Wszyscy jesteśmy misjonarzami
Gdy dowiedziałam się, że w pierwszy weekend kwietnia jest skupienie dla naszej Wspólnoty, zapragnęłam tam pojechać. W tegorocznym Wielkim Poście podjęłam intencję, aby każdy dzień, cokolwiek przyniesie, był wynagrodzeniem, zadośćuczynieniem za moje grzechy i moich najbliższych. Jadąc na skupienie tym bardziej chciałam przyjąć trudy podróży, trud zakwaterowania (mam problemy ze snem), trud relacji międzyludzkiej itp.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy nie odczułam dosłownie żadnego trudu. Wspaniałe miejsce, piękne konferencje, uśmiechnięci ludzie, tak, jakby Bogu wystarczyło moje pragnienie przyjęcia krzyża i przelania krwi w duchu wynagrodzenia za grzechy. Dziękuję Ci Jezu.
Chciałabym przy tej okazji napisać krótkie świadectwo.
Na naszym skupieniu, jeden z kapłanów głosił konferencję, że i i musimy iść tam, gdzie nikt na nas nie czeka, nie spodziewa się, a może nawet nie chce. Podał też piękne świadectwo kobiety, która wybrała się do więzienia, aby tam służyć. Zastanawiałam się wtedy nad sobą i jakbym dostała olśnienia. Bóg daje nam różne dary. Mi dał dar pisania listów, w których mogę ewangelizować. Muszę tu tylko nadmienić, że jestem mamą, która od 32 lat wychowuje syna upośledzonego w stopniu znacznym. Codzienny trud opieki nad takim dzieckiem wyczerpuje moje siły fizyczne i psychiczne oraz bardzo ogranicza czasowo, dlatego nie mogłabym pójść do więzienia, hospicjum, czy do kogokolwiek innego. Widząc jednak, jak moi bliscy żyją pochłonięci tym światem, często bez Boga, zaczęłam działać. Napisałam wiele listów w moim życiu do rodziców, do chrześniaków, do koleżanek, ale jeden zapadł mi szczególnie w pamięci, bo przyniósł niemalże natychmiastowy efekt. Był to list do mojego teścia Klemensa. Był wspaniałym człowiekiem: uczynny, zawsze uśmiechnięty, ale żył bez Boga, bez sakramentów. Gdy dowiedziałam się, że jest chory na raka, postanowiłam działać. Napisałam do niego list. Był to najtrudniejszy list w moim życiu. Zaczęłam od tego, że go bardzo kocham i że bardzo chciałabym być taka, jak on, czyli taka uczynna, życzliwa i uśmiechnięta. Napisałam również, że odważyłam się do niego napisać, bo bardzo mi na nim zależy i nie mogłabym znieść tego, że mógłby być potępiony. Wyjaśniłam mu swoje obawy, czyli, że żyje w grzechu ciężkim, gdyż latami nie był u spowiedzi, że nie karmi się Jezusem. Starałam się być bardzo delikatna, żadną miarą nie potępiając go, chciałam mu tylko powiedzieć, że bardzo cierpię z jego powodu. Nie zadawałam mu żadnych pytań, dlaczego tak się dzieje, ale starałam się uzmysłowić, że wszystkie jego dobre czyny niewiele mu pomogą. Napisałam mu, że jest życie wieczne i bardzo chciałabym się z nim jeszcze kiedyś spotkać. Bardzo się bałam pisząc to wszystko, przecież pisałam do człowieka umierającego. Prosiłam go, żeby sobie wszystko przemyślał i że może wezwać kapłana do domu. Napisałam też, że bardzo będę go wspierać modlitwą, co też czyniłam, ale napisałam też, że jestem gotowa przyjąć cierpienie na siebie tzn. jestem gotowa nigdy więcej nie przekroczyć progu ich domu, jestem gotowa na to, że mój mąż może mi tego nie wybaczyć, że do człowieka umierającego piszę takie listy, że mój teść nigdy nie zechce ze mną rozmawiać.
Gdy to wszystko napisałam, poprosiłam go tylko, że jak przeczyta ten list, to żeby się odezwał, abym ja z kolei wiedziała, na czym stoję, bo list ten pisałam w maju, a w lipcu mieliśmy z rodziną do nich jechać (Kraśnik Lubelski – 730 km od Zielonej Góry).
Po dwóch tygodniach teść się odezwał, powiedział tylko tyle, że pierwsza część listu bardzo mu się podobała, a o drugiej myśli. Byłam szczęśliwa, że się odezwał, zapytałam, czy mogę przyjechać z rodziną do niego – odpowiedział, że tak.
Gdy w lipcu spotkaliśmy się, bardzo mocno mnie do siebie przytulił, ale więcej nie rozmawiałam z nim na ten temat. Półtora miesiąca później dowiaduję się, że teść pojednał się z Bogiem, kilka razy jeszcze przyjął Pana Jezusa i odszedł z tego świata.
Mogę powiedzieć z radością: Bogu niech będą dzięki – misja wykonana!
Iwona Sobieszczańska
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.