1. ZNACZENIE 8 BŁOGOSŁAWIEŃSTW (Mt 5,1–12) — wrzesień 2016
TEMAT I
Miesiąc: WRZESIEŃ 2016
ZNACZENIE 8 BŁOGOSŁAWIEŃSTW (Mt 5,1–12)
W rozpoczynającym się roku formacyjnym, rozważać będziemy KAZANIE NA GÓRZE – OSIEM BŁOGOSŁAWIEŃSTW z Ewangelii św. Mateusza rozdział 5, wersety: 1–12.
Zatem na samym początku warto przypomnieć to Kazanie:
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.
Warto zauważyć, że najczęstszym, a zarazem kluczowym słowem w tym kazaniu jest słowo: Błogosławieni. Zatem nieco wyjaśnień.
BŁOGOSŁAWIENI = MAKARIOI
„Najważniejszą zasadą makaryzmów Starego Testamentu jest uznanie Boga za źródło i podstawę prawdziwej szczęśliwości. Gdy tylko w jakimś okresie historii naród wybrany zapomni o przestrzeganiu warunków przymierza z Bogiem, od razu prorocy głoszą mu: „biada”, co stanowi antytezę błogosławieństwa = szczęśliwości.
Makarios w Nowym Testamencie, zarówno w formie przymiotnikowej, jak i czasownikowej czy rzeczownikowej, pełni funkcję wyjątkową: prawie zawsze służy do oznaczenia jedynej w swoim rodzaju przyjaźni i Bożej miłości, która powołuje człowieka do wiecznej szczęśliwości w społeczności zbawionych. Makaryzmy NT można by nazwać doskonałymi drogowskazami do „domu Ojca”, a to dlatego, że wszystkie ukierunkowane są do tej samej rzeczywistości. To, co je między sobą różni, to inny odcinek drogi, jaki każde z nich wskazuje. Jeśli przeto uczeń Chrystusa chce osiągnąć Królestwo niebieskie, to musi pokonać wszystkie te odcinki trasy do niego wyznaczonej. Chrystus pełni na tej drodze rolę wskazującego i wytyczającego drogę swoją nauką, oraz rolę troskliwego opiekuna, który otacza ucznia, obdarzając go wszelkimi środkami, jakich ten potrzebuje, i usuwając trudności, które mogłyby utrudniać dotarcie do mety szczęśliwości”. (Błogosławieni ubodzy w duchu – ks. Jan Łach, Communio, 5/35. 1986 r.).
„Błogosławieństwa są w swej strukturze zaiste paradoksalne: od tych, którzy teraz cierpią, domagają się radości właśnie teraz, albowiem teraz są oni dziedzicami Królestwa, które dopiero nadejdzie. Albo raczej Królestwa już zapoczątkowanego i w istocie swej, a nawet w pełni, już obecnego w samej osobie swego Króla – Chrystusa i w Jego towarzystwie. Albowiem wraz z Chrystusem Królestwo staje się obecne i „przychodzi”. Bez Chrystusa natomiast ubogi pozostaje nieuleczalnie nieszczęśliwym i zdradzonym”. (Na „początku” było błogosławieństwo ubóstwa – Antonio Sicari, Communio, 5/35. 1986 r.).
Podczas obchodów patronalnych związanych z wizytą papieża Jana Pawła II w województwie kujawsko – pomorskim, 7 czerwca 2007 r. ks. bp Andrzej Suski w toruńskiej katedrze Świętych Janów w sprawowanej przez siebie Mszy św. w wygłoszonym kazaniu przeprowadzając wiernych przez znaczenie kolejnych wskazań ośmiu błogosławieństw, o których Jezus mówił w kazaniu na górze, zauważył, że jest to „konstytucja Królestwa Bożego”. Jezus zalecając m.in. ubogość w duchu, cichość, czystość serca, czy miłosierdzie pokazuje, jak być Jego uczniem. – Za takimi wartościami opowiadają się uczniowie Jezusa i z takim programem przybył do nas św. Jan Paweł II – podkreślał. – Jesteśmy wdzięczni św. Janowi Pawłowi II za to duchowe dziedzictwo, nauczanie, świadectwo życia i umiłowanie naszego narodu – mówił bp Suski (za KAI).
Zaś papież Benedykt XVI w Rozważaniu przed modlitwą Anioł Pański, 30 stycznia 2011 r., podjął temat: Błogosławieństwa są nowym programem życia.
Oto skrót tego rozważania: „Drodzy bracia i siostry!
W Ewangelii dzisiejszej, czwartej niedzieli okresu zwykłego czytamy pierwsze wielkie przemówienie, które Pan kieruje do ludzi, zgromadzonych na łagodnych wzgórzach wokół Jeziora Galilejskiego. «Jezus, widząc tłumy — pisze św. Mateusz — wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył usta i nauczał ich» (5,1–2). Jezus, jako nowy Mojżesz, «zajmuje miejsce na ‘katedrze’, jaką jest Góra» (Jezus z Nazaretu, Kraków 2007, s. 66), i nazywa «błogosławionymi» ludzi ubogich duchem, zasmuconych, miłosiernych, odczuwających głód sprawiedliwości, czystych sercem, prześladowanych (por. Mt 5,3–10). Nie jest to jakaś nowa ideologia, ale nauczanie, które pochodzi z wysoka i dotyczy kondycji ludzkiej, właśnie tej, którą Pan, wcielając się, zechciał przyjąć, aby zbawić człowieka. Dlatego «Jezus kieruje swe Kazanie na Górze do całego świata, ku teraźniejszości i przyszłości (…) i można je zrozumieć i przeżywać tylko przez naśladowanie Jezusa i towarzyszenie Mu w drodze» (Jezus z Nazaretu, s. 69). Błogosławieństwa są nowym programem życia, pomagającym uwolnić się od fałszywych wartości świata i otworzyć się na prawdziwe dobra, teraźniejsze i przyszłe. Gdy bowiem Bóg pociesza, zaspokaja głód sprawiedliwości, ociera łzy smutku, oznacza to, że poza odczuwalnym wynagradzaniem każdemu otwiera królestwo nieba. «Błogosławieństwa są realizacją Krzyża i Zmartwychwstania w egzystencji uczniów» (tamże, s.72). Odzwierciedlają one życie Syna Bożego, który daje się prześladować i wzgardzić aż po skazanie na śmierć, aby ludzie mogli być zbawieni.
Starożytny pustelnik pisze: «Błogosławieństwa są darem Boga i winniśmy okazywać Mu za nie wielką wdzięczność, i za korzyści, jakie z nich wypływają, to znaczy królestwo niebieskie w przyszłym wieku, pociechę tutaj, pełnię wszelkich dóbr i miłosierdzie od Boga (…) jednym słowem, abyśmy się stali obrazem Chrystusa na ziemi» (Piotr z Damaszku w Filokalia, t. 3, Torino 1985, s.79). Komentarzem do Ewangelii Błogosławieństw jest sama historia Kościoła, dzieje świętości chrześcijańskiej, gdyż — jak pisze św. Paweł — «Bóg wybrał (…), co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nieszlachetnie urodzone według świata oraz wzgardzone, i to, co [w ogóle] nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić» (1 Kor 1,27–28). Dlatego Kościół nie boi się ubóstwa, wzgardy, prześladowań w społeczeństwie często pociąganym przez dobrobyt materialny i władzę doczesną. Św. Augustyn przypomina nam, że «nie wystarcza cierpieć zła, ale trzeba znosić je ze względu na imię Jezusa, nie tylko ze spokojną duszą, ale także z radością» (De sermone Domini in monte, I 5,13: CCL 35,13).
Drodzy bracia i siostry, wzywajmy Maryję Pannę, Błogosławioną z samej swej istoty, prosząc Ją o siłę w szukaniu Pana (por. So 2, 3) i w nieustannym postępowaniu za Nim z radością drogą Błogosławieństw”.
„Chrześcijaństwo jako orędzie szczęśliwości sprawia jednak i to, że Błogosławieństwa ukazują również fakt, iż prawdziwe szczęście musi być zawsze budowane według Bożych kryteriów, a nie zgodnie z ludzkimi obliczeniami, a więc, mówiąc innymi słowy, w postawie służenia innym – zgodnie z wyjaśnieniem podanym przez samego Jezusa: „Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem” (J 13,15). W obliczu uprzemysłowionego świata współczesnego, zorganizowanego zgodnie z kryteriami produkcji i konsumpcji, konieczne jest dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek, odwoływanie się do wyzwania Błogosławieństw po to, aby nie zagubiły się gdzieś w tym świecie dynamizmy szczęścia zawarte w tych wyzwaniach”. (Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości – Joao Lourenco OFM, Communio, 5/59. 1990 r.).
„Dobrą rzeczą jest zawsze czytanie i rozważanie Błogosławieństw! Jezus proklamował je w swoim pierwszym wielkim kazaniu, na brzegu Jeziora Galilejskiego. Był tam wielki tłum, a On wyszedł na wzgórze, aby nauczać swoich uczniów, dlatego jest ono nazywane «Kazaniem na Górze». W Biblii góra jest postrzegana jako miejsce, gdzie objawia się Bóg, a Jezus głoszący kazanie na wzgórzu jawi się jako Boży Nauczyciel, jako nowy Mojżesz. A co głosi? Jezus wskazuje drogę życia, tę drogę, którą On sam idzie, a wręcz którą On sam jest i przedstawia ją jako drogę do prawdziwego szczęścia. W całym swym życiu, od narodzin w grocie w Betlejem, aż po śmierć na krzyżu i zmartwychwstanie, Jezus był ucieleśnieniem Błogosławieństw. W Nim wypełniły się wszystkie obietnice królestwa Bożego.
Głosząc Błogosławieństwa, Jezus zachęca nas, byśmy Go naśladowali, byśmy wraz z Nim szli drogą miłości, jedyną, która prowadzi do życia wiecznego. Nie jest to droga łatwa, ale Pan nam zapewnia swoją łaskę i nigdy nie pozostawia nas samych. W naszym życiu obecne są ubóstwo, ucisk, upokorzenia, walka o sprawiedliwość, trudy codziennego nawrócenia, walka, by żyć powołaniem do świętości, prześladowania i wiele innych wyzwań. Ale jeśli otworzymy drzwi Jezusowi, jeśli pozwolimy, aby był On obecny w naszej historii, jeśli będziemy z Nim dzielić radości i smutki, to doświadczymy pokoju i radości, które może dać tylko Bóg, nieskończona miłość.
Błogosławieństwa Jezusa niosą rewolucyjną nowość, wzór szczęścia będącego przeciwieństwem tego, co jest zwykle przekazywane przez media, przez dominujący sposób myślenia. Dla mentalności świata zgorszeniem jest to, że Bóg przyszedł, aby być jednym z nas, że umarł na krzyżu! W logice tego świata ci, których Jezus nazywa błogosławionymi, są uważani za «przegranych», za słabych. Gloryfikuje się natomiast sukces za wszelką cenę, dobrobyt, arogancję władzy, autoafirmację kosztem innych”. (Orędzie papieża Franciszka na XXX Światowe Dni Młodzieży – 21 stycznia 2014).
„Słowo błogosławieni, czyli szczęśliwi, pojawia się dziewięć razy w tym pierwszym wielkim kazaniu Jezusa (Mt 5,1–12). Brzmi ono jak refren, przypominający nam o wezwaniu Pana, aby wraz z Nim pokonywać drogę, która pomimo wszystkich wyzwań jest drogą do prawdziwego szczęścia.
Tak, drodzy młodzi, dążenie do szczęścia jest wspólne wszystkim ludziom wszystkich czasów i w każdym wieku. Bóg zaszczepił w sercu każdego mężczyzny i każdej kobiety niepohamowane pragnienie szczęścia, spełnienia. Czy nie czujecie, że wasze serca są niespokojne i zawsze szukają dobra, które mogłoby zaspokoić ich pragnienie nieskończoności?
W Psalmach znajdujemy wołanie, które ludzkość kieruje z głębi duszy do Boga: «Któż nam ukaże to szczęście? Wznieś ponad nami, o Panie, światłość Twojego oblicza!» (Ps 4,7). Ojciec w swojej nieskończonej dobroci odpowiada na to błaganie, posyłając swego Syna. W Jezusie Bóg przybiera ludzkie oblicze. Poprzez swoje wcielenie, życie, śmierć i zmartwychwstanie zbawia On nas od grzechu i otwiera nowe perspektywy, dotychczas nie do pomyślenia.
W Chrystusie zatem, drodzy młodzi, znajduje się całkowite spełnienie waszych marzeń o dobru i szczęściu. Tylko On może spełnić wasze oczekiwania, tak często zawodzone przez fałszywe obietnice świata. Jak powiedział św. Jan Paweł II: «To On jest pięknem, które tak was pociąga. To On wzbudza w was pragnienie radykalnych wyborów, które nie pozwala wam iść na kompromisy. To On każe wam zrzucać maski, które zakłamują wasze życie. To On odczytuje w waszych sercach decyzje najbardziej autentyczne, które inni chcieliby stłumić. To Jezus wzbudza w was pragnienie, byście uczynili ze swego życia coś wielkiego» (czuwanie modlitewne w Tor Vergata, 19 sierpnia 2000 r.: «L’Osservatore Romano», wyd. polskie, n.10/2000, s. 21). (Orędzie papieża Franciszka na XXX Światowe Dni Młodzieży – 31 stycznia 2015).
Oddajmy raz jeszcze głos papieżowi Franciszkowi i wysłuchajmy jego kazania, które wygłosił podczas Mszy św. na rzymskim cmentarzu Campo Verano:
„W Ewangelii usłyszeliśmy Jezusa nauczającego swoich uczniów oraz rzesze zgromadzone na wzgórzu nad jeziorem Galilejskim (por. Mt 5,1–12). Słowo Pana, zmartwychwstałego i żyjącego również nam dzisiaj wskazuje drogę do osiągnięcia prawdziwego szczęścia, drogę, która prowadzi do nieba. Jest to pielgrzymka trudna do zrozumienia, bo zmierza pod prąd, ale Pan mówi nam, że ten, kto idzie tą drogą jest szczęśliwy, wcześniej czy później staje się szczęśliwym.
„Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie”. Możemy postawić sobie pytanie, jak może być szczęśliwą osoba uboga w duchu, której jedynym skarbem jest królestwo niebieskie? Ale powodem jest właśnie to, że posiadając serce ogołocone i wolne od wielu rzeczy światowych osoba ta jest „oczekiwana” w królestwie niebieskim.
„Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni”. Jak mogą być szczęśliwi ludzie, którzy płaczą? Jednak, ten kto w życiu nigdy nie doświadczył smutku, strapienia, bólu nigdy nie pozna mocy pociechy. Szczęśliwymi mogą być natomiast ci, którzy potrafią się wzruszyć, potrafią odczuć w sercu cierpienie obecne w ich życiu a także w życiu innych. Tacy ludzie będą szczęśliwi! Ponieważ czuła ręka Boga Ojca ich pocieszy i pogłaszcze.
„Błogosławieni cisi”. A my, przeciwnie ileż razy jesteśmy niecierpliwi, nerwowi, zawsze gotowi do narzekań! Mamy wiele pretensji wobec innych, ale kiedy dotyczą nas, reagujemy podniesionym głosem, jak byśmy byli władcami świata, podczas gdy w rzeczywistości wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi. Pomyślimy raczej o tych matkach i ojcach, którzy są bardzo cierpliwi wobec dzieci „doprowadzających ich do szaleństwa”. To jest droga Pana: droga łagodności i cierpliwości. Jezus przeszedł tę drogę: jako dziecko znosił prześladowanie i wygnanie; a później, jako dorosły, oszczerstwa i zasadzki, fałszywe oskarżenia w sądzie; a wszystko to znosił z łagodnością. Z miłości dla nas dźwigał nawet krzyż.
„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni”. Tak, ci którzy mają silne poczucie sprawiedliwości, i nie tylko wobec innych, ale przede wszystkim wobec siebie, zostaną nasyceni, ponieważ są gotowi na przyjęcie większej sprawiedliwości, tej, którą może dać tylko Bóg.
Następnie „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. Szczęśliwi ci, którzy potrafią przebaczać, którzy mają miłosierdzie dla innych, którzy nie osądzają wszystkiego i wszystkich, ale próbują postawić się w sytuacji innych. Miłosierdzie jest tym, czego wszyscy potrzebujemy, bez wyjątku. Dlatego na początku Mszy św. uznajemy siebie za takich, jakimi jesteśmy – to znaczy grzesznych. Nie jest to figura retoryczna, formalność: jest to akt prawdy. „Panie, oto jestem, zmiłuj się nade mną”. A jeśli umiemy obdarzyć innych przebaczeniem, o które prosimy dla nas, to jesteśmy błogosławieni. Jak mówimy w modlitwie „Ojcze nasz”: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.
„Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi”. Spójrzmy w twarze tych, którzy chodzą i sieją kąkol: czy są szczęśliwi? Czy są szczęśliwi ci, którzy zawsze szukają okazji do siania zamętu, wykorzystania innych? Nie, nie mogą być szczęśliwi. Natomiast ci, którzy każdego dnia cierpliwie starają się siać pokój, są twórcami pokoju, pojednania, – tacy ludzie są błogosławieni, bo są prawdziwymi dziećmi naszego Ojca Niebieskiego, który sieje zawsze i tylko pokój, do tego stopnia, że posłał na świat swojego Syna jako ziarno pokoju dla ludzkości.
Drodzy bracia i siostry, to jest droga do świętości i jest to zarazem droga do szczęścia. Tę drogę przebył Jezus, więcej – to On sam jest tą Drogą: kto idzie z Nim i przez Niego przechodzi, wchodzi do życia, do życia wiecznego. Prośmy Pana o łaskę, abyśmy byli osobami prostymi i pokornymi, łaskę, byśmy umieli płakać, łaskę bycia łagodnymi, łaskę działania na rzecz sprawiedliwości i pokoju, a przede wszystkim łaskę pozwolenia Bogu, aby nam przebaczył, abyśmy stali się narzędziami Jego miłosierdzia.
Tak czynili święci, którzy odeszli przed nami do niebieskiej ojczyzny. Oni nam towarzyszą w naszej ziemskiej pielgrzymce, zachęcając, byśmy szli naprzód. Niech ich wstawiennictwo pomoże nam kroczyć na drodze Jezusa i wyjedna szczęście wieczne dla zmarłych braci i sióstr, za których ofiarowujemy tę Mszę św. Niech się tak stanie”.
To tyle tytułem wstępu na temat błogosławieństw, nasze współczesne autorytety w wierze i trzej ostatni papieże.
A czy ja zastanawiałem się nad drogą Ośmiu Błogosławieństw?
Czy staram się wprowadzać je w moje życie codzienne?
Czy pomagam innym je zrozumieć, a szczególnie tym za których ponoszę odpowiedzialność jako animator Wspólnoty Krwi Chrystusa, nauczyciel, ojciec, matka,…?
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.