II. ROZWIĄZYWANIE KONFLIKTÓW I POJEDNANIE WE WSPÓLNOCIE — październik
Ks. Andrzej Szymański CPPS
Temat roku formacyjnego: RODZINA KRWI CHRYSTUSA
TEMAT II: ROZWIĄZYWANIE KONFLIKTÓW I POJEDNANIE WE WSPÓLNOCIE
Miesiąc: PAŹDZIERNIK 2020
Podstawą rozwiązywania konfliktów i pojednania są dwa przykazania miłości:
1. Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich myśli swoich.
|
Na samym początku tej konferencji zanim przejdę do głównego tematu chciałbym przytoczyć kilka myśli na temat miłości ludzi, którzy już zakończyli swe życie na tej ziemi i zostali przez Kościół uznani za świętych.
Np. św. Tereska z Lisieux napisała:
Kiedy myślę i robię coś z miłością, czuję, że Jezus działa we mnie.
Zaś św. Jan od Krzyża zaleca:
Tam, gdzie nie ma miłości wprowadź miłość, a zbierzesz owoc miłości.
Już te krótkie słowa świętych wskazują na wielką wagę miłości w życiu człowieka, który świadomie chce realizować swe powołanie do świętości. Rzeczywiście nie powinno nas to dziwić, gdyż to właśnie o Bogu mówi się, że jest Miłością. Zatem w istotę Boga wpisana jest Miłość, więc jeśli ktoś chce rzeczywiście zbliżyć się do Niego i naśladować Go, to najlepiej właśnie przez Miłość.
Warto przypomnieć oczywistą prawdę, że każdy z nas i w ogóle każda istota ludzka jest człowiekiem, a więc kimś jest stworzonym na obraz i podobieństwo samego Boga. Stąd wyłania się cel pierwszy, a mianowicie:
- Przywrócenie w człowieku jego pierwotnego wizerunku, tj. obrazu Boga lub mówiąc językiem bardziej współczesnym, przywrócenie człowiekowi jego rzeczywistej tożsamości.
Cel drugi, który niejako uściśla cel pierwszy, to jest:
- Dążenie do świętości w Kościele, tzn. bycie we wspólnocie Kościoła i wykorzystanie wszelkich środków, jakie daje Bóg w tej wspólnocie. Jest to depozyt wiary, a w tym przede wszystkim Pismo Święte. Jest też nie tylko możliwość, ale i obowiązek spotykania się razem na Eucharystii. To sprawia, że kiedy pojawia się konflikt we Wspólnocie, łatwiej jest go rozwiązać, nie pozostawiając zranień.
Jako pomoc na drodze do zbawienia zostały nam dane pozostałe sakramenty.
Cel pierwszy i drugi jest wspólny dla wszystkich ludzi, choć drugi jest już łaską dla tych wszystkich, którzy mieli okazję poznać Chrystusa w Kościele, a my niewątpliwie mamy tę łaskę choćby dlatego, że mamy już ponad tysiącletnią tradycję chrześcijaństwa w tym kraju, bo dotarło ono do nas w roku 966, w którym odbył się Chrzest Polski, jak pamiętamy z kart historii.
Cel trzeci, to życie według reguł założyciela danej wspólnoty, danego Zgromadzenia w Kościele, o ile ktoś pragnie do takiej konkretnej wspólnoty należeć.
Zatem w naszym przypadku, jest to Zgromadzenie Misjonarzy Krwi Chrystusa, oraz Wspólnoty Krwi Chrystusa, które to wspólnoty zostały założone przez Świętego Kaspra del Bufalo, który powinien być dla nas szczególnym wzorem do naśladowania.
Zatem cel trzeci, to:
- Życie charyzmatem Krwi Chrystusa.
Nikt chyba nie wątpi, że aby żyć tym charyzmatem, to trzeba najpierw go poznać, a więc poznać założyciela i statuty Zgromadzenia, w którym jesteśmy.
Przypomnijmy zatem, że myślą przewodnią św. Kaspra, która inspirowała jego działanie, była myśl:
ABY ŻADNA KROPLA KRWI CHRYSTUSA NIE BYŁA PRZELANA DAREMNIE.
Mówiąc naszym językiem, św. Kasper chciał pomóc Chrystusowi zbawiać świat, a zatem musiał bazować przede wszystkim na nauce samego Chrystusa, która wyrażała się nie tylko w słowach, ale przede wszystkim w czynach, gdyż Jezus będąc nie tylko Bogiem, ale też doskonałym człowiekiem, dobrze wiedział, co najlepiej przemawia do człowieka.
Wobec tego dziś chciałbym wyjść od słów Ewangelii, która niejako oddaje zarówno sens tego, na czym bardzo zależało św. Kasprowi, jak i sposób dojścia do celu, który był dla niego tak bardzo ważny.
Otóż św. Łukasz pisze:
Potem Jezus wyszedł i zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej. Rzekł do niego: Pójdź za Mną. On zostawił wszystko, wstał i poszedł za Nim.
Potem Lewi wyprawił dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a była spora liczba celników oraz innych, którzy zasiadali z nim do stołu. Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie i mówili do Jego uczniów: Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami? Lecz Jezus im odpowiedział: Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników (Łk 5,27–32). To jest ewangeliczny przykład rozwiązywania konfliktowych sytuacji. Jezus jest także dla nas doskonałym Nauczycielem wychodzenia z życiowych opresji i nie wchodzenia w sytuacje konfliktowe.
Ewangelia ta mówi przede wszystkim o powołaniu jednego z apostołów, który był celnikiem, a więc człowiekiem nie tylko grzesznym, ale też pogardzanym przez rodaków jako: kolaborant, zdrajca, oszust i złodziej, bo to były takie czasy.
Mateusz wybrany przez Jezusa na ucznia wyprawia ucztę dla swojego mistrza. Na tę ucztę zostają zaproszeni celnicy i grzesznicy. Taka postawa Jezusa i Jego uczniów zasiadających wraz z grzesznikami i celnikami przy jednym stole gorszyła faryzeuszy, ale jednoczyła uczniów. Faryzeusze oceniali to zachowanie w świetle Prawa i nie rozumieli sensu misji Jezusa, który nie przyszedł dzielić ludzi na czystych i nieczystych, sprawiedliwych i niesprawiedliwych, ale szukać i zbawić to, co zginęło (Łk 19,10). Jezus jednał ludzi niezależnie od stanu pochodzenia, intelektu i majętności. Czy my zawsze stosujemy tę zasadę we Wspólnocie?
Faryzeusze mówili o Nim, że to: przyjaciel celników i grzeszników (Mt 11,19). Jezus bowiem nikogo nie wykluczał ze swojego towarzystwa, ale był otwarty na wszystkich. Dlatego nie tylko, że nie unikał kontaktu z grzesznikami i celnikami, z ludźmi z marginesu społecznego, ale szukał ich, a nawet bywał u nich w gościnie. Taka postawa Jezusa jest dowodem na to, że nikogo nie spisywał na straty, lecz wszystkim dawał szanse, a spotkania z Nim kończyły się przebaczeniem grzechów, nawróceniem, przemianą życia. Nie było już miejsca na konflikty.
Jednym z tych, który doświadczył skutków spotkania z Jezusem był celnik Mateusz.
Był on celnikiem, a więc należał do najbardziej znienawidzonej grupy ludzi w Izraelu. Celnicy bowiem pobierali podatki na rzecz Rzymian, stąd oskarżano ich o kolaborację z okupantem, a także o nadużycia, których się często dopuszczali. Z tej przyczyny faryzeusze nazywali ich nieczystymi. Twierdzili wręcz, że celnik nie może nawet pokutować za swe grzechy, gdyż nie jest w stanie wiedzieć dokładnie, ilu ludzi do tej pory oszukał. Od celników stronili wszyscy Żydzi przestrzegający Prawa. Jezus był tu wyjątkiem. Jemu nie przeszkadzało to, że Mateusz był celnikiem, że może również dopuszczał się bezprawia. Jezus nie tylko wszystko mu przebaczył, ale w dodatku uczynił jednym ze swoich uczniów. Ileż to razy my we Wspólnocie stygmatyzujemy różne osoby i na tym tle rodzą się różne konflikty, które nie łatwo jest rozwiązać. Jednak jest to możliwe, tylko trzeba zmianę zacząć od siebie.
Ta scena powołania celnika pokazuje nam, że każdy człowiek może się zmienić. Dopóki człowiek żyje, to nie powinniśmy, go przekreślać, spisywać na straty, stronić od niego. Jeśli ktoś choruje na raka i jego rany cuchną to po prostu zakłada mu się opatrunek. Duchowe rany też powinno się opatrywać. Jak to robić?
Trzeba starać się dostrzegać w drugim człowieku głównie dobro, a to co nie jest doskonałe, przyjmować jako coś co przeszkadza komuś na jego drodze do świętości i warto zmienić, ale nie dyskwalifikuje go w naszych oczach. Człowiek staje się naraz najpiękniejszym na świecie, jeżeli spojrzymy na niego oczami miłości, oczami Boga, niezależnie od tego, co inni o nim myślą. Szczególnie animatorzy powinni traktować drugiego człowieka trochę na kredyt wierząc, że dobro kiedyś w nim zaowocuje. Miłość rodzi dobro i pomaga drugiemu wzrastać, jak rosa i słońce roślinom. Właśnie tak patrzył na człowieka Jezus w przytoczonym fragmencie Ewangelii. Potrafił wydobyć z Mateusza to co w nim najpiękniejsze. Potrafił pokazać, że może być nie tylko dobry, ale może nawet być Jego uczniem, apostołem, który kiedyś wiernie spisze Ewangelię, od której rozpoczyna się Pismo Święte Nowego Testamentu.
Gdyby Jezus przyjął standardowy sposób postępowania względem Mateusza i nie zaprosił go do pójścia za sobą, to prawdopodobnie człowiek ten do końca swego życia prowadziłby życie grzeszne jako celnik. Jednak Jezus zaufał komuś, komu tak naprawdę nie powinno się ufać, gdyż człowiek ten wyspecjalizował się w oszustwie, wyrzekł się swej godności Izraelity na rzecz łatwego życia w dobrobycie. Jezus pokazuje nam, metody i sposoby unikania konfliktów poprzez uczenie ludzi dobrego postępowania i mowy miłości.
Dobroć Jezusa i zaufanie na kredyt dla drugiego człowieka sprawiały, że tak wielu ludzi doświadczało przemiany życia po spotkaniu z Nim. Ewangelia o Mateuszu pokazuje jak w naturalny sposób Jezus to robił. Po prostu przychodził do czyjegoś domu siadał za stołem i rozmawiał. A ile my dziś mamy takich okazji?
Rozmowa z Jezusem była jednak inna niż z każdym innym człowiekiem, bo Jezus, Bóg pełen Miłości kochał każdego człowieka i to czuli ci, którzy mieli szczęście Go spotkać. Szczególnie jednak umiłował swoich uczniów, których powołał, aby towarzyszyli Mu na co dzień, aby potem kontynuowali Jego dzieło, a na przykładzie Mateusza widzimy, że wprowadzał w życie słowa, które wypowiedział do oburzonych faryzeuszy: Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników. A skoro tak, to w Jezusie nadzieja, że nas grzeszników nauczy żyć w jedności i miłości. Mamy ufać Jezusowi, że poprzez konflikt poznamy lepiej siebie, a w pojednaniu spotkamy żywego Zbawiciela.-
Warto się zastanowić w jaki sposób Jezus miłował swych uczniów i dlaczego ich miłował? „O! Nie; na pewno nie mogły Go pociągnąć ich zalety naturalne; gdyż nieskończona odległość dzieliła Go od nich. On; Jezus był Wiedzą, Wiekuistą Mądrością, Miłością, Świętością; Nieskończoną Doskonałością, a oni byli biednymi grzesznikami, ludźmi prostymi i pełnymi przyziemnych trosk i myśli” (Św. Teresa od Dzieciątka Jezus – Dzieje Duszy). Mimo to Jezus nazywa ich swymi przyjaciółmi, swymi braćmi. Chce, ażeby panowali z Nim razem w Królestwie Jego Ojca i pragnie umrzeć na krzyżu, aby im to Królestwo otworzyć, ponieważ sam powiedział: Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15,13).
W historii Kościoła było wiele osób, które zrozumiały Miłość Jezusa i pragnęły swoim życiem odpowiedzieć na nią. Są to święci, ci zauważeni i kanonizowani oraz ci cisi święci, którzy żyli gdzieś ukryci przed oczami innych ludzi żyjąc może gdzieś w ubogiej wiosce, małym miasteczku, czy zamknięci za drzwiami swego domu w cichości cierpiąc, modląc się, spełniając swoje codzienne obowiązki zasłużyli sobie na to miano. To jest właśnie najlepsze lekarstwo we współczesnym świecie, by nie powstawały konflikty, niezrozumienie i zawiść. Wspólnota jest tym środowiskiem, gdzie uczymy się życia w jedności i miłości.
Po tym długim wstępie zastanówmy się nad konkretnymi sposobami rozwiązywania konfliktów w grupach WKC. Trzeba jasno powiedzieć, że do konfliktów dochodzi w większości małżeństw, wspólnot. Całkowity brak spięć i konfliktów niekoniecznie świadczy o idealnej jedności, ale może również oznaczać tylko zewnętrzny spokój, pod którym się kryje ból, poczucie krzywdy i narastające rozgoryczenie.
Nie chodzi o to, żeby konfliktów za wszelką cenę unikać, ale o to żeby je dobrze i mądrze rozwiązywać.
Jakie są zasady rozwiązywania konfliktów?1)
- a) Nie powiększać konfliktu(eskalacja) słowami, podniesionym tonem: kto odporniejszy, kto ma silniejsze nerwy, powinien przerwać kłótnię – zamilczeć, zająć się czymś innym, obrócić w żart, poczekać, aż miną emocje. Ta uwaga jest bardzo istotna gdyż w emocjach można powiedzieć wiele przykrych słów, których by się nigdy normalnie nie powiedziało, a niestety na długo mogą one pozostać w pamięci drugiej osoby.
- b) Nie tłumić w sobie,nie spychać do podświadomości, ani też nie zamykać się w sobie, to oddala i wzmaga wrogość. Św. Paweł daje radę:Gniewajcie się, a nie grzeszcie. Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce (Ef 4,26). Św. Paweł nie mówi więc – nigdy nie wyrażajcie swojego gniewu (bo przecież jak ktoś wyraża gniew, to znaczy, że coś chce zmienić, na czymś mu zależy), ale umiejcie przejść od gniewu do przebaczenia i rozwiązania sprawy.
- c) Nie uciekać od problemu,który jest przyczyną bólu, ale trzeba zastanowić się nad przyczynami konfliktu – dlaczego zaistniała taka, a nie inna sytuacja?Najpierw jednak należy szukać przyczyn w sobie. Każdy człowiek ma skłonność do tego, aby szukać przyczyn konfliktu poza sobą, a nie w sobie, czyli obwiniania drugiej strony, a nie siebie i taka sytuacja do niczego dobrego nie prowadzi. Nie oznacza to, że zawsze winna jest tylko jedna strona konfliktu, ale czasem i tak bywa. Wówczas o ile to możliwe należy podejmować kolejne próby wspólnego rozwiązania problemu.
- d) Konflikty trzeba rozwiązywać–wspólnym wysiłkiem, stawiając jako dobro nadrzędne, dobro wspólnoty.
Jak to robić? Przede wszystkim przez otwartą rozmowę o tym, co mnie boli, rani, z czym się nie zgadzam – słowem, co powoduje konflikt.
W tej szczerej rozmowie, która może mieć nawet formę sprzeczki, trzeba pamiętać, żeby:
– nastawiać się na cel –pogodzenie, szukanie prawdy, a nie na obronę siebie czy pognębienie drugiej osoby racjami i argumentami. Atakować problem, który dzieli i rani, a nie drugą osobę. Trzeba więc zakładać, że ja mogę się również mylić np. źle interpretując intencje drugiej strony lub odbierając rzeczywistość przez pryzmat własnych zranień. Szczera rozmowa w duchu pojednania powinna dać efekt, chociaż nie należy wymagać od drugiej osoby, aby natychmiast zmieniła swój pogląd lub postępowanie. Niektórzy ludzie potrzebują wiele czasu na przemyślenie, a kiedy już zrozumieją na czym polega problem, to ich przemiana jest trwała.
– nie przeceniać znaczenia własnych słów i argumentów (zwłaszcza mężczyźni), bo kobieta myśli sercem, a nie sylogizmami.2) W takiej sytuacji wszelkie argumenty są opacznie tłumaczone i wtedy najlepszym rozwiązaniem jest pokazanie w działaniu swoich wartości, a nie w słowach. Wtedy też należy prosić Pana Boga, aby naprawił to, co złego stało się w relacji do drugiej osoby i na nowo przyczynił się do pojednania. Oprócz tego każdy człowiek ma swego Anioła Stróża, którego też warto prosić o pomoc.
– nie wychodzić, nawet w kłótni, poza to, co jest jej przedmiotem, a więc nie uogólniać konkretnego przypadku stwierdzeniem – „a bo ty to zawsze jesteś…”.
– nie wypominać dawnych błędów i grzechów.
– doświadczenie potwierdza, że lepiej powiedzieć dziesięć słów za mało, aniżeli jedno za dużo. Chodzi zwłaszcza o takie słowa, które ranią godność. „No, tego to już za dużo, tego ci nie podaruję”.
Warto tu obiektywnie spojrzeć na własne życie, a wtedy okaże się, że było w nim wiele błędów, których nie chcielibyśmy wspominać tym bardziej, gdy już ich nie popełniamy. Raczej należy się cieszyć z pozytywnej przemiany człowieka niż wypominać mu to, co kiedyś złego zrobił.
Popatrzmy na Jezusa, który sam wolał umrzeć na krzyżu niż stracić w piekle wielu ludzi. On też zawsze przebacza w sakramencie pokuty zapominając o tym, co było złe. Zatem my ludzie powinniśmy tym bardziej sobie przebaczać i nie wracać do przeszłości, w której ktoś sprawił nam ból.
– nie przekreślać nigdy całego człowieka.
– proponować rozwiązanie i zmierzać do rozwiązania, to złota zasada prowadząca do doskonalenia relacji międzyludzkich we Wspólnocie, do doskonalenia siebie w miłości.
„Konflikt, jak drzewo, im dłużej rośnie, tym głębiej zapuszcza korzenie, powiększa konary i tym większy rzuca cień.” – Teresa Świderska
—————————————————————————————-
- Sposoby rozwiązywania konfliktów zaczerpnięte zostały z pracy zbiorowej pt. Przygotowanie do małżeństwa, pod redakcją ks. Władysława Szewczyka, s. 274–276
- Sylogizm (– konkluzja, wniosek) – schemat wnioskowania na podstawie dwóch przesłanek, które zawierają wspólny element, a każdy element wniosku zawarty jest w dokładnie jednej przesłance.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.