza. Wizyta u lekarza chirurga prywatna i skierowanie na rezonans. Diagnoza — tylko operacja. Nadzieja by wyeliminować ból. Termin operacji ponad rok. Jak wytrzymać z bólu? Gdzie szukać pomocy? Jedynie u Pana Boga przez Matkę Bożą, która jest nam Matką dana pod krzyżem Jezusa. Rozpoczęłam nowennę pompejańską odmawiając codziennie trzy części różańca, dwa razy przez 27 dni. Odpowiedź przyszła szybko. Operacja za półtora miesiąca. Z modlitwą nieustanną znalazłam się osamotniona w szpitalu, bo mąż bardzo ciężko chory. Powierzyłam wszystko Bogu. Na moją samotność w szpitalu przyszła na pomoc Wspólnota Krwi Chrystusa, którą reprezentowała moja siostra Basia. W czasie operacji nie byłam samotna, bo wiedziałam, że ona w mojej intencji modli się w kaplicy szpitalnej. Po operacji lekarz oznajmił, że operacja się udała, bóle ustąpiły, było to 10 października 2017 roku. Rodzi się myśl w jaki sposób podziękować Bogu za tę łaskę. Postanawiam, pojadę w grudniu na nocne czuwanie Wspólnoty Krwi Chrystusa do Częstochowy tj. za dwa miesiące. Organizm po operacji reaguje negatywnie. Nieustannie wznoszę modlitwy do Boga przez Najświętszą Matkę Bożą. Moje ogromne pragnienie i postanowienie było pojechać w dziękczynieniu na pielgrzymkę nocnego czuwania. Bóle po paru dniach ustały.
Jechałam więc na czuwanie, aby podziękować Panu Bogu za szczęśliwą operację i prosić usilnie o zdrowie dla mojego chorego i wciąż kochanego męża, z którym przeżyłam 61 lat pożycia małżeńskiego.
Jestem wdzięczna za temat czuwania: „Maryja wzorem życia w historii Polski i świata”, to jest to, co mnie całe życie interesowało. Historia Polski przedstawiona była od zarania państwa polskiego, z udziałem opieki Pana Boga nad Polską, poprzez cuda Matki Bożej. Zrozumiałam, że nie byłoby państwa polskiego bez chrztu Polski w 966 roku, bohaterstwa i patriotyzmu Polaków wiernych Bogu i Ojczyźnie. Królem Polski jest Bóg, a Królową Matka Boża. I niech tak zostanie.
Sabina
Moi kochani, mieszkam w Małomicach, w diecezji zielono-gorzowskiej. Dziś właśnie wróciłam z mojego jubileuszowego, bo 15 czuwania nocnego z Jasnej Góry. Przez te wszystkie lata, nie wyobrażam sobie Świąt Bożego Narodzenia bez „naładowania moich akumulatorów” u Mateńki.
Wcześniej całą naszą grupą pielgrzymkową byliśmy u Misjonarzy w Sanktuarium Krwi Chrystusa gdzie otrzymaliśmy błogosławieństwo Relikwią Krwi Chrystusa, następnie zorganizowaliśmy sobie opłatek i poczęstunek.
Jakby ktoś chciał wiedzieć, to w każdą trzecią niedzielę miesiąca jest tam specjalna Msza św. o uzdrowienie na duszy i ciele. Są też fajne noclegi w Domu św. Wawrzyńca w pięknej scenerii leśnej i urzekającej ciszy.
Było wiele trudu, ale ja to wszystko ofiarowałam Panu Bogu we wszystkich powierzonych mi intencjach. Przez całą noc ze łzami w oczach dziękowałam Mateńce za łaskę uratowania życia mojego syna, który 12 listopada miał zatrzymanie pracy serca i udar mózgu; za całą moją wielką rodzinę wspólnotową, która natychmiast podjęła Nowennę do Krwi Chrystusa w intencji Michała i służyła mi każdego dnia przez dwa tygodnie pobytu w Zielonej Górze, gdzie syn leżał w szpitalu. I wiem, ze zawsze mogę liczyć na moją Wspólnotę; nie zamieniłabym jej nigdy na żadną inną.
Będąc w szpitalu nie miałam nawet kiedy pomyśleć gdzie danej nocy będę nocować; ale wystarczył mój sms wieczorem i spokojnie udawałam się na nocleg; gdzie otwierano mi całe swoje serce, goszcząc jak kogoś wyjątkowego.
Lekarze na OIOM-ie nie dawali wielkich nadziei na reakcje organizmu po przebudzeniu; ale ja w każdej chwili zanurzałam syna w Krwi Chrystusa i ponad wszystko UFAŁAM.
Miałam ogromne zaufanie; ani nawet najmniejszej myśli, że coś może być nie tak po przebudzeniu; dziś wiem, ze to wielka łaska.
W tym trudnym dniu 15 listopada ks. proboszcz u Matki Bożej Częstochowskiej w Zielonej Górze powiedział w homilii: spróbujcie raz tak mocno zaufać Panu Bogu; dzieje się później cała lawina cudów. Dodał też byśmy nie byli, jak tych 10 trędowatych, z których tylko jeden wrócił podziękować.
Tak więc kochani ja każdego dnia dziękuję Panu Bogu, moim siostrom, mamie, wszystkim osobom konsekrowanym i całej kochanej, rozmodlonej wspólnotowej rodzinie z całego świata za tak wielkie zrozumienie i szturm do nieba.
Małgorzata
Cały program Czuwania Nocnego przed cudownym obrazem Jasnogórskiej Pani, był Jej poświęcony. Maryja zawsze w pełnej pokorze udowadnia nam jednak ważność swojego Syna. Siebie stawia zawsze w Jego cieniu.
Jadąc na tegoroczne czuwanie pragnęłam dziękować Bogu za Maryję, jako najpiękniejszy dar ofiarowany nam przez Boga. Bóg wie, że światu potrzebna jest matka, która kocha, prowadzi, upomina i taką Matką jest Maryja.
Z przygotowanych wspomnień o Jej objawieniach wynikało wielkie zatroskanie o Polskę i świat. I to nie tylko z przeszłości, to Jej zatroskanie jest nam potrzebne dzisiaj. Żyjemy pełni pełni lęku i niepokoju o losy naszej Ojczyzny. Przed Jej obliczem mój lęk i niepokój ustąpił, a to było mi tak bardzo potrzebne.
Błogosławiona Krew Jezusowa!
Na wieki błogosławiona!
Maria
Postanowiłam, że koniecznie przed Bożym Narodzeniem muszę być w Częstochowie. Takie było moje mocne pragnienie wypływające z głębi duszy, ale nie wiedziałam jeszcze jak to zrobić. I tu nagle usłyszałam o organizowanym Nocnym Czuwaniu na Jasnej Górze przez Wspólnotę Krwi Chrystusa. Po chwili radości ogarnęła mnie zaraz wątpliwość. Całą noc czuwanie- jak ja to wytrzymam? Ale pomyślałam tak: Boże cóż ja znaczę,? Kim jestem? Jestem niczym, małym pyłkiem. Obojętnie gdzie ja przecież będę, gdzie „zasnę” nie wolno mi się bać, a trzeba być na wszystko przygotowanym. Jadę i koniec, bo tego z całego serca pragnę.
Na nocnym czuwaniu znalazłam miejsce pod krzyżem Pana Jezusa (wcześniej będąc na Jasnej Górze nawet nie zwracałam na niego uwagi i nawet nie pamiętałam, że on tam jest). Teraz wiem, dlaczego miałam takie pragnienie bycia u Maryi. To ona właśnie sprowadziła mnie do swojego syna. Ten tłum ludzi nie pozwolił mi się ruszyć z miejsca do którego się dostałam. Nie widziałam obrazu Matki Bożej (ona została dla mnie w ukryciu), a cały czas spoglądałam na figurę Jezusa na krzyżu. Wydawał się on dla mnie taki piękny, chociaż cały zakrwawiony i w ostrej cierniowej koronie. Cóż moje cierpienia stały się niczym w porównaniu do jego cierpień i zdałam sobie tej nocy sprawę z wielkiej łaski jaka mnie spotkała, bo mogłam poprzez Maryję tej nocy zanurzyć swoje cierpienie we Krwi Jezusa. Nie wiem nawet jak szybko ta noc przeminęła. Nie czułam żadnego zmęczenia. Byłam oczarowana modlitwami, śpiewem, a do tego usłyszałam świadectwa zwyczajnych ludzi takich jak ja, które umocniły mnie w wierze. Było tak pięknie, wróciłam taka szczęśliwa jak nigdy.
Bogu niech będą dzięki za tą noc ! Jadwiga
W nocnych czuwaniach na jasnej Górze brałam udział już wiele razy (nawet nie pamiętam ile). Zawsze przeżywałam je z entuzjazmem już od samego wyjazdu. Tym razem było zupełnie inaczej. Najpierw zaczęło się od tego, że weszłam do Kaplicy i zobaczyłam duży tłum ludzi. Chciałam być blisko obrazu Matki Bożej. Owszem byłam, ale zupełnie z boku i tak przyciśnięta do barierki, że nie mogłam się ruszyć, ściśnięte, ścierpnięte kolana, a tu jeszcze popsuły mi się okulary i potem pasek od zegarka. Rozglądam się po ludziach i widzę ich zachwyt, a gdzie się podziała moja euforia. Czułam jakieś wewnętrzne napięcie. Nie mogłam się skupić. Coś cały czas mi przeszkadzało w modlitwie. Pomyślałam nie wytrzymam i chyba wyjdę. Było mi ciężko, ale w duchu prosiłam Maryję o pomoc. I tak dotrwałam w tych zmaganiach aż do Eucharystii. Potem mogłam już wyjść, bo zrobiło się trochę luźniej i pomału wszystko wróciło do normy. Kiedy przyjechałam do domu podziękowałam Bogu za to, że wytrzymałam. Pomyślałam sobie, że to była taka dla mnie prawdziwa pokuta przez zmaganie się ze złymi podszeptami oraz moim niezadowoleniem. Widocznie miało tak być. W duchu potem bardzo się cieszyłam, że mimo wszystko wytrwałam do końca czuwania i to dało mi największą radość z nocnego czuwania. Było całkiem inaczej niż inne lata, ale teraz wiem, że też pięknie.
Błogosławiona Krew Jezusowa ! Czesia
Na czuwania na Jasną Górę jeździłam już wcześniej ze Wspólnotą zanim jeszcze byłam przyjęta do WKC. Wiedziałam, że jest zawsze u Matuchny bardzo pięknie. Ale tym roku moja choroba bardzo się rozwinęła i wiedziałam, że nie będę chyba mogła pojechać. Przepłakałam kilka nocy w domu, bo tak bardzo chciałam podziękować Maryi za jej dobroć, że mnie zawsze wspiera w moim cierpieniu , ale codziennie modliłam się, żebym jakimś cudem mogła pojechać. I stało się.
W ostatniej chwili wzięłam co miałam pod ręką na drogę i udałam się do autobusu oddając wszystko w ręce Maryi. I tym razem mnie nie zawiodła. Cały czas czułam jej opiekę. Sprawiła nawet, że mogłam modlić się przed samym jej obrazem, czego nawet się nie spodziewałam, patrząc jej prosto w oczy. Nikogo wtedy nie widziałam, tylko jej dobrotliwe oczy. Dla mnie to niezapomniana noc. Tyle łask na mnie spłynęło. Najpierw błogosławieństwo relikwiami Krwi Chrystusa, potem nieoczekiwane indywidualne błogosławieństwo samego biskupa w zakrystii, kiedy czekałam na wejście na modlitwę do kaplicy. Odczułam tam też wielkie ciepło spotkanych osób ze Wspólnoty, tak jakbym już ich dobrze znała wcześniej. Prysnął cały mój strach, że mogą się zacząć jak każdej nocy bóle, które nie wytrzymam. Znów nabrałam nowej energii i odwagi do dalszego życia. A bóle w nocy ? Były- ale po wzięciu tabletki jakoś je wytrzymałam i wytrwałam do końca czuwania.
Maryjo dziękuje Ci za tą szczęśliwą, niezapomnianą noc ! Kazia
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.