Świadectwo I
Wszystko wydarzyło się w dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia. Wróciłam z czuwania naszej Wspólnoty na Jasnej Górze i przygotowywałam wieczerzę wigilijną dla rodziny. Miałam opóźnienia w przyrządzaniu potraw i sprzątaniu. Czułam, że ogarnia mnie chaos i zmęczenie. Zostawiłam więc wszystkie obowiązki, położyłam się, aby dać odpocząć opuchniętym nogom i powierzyłam siebie Maryi odmawiając Tajemnice Radosne Różańca.
Wtedy wzrok mój powędrował za okno. Był zmierzch, biało od śniegu na ziemi, aż po horyzont, a na niebie feeria barw od zachodzącego słońca, które pokazało się właśnie po pochmurnym, ciemnym dniu.
Spojrzałam następnie na balkon i ucieszyłam się jeszcze bardziej … Od dawna dokarmiałam ptaki zimą – wsypywałam im na balkonie kaszę i okruchy chleba dla gołębi i wróbli, a na balustradzie wieszałam kawałki słoniny dla sikorek. Dużym problemem były zawsze wygłodniałe wrony i sikorki, które odpędzały brutalnie pozostałe ptaki … Tym razem było inaczej – w dole balkonu jadły gołębie, na słoninie wisiała sikorka i spokojnie ją dziobała, a na balustradzie siedziało kilka wron nie odpędzając pozostałych ptaków. Przyszedł jeszcze nasz domowy pies i zbliżył się do szyby balkonu. Wszystkie ptaki zazwyczaj wtedy odfruwały. Tym razem trwały dalej, a pies stał spokojnie i je obserwował. Było to niecodzienne zjawisko… Poczułam się bogato obdarowana harmonią i pokojem całej sytuacji. Przypomniałam sobie Słowo Życia „Głoście Ewangelie wszelkiemu stworzeniu” i dziękowałam nim Bogu za pokazane mi piękno. Później wszedł do pokoju Ignaś, chłopiec z zespołem Downa – mój syn. Puścił cicho przez radiomagnetofon kolędy i zaczął wieszać bombki na stojącej obok balkonu choince.
Wszystko w pokoju i za oknem trwało tak pewien czas. Widziałam biel śniegu, barwy zachodzącego słońca, gołębie i wrony razem na balkonie, a przy szybie psa merdającego ogonem. Słyszałam urzekające melodie kolęd i z miłością patrzyłam na uśmiechniętego, krzątającego się synka.
Uwielbiałam znów Boga Słowem Życia „Głoście Ewangelie wszelkiemu stworzeniu” czując jakby, to dla mnie te wszystkie stworzenia i umiłowany człowiek głoszą Chwałę i Pokój Boży. Zrozumiałam także, że moje utrudzenie jest właśnie głoszeniem Ewangelii.
Podziwiając oglądane piękno dziękowałam Bogu za cały stworzony świat.
To przeżycie odrodziło mnie i uwolniło od zmęczenia. Z energią wzięłam się do pracy. Uprościłam zmęczenie przygotowania i zadbałam o zaakcentowanie obecności Boga w centrum Święta. Zaplanowałam czas na czytanie Ewangelii, czas na modlitwę, na rozmowę. Powieliłam na ksero teksty kolęd, żeby wszyscy mogli je śpiewać i przygotowałam prezenty.
Nikt nie zauważył, że potrawy były mniej wystawne niż zazwyczaj, firanka zasłaniała niezbyt czyste okna. Cieszyliśmy się sobą nawzajem śpiewając głośno kolędy. Jednak przede wszystkim wielbiliśmy Boga, radując się, że „Słowo stało się Ciałem” i jako maleńkie dziecko przyszło na świat.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.