ŚWIADEK ROZMOWY — Służby pojednaniu
ŚWIADEK ROZMOWY — Służby pojednaniu
Joseph Nassal, C.PP.S.
Jakiś czas temu uczestniczyłem w konferencji na temat Pojednania i Współczucia w College St. Scholastic w Duluth w Minnesocie w USA. Podczas jednej przerw, podeszła do mnie Mary i powiedziała mi o tym, że kilka lat temu zamordowana została jej córka. Łzy ukazały się w jej oczach, podczas gdy opowiadała mi o tym, jak dwóch młodych ludzi włamało się do mieszkania jej córki myśląc, że jej nie było w domu i kiedy zaczęła się bronić, jeden z nich ją zabił. Sprawcy tego strasznego czynu zostali zatrzymani. Jeden z tych młodych ludzi próbował bronić się przed sądem, lecz został skazany. Mary i jej mąż Don byli obecni na sali rozpraw, na każdej z sesji przeciwko chłopakowi, który dokonał zabójstwa. „Kiedy rozpoczął się proces”, opowiadała mi Mary, „jedyne co w nim widziałam, to mordercę, człowieka, który zabił moją córkę:. Jednak w miarę postępowania sprawy, Mary i Don zaczynali w innym świetle patrzeć na tego 19-letniego młodzieńca, oskarżonego o zabójstwo ich córki. „Zaczęliśmy w nim widzieć młodego chłopaka przestraszonego dokonaniem tak okropnego przestępstwa”, opowiadała mi. Został skazany, a w chwili wypowiadania wyroku Mary i Don zostali poproszeni o zbliżenie się do sędziego. Uczynili to, rozmawiali bezpośrednio z tym młodzieńcem, któremu wyrazili swoje cierpienie i ból, jaki przez swój czyn sprawił im i ich rodzinie. „Czy zasługiwał na karę za to, co zrobił?”, pytała się Mary. „Oczywiście, a my chcieliśmy od sędziego sprawiedliwości dla naszej córki. Lecz patrząc temu chłopcu w oczy nie mogłam nie dostrzec w nich przestraszonego i zalęknionego, a nawet bezsilnego młodego człowieka”. Na koniec zdecydowali się poprosić sędziego o miłosierdzie w wymierzaniu mu kary więzienia. Mary mówiła mi, że wspólnie z Donem walczyli o to, aby przebaczyć tym dwom młodym chłopakom, którzy odebrali im córkę. Nie tylko modlili się za nich, lecz odwiedzali ich w więzieniu. W czasie procesu pojednania słuchali opowieści o ich życiu i sami opowiadali im o swojej córce. Z czasem i z pomocą Bożej łaski, zaczęli patrzeć na nich nie tylko jako na sprawców tego strasznego i skandalicznego czynu, ale jako na osoby ludzkie, które pomimo dokonania tej obrzydliwej zbrodni, nadal byli dziećmi Bożymi. W swojej książce „The Journey Toward Reconciliation” (Pennsylvania: Herald Press, 1999) John Paul Lederach podaje definicję pojednania jako miejsca, gdzie dokonuje się „sprawiedliwość, miłosierdzie, prawda i pokój”. Słuchając opowiadania Mary, jasne było dla mnie, że ona i jej mąż Don przeszli drogę ku temu miejscu pojednania. Chcieli sprawiedliwości dla swojej córki, ale także prosili sędziego o miłosierdzie. Nie ukrywali prawdy, mówiąc, że to straszne przestępstwo spowodowało w ich sercach nieuleczalną ranę i bliznę na duszy. Zdali sobie jednak sprawę z tego, że nigdy nie osiągną pokoju, jeśli będą pielęgnowali i ożywiali w swoich sercach nienawiść do tych ludzi, którzy dokonali tej zbrodni. I z łaską Bożą odnaleźli drogę do przebaczenia. Jako Misjonarz Krwi Chrystusa staram się uczyć, od tych, których spotykam, jak stawać się osobą zdolną do przebaczania w świecie, który często nie przebacza. Nie możemy prawdziwie towarzyszyć innym i tworzyć z nimi więzi, jeśli nie mamy czasu na to, aby słuchać ich i ich historii. Tam, gdzie mieszkam jest wielkie pragnienie i potrzeba „bezpiecznych miejsc”, w których te osoby, które zerwały wszelkie więzi, rozeszły się, albo żyją w nieustannym konflikcie mogą odnaleźć się poprzez dialog, słuchanie się wzajemnie i poznanie tego, czym żyją inni. Poprzez ten proces wsłuchiwania się i ukazywania prawdy osobie, możliwe staje się pojednanie i mogą zostać odnowione wszelkie relacje. Na pojednanie składa się zawsze odnowienie relacji i więzi. Uznanie tego, że wszyscy, każdy z nas, jesteśmy dziećmi Bożymi i złączeni jesteśmy między sobą przez Krew Chrystusa. Zepsuci przez grzech, ale nie zniszczeni (potępieni), dotknięci przemocą, niesprawiedliwością, uciskiem i nierównością, lecz nie pokonani siłami zła, ponieważ wierzymy, że Krew Chrystusa nas zbawia i jedna. Jako Misjonarze Krwi Chrystusa powołani jesteśmy i czujemy się wyzwani do bycia „ambasadorami Chrystusa”, jak mówi św. Paweł, szafarzami uzdrowienia i nadziei w świecie zranionym, osłabionym i dotkniętym wojnami i konfliktami. Wszystko to czynimy idąc za przykładem św. Kaspra, naszego Założyciela, który uzbrojony tylko w krzyż, wychodził naprzeciw tym, którzy chodzili niebezpiecznymi drogami, stawał w miejscach podziałów i zawirowań dzielących ludzi, starał się wcielać w życie posłanie pojednania, objawione we Krwi Chrystusa. To staramy się robić w Stanach Zjednoczonych, gdzie zdarza się za wiele aktów przemocy i codziennie rozlewa się niewinną krew. Staramy się tworzyć bezpieczne miejsca, aby towarzyszyć ofiarom przemocy. Są to miejsca, gdzie każdy może opowiedzieć i wyznać swoją prawdę i gdzie może dokonać się uzdrowienie. Kiedy nabierają siły pragnienia śmierci dla przestępców i zamiary zemsty, my chcemy być sługami życia, przełamywać bariery przemocy i tworzyć kręgi uzdrowienia. Kiedy w naszych parafiach i wspólnotach pojawiają się podziały z powodu różnicy punktów widzenia na rolę Kościoła, my pragniemy promować dialog pomiędzy wszystkimi, ufając, że w tych kręgach uzdrowienia pojednanie, jakie szerzymy, Boża łaska pomoże nam szukać tego, co wspólne. Przypomnijmy sobie z pokorą, że „wszystko pochodzi od Boga”, jak napisał św. Paweł w Liście do Koryntian (por. 2 Kor 5,18). Ostatecznie i na zawsze, pojednanie jest dziełem Boga samego. Jednak dlatego, że „Bóg pojednał nas ze sobą w Jezusie Chrystusie”, jako lud Boży i żyjący duchowością Krwi Chrystusa jesteśmy powołani do pójścia tą drogą, gdzie pokój, sprawiedliwość, prawda i miłosierdzie spotykają się w miejscu nazwanym pojednanie. ◆
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.