ŚWIADEK ROZMOWY — Zrozumienie procesu pojednania
ŚWIADEK ROZMOWY
Zrozumienie procesu pojednania,
Juan Carlos Barajas, C.PP.S.
Tematy, które tutaj poruszamy, zostały rozwinięte w kontekście duchowości Krwi Chrystusa, jako część mojego własnego procesu. Są one następujące: rany, przebaczenie i pojednanie, misja jako owoc tego wszystkiego.
RANY
Jesteśmy zranieni, ale nie zawsze wiemy, jaki jest powód tych zranień, ani co z nimi zrobić. Czasami nawet nie potrafimy dokładnie zlokalizować tych zranień. Z czasem zacząłem sobie uświadamiać ważność tego, co ludzkie w naszym życiu, ludzkiego aspektu naszego życia. Czynniki ludzkie bardzo na nas wpływają – emocje, uczucia, wiara, wierzenia, rozczarowania, przyjaźnie, więzi, ciało, dusza, duch, osiągnięcia, porażki, traumy itd. Osobiście uświadomiłem sobie w pewnym momencie mojego życia swoje zranienia i bóle. Zrozumiałem także, że mamy w sobie zranienia, które są odnogą rany „matki”, będącej korzeniem i początkiem wszystkiego. Pojąłem, że szkodzimy sobie, kiedy nasze postępowanie wypływa z naszych zranień i że nawet jeżeli nie chcemy krzywdzić innych, nie możemy z tym skończyć, ponieważ naprawiamy jedynie małe „ranki-odnogi”. Nadal krzywdzimy i niszczymy innych, bo nie uzdrowiliśmy w sobie rany „matki”. Dlatego ważne jest, abyśmy gruntownie przeegzaminowali swoje życie w poszukiwaniu tej rany, która nam szkodzi i jest powodem tego, że nieustannie krzywdzimy innych. Trzeba też powiedzieć sobie wyraźnie, że te rany są moje, nikt inny ich nie uważa za własne i ich nie doświadcza. Nikt poza mną nie jest w stanie ich uzdrowić. Nie jestem w stanie przerzucić ich na innych. Trzeba nam zaakceptować nasze zranienia, aby móc szukać uzdrowienia i uwolnienia od nich.
PRZEBACZENIE
Jezus prawie całe swoje życie przeżył przebaczając. Od początku swojej działalności aż do końca swojego życia powtarza słowo PRZEBACZENIE, nie tylko na zewnątrz, to znaczy przebaczając grzechy INNYCH, lecz Jego przebaczenie jest również osobistym i egzystencjalnym doświadczeniem. Sam to praktykował i tego nauczał, jako najtrudniejszej lekcji: przechodzić dobrze czyniąc i przebaczać. Piotrowi nie mówimy, przemilczamy je, albo nie chcemy być świadomymi tych rzeczy, które mogą stać się przyczyną cierpienia czy złości w innych. Nie jestem specjalistą w temacie przebaczenia, ale patrząc na moje osobiste doświadczenie, jak i na czas spędzony w konfesjonale i podczas różnorakich rekolekcji, mogę powiedzieć, że:
a) Potrzeba przygotować serce na przebaczenie. Jeśli nasze serce pełne jest urazy, żalu, cierpienia, negatywnych uczuć itd., najpierw musimy je opróżnić. Nie pojawią się w naszym sercu nowe sprawy i uczucia, radosne, dobre, jeśli jest wypełnione sprawami starymi i bolesnymi. Dlatego musimy OPRÓŻNIĆ SERCE z tego, co nam sprawia cierpienie.
b) Być świadomym tego, co przebaczamy. Do tego potrzebne jest umieszczenie w naszym umyśle i sumieniu, raz i drugi, spraw, osób czy wspomnień, jakie w nas potrzebują przebaczenia i złożenie tego Bogu w modlitwie i medytacji. Jak na przykład, w mojej modlitwie proszę o przebaczenie dla Luisa, i powtarzam to wciąż, lecz mówię to najpierw w sercu, w ciszy, w moich modlitwach. Nie jestem jeszcze gotowy na to, co przyjdzie.
c) Móc mówić (rozmawiać). Po przemodleniu i rozważeniu, dając sobie na to potrzebny czas, po dostrzeżeniu, że cierpienie z powodu wspomnienia pomniejsza się, zaczynam mówić (rozmawiać) i proszę o przebaczenie. Proszę o przebaczenie osobę, która mnie obraziła, albo którą ja sam obraziłem. Myślę, że jeżeli jesteśmy w stanie zrobić to ćwiczenie, będziemy wolniejsi i bardziej szczęśliwi. Proces przebaczenia ma sens, i ma sens również sakrament pokuty i pojednania. Naprawdę poczujemy się szczęśliwsi i zadowoleni z tego, co robimy, pozbędziemy się tego negatywnego i niszczącego uczucia, nauczymy się wspominać bez narażenia się na cierpienia i pozyskamy na nowo osoby i poprawimy z nimi nasze więzi.
POJEDNANIE
Jeśli rozumiemy pojednanie jako POWRÓT DO NAWIĄZANIA WIĘZI z innymi, jasne jest, że nie chodzi tylko o moje własne pragnienie, czy o mój własny wysiłek i siłę woli, lecz zależy to także od pragnienia i postawy drugiego. I dlatego pojednanie nie jest taką łatwą sprawą. Wymaga tego, abym ja sam przeszedł przez proces rozeznawania własnych zranień, bólu i zdecydował się na przebaczenie sobie samemu i przebaczenie innym, a nawet aby zrodziło się już we mnie pragnienie naprawy wyrządzonej szkody. Wymaga jednak także, aby ta druga osoba uczyniła to samo, to znaczy, aby odnowiła swoje relacje ze mną. Nie mogę przestać myśleć i o tym, że stuprocentowe pojednanie osiąga się tylko w Bogu i z Nim, ponieważ to On jest tą jedyną Osobą, która zawsze jest gotowa i chętna do przebaczania. Z religijnego punktu widzenia, przebaczenie jest przede wszystkim Bożym dziełem. To dlatego pojednanie nie jest jedynie odnowieniem przerwanych relacji i więzi, ale zrodzeniem się nowej formy relacji, powstaniem nowych sytuacji, dających nam nowy i inny obraz samych siebie, drugich i świata. Otwiera nam przestrzeń dla ofiarowania światu czegoś nowego. Kiedy zdołamy osiągnąć ludzkie pojednanie, czy to z sobą samym czy też z innymi, tryska w nas nowe źródło życia, studnia radości i chęci do życia i przekazywania dalej tego dobrego uczucia i pokoju, jakiego doznaliśmy. Stąd rodzi się pierwsze wezwanie do misji – sprawiać, aby inni żyli i doświadczali tej samej harmonii, do jakiej dochodzi się i jaką się osiąga poprzez ten proces.
MISJA
„Wy niegdyś knuliście zło przeciwko mnie, Bóg jednak zamierzył to jako dobro, żeby sprawić to, co jest dzisiaj” (Rdz 50,20). To zdanie nadało sens całej tej osobistej pracy, jakiej dokonałem w tym procesie i w pracy z młodymi ludźmi, których formacji przyszło mi towarzyszyć. Rozumiem, że cały ten proces, jaki wspólnie przeżyliśmy, nie jest po to, aby się zamknąć w sobie samym czy zachować go tylko dla siebie, egoistycznie, ale aby pomagać innym w ich procesie uzdrawiania i wzrastania. Czujemy się zranieni, czujemy się przebaczeni, dokonaliśmy pojednania, lecz ten proces jeszcze się nie zakończył. Końcem tej drogi jest misja, jest pomaganie innym, jest czynienie ich życia lepszym. Ważne jest, aby pozwolić dotknąć się przez naszą historię i cały proces w niej zawarty, aby odkryć w niej to, co potrzebuje być uzdrowione, jak i sposób „czytania” na nowo historii naszego życia. Wtedy dopiero możemy odkryć misję, jaką dla nas przygotował Bóg od samego początku świata. ◆
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.