3.7. DUCH ŚWIĘTY W MODLITWIE — temat na marzec
3.7. DUCH ŚWIĘTY W MODLITWIE
Modlitwa jest dana.
Początek każdej modlitwy to podstawowe odkrycie naszej niezdolności modlenia się: Panie,naucz nas modlić się. Nie wiemy co czynić, aby modlić się jak należy i dlatego Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. I nieraz będziemy mogli powiedzieć jak Ezechiasz w swej chorobie zwracając się do Pana: „Cóż mam mówić? Wszak On mi powiedział i On to sprawił”. Sam Jezus również przeżył te chwile, w których bywamy ogołoceni, jakby bezsilni: „Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć?”/J 12, 27/. Modlitwa Ezechiasza zatem, jak i modlitwa wielu psalmów, kończy się uwielbieniem / por. Iz 38, 20/. Tak samo Jezus w chwili, gdy oznajmił: „Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć?”, odpowiada: „Ojcze, wsław Imię Twoje” /J 12, 27–28 /.
To odkrycie uwielbienia w cierpieniu, w nieszczęściu nie może być niczym innym jak darem Pana. Bez Jego łaski nie możemy odkryć, że w chwili, gdy brak nam słów, słowo, które zostaje dane jest słowem uwielbienia.
Każde wkroczenie w modlitwę zaczyna się wołaniem, prośbą, aby Pan włożył w nasze serca, w nasze wargi modlitwę, która podoba się Jemu. Daje On nam wtedy Swoją modlitwę, która staje się uwielbieniem, ponieważ jesteśmy pewni, że zostaliśmy wysłuchani, gdyż jest to Jego modlitwa.” Mamy w Bogu tę pewność, że jeżeli prosimy o coś zgodnie z Jego wolą, wysłuchuje nas i wiemy, że posiadamy to, o cośmy Go prosili” /1 J 5, 14–15/.Wszyscy doświadczyliśmy tych modlitw, które zostały nam dane, jako już wysłuchane, tych prostych modlitw, które wychodziły nam z serca i które Pan spełnił.
Pan tworzy owoc warg: modlitwę, która jest dobrą nowiną o pokoju, uzdrowieniu, która jest dziękczynieniem, uwielbieniem.Nasza modlitwa jest darem Boga. Pochodzi spoza nas, z dalszej odległości niż my. Pochodzi ona z samych głębin serca Boga. Jest to modlitwa Ducha Świętego, który bada jednocześnie nasze serce i głębiny Boże, który wstawia się za nami odpowiadając na Boże zamysły. Ta modlitwa jest dana, czyli nie jest nasza, choćby wydawała się nasza. Jest to modlitwa Ducha Świętego w nas, która pozwala nam mówić: Abba.
Przyjmować modlitwę.
Modlitwa jest darem Boga, lecz musi być przyjęta tzn. przeżywana w uważnym wsłuchiwaniu się i wyrażana przez naszą istotę. Nie powinniśmy biernie
przyjmować tego daru Pana, przeciwnie, powinniśmy tę modlitwę uczynić naszą i wcielać ją w siebie całym sobą. Jednym z kluczowych słów Pisma Św. jest słowo słuchać. Pan nie przestaje mówić swemu ludowi, każdemu z nas: Słuchaj Izraelu. Powraca to jako motyw przewodni w pierwszych rozdziałach Księgi Ezechiela: ”Słuchaj, synu człowieczy, słuchaj”. To słuchanie zakłada uwagę całym sobą: ”Głos powiedział mi: <Synu człowieczy powstań, gdyż będę do ciebie mówił>” /Ez 2, 1/. Ta uwaga, która pozwala usłyszeć słowo Boże, dana jest przez Ducha, w Duchu: ”Wstąpił we mnie Duch, postawił mnie na nogi i słuchałem Tego, który do mnie mówił” /Ez 2, 2/.
Modlitwa Kościoła
Nie przyjmujemy jedynie modlitwy każdy z osobna, z serca Boga do naszego serca, gdyż ona jest dana każdemu z osobna i wszystkim razem, całemu ludowi Bożemu. Jest to modlitwa, którą Duch Święty tworzy w całym Kościele i
która:
- jest dana przez Jezusa Chrystusa całemu Swemu Ciału, całemu Swemu ludowi,
- jest modlitwą Marii, Apostołów, wszystkich świętych od Abla, od początku
świata, aż do naszej rodzonej, uczącej nas modlić się matki,
- jest modlitwą całego grona otaczających nas świętych, niezliczonych świadków
modlących się za nas i z nami,
- wyraża się psalmami, hymnami, natchnionymi kantykami i całą liturgią
kościoła; my tylko włączamy się w nią, wchodzimy w jej nurt.
Święty, Święty, Święty Pan.
Pan dał nam język, aby mówić, aby wołać do Niego. W Piśmie Św. prawie zawsze z tematem wyrażania się silnym głosem, związana jest obecność Ducha Świętego. Elżbieta przyjmująca brzemienną Maryję, silnym głosem wykrzykuje.
To samo Jezus, co mówi List do Hebrajczyków:”Z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił On gorące prośby i błagania (…)” /Hbr 5, 7/.
Tę daną przez Ducha Świętego i w Duchu Świętym modlitwę wyraża się z całej siły. Duch każe nam wołać,wręcz wykrzykiwać, jak wołali Serafini przed tronem Bożym wykrzykując do siebie wzajemnie słowa: Święty, Święty, Święty Pan. Modlitwę uwielbienia, czy wstawienniczą mamy wyrażać silnym głosem, nie tylko osobiście, ale z całym Kościołem, całym ludem odkupionych, potężnym głosem, jak w Apokalipsie: ”jakby szum wielkich wód i jakby huk potężnego gromu” /Ap 14, 2/. Nie po to, aby mówić nie, lub czynić hałas, lecz aby modlić się całą mocą naszej istoty, będąc prowadzeni w wielbieniu Boga i Baranka przez Ducha Świętego.
Tzw. modlitwa charyzmatyczna nie jest, jak się o niej zbyt często sądzi, modlitwą czysto spontaniczną, swobodnym dzieleniem się swymi uczuciami. Jest to prawdziwie modlitwa, która jest nam dana, a przeżywana w uważnym słuchaniu, wychodzi z serca będąc wołaniem — krzykiem. Czytanie psalmu, uczestnictwo w liturgii, odmawianie Ojcze nasz może i powinno być w wysokim stopniu charyzmatyczne.
Warunki dobrej modlitwy.
Modlitwa w Duchu wymaga od nas przede wszystkim pragnienia spotkania Boga. Na modlitwie możemy być hojni jedynie wówczas, gdy gorąco pragniemy spotkać się z Bogiem. Zacznijmy zatem od modlitwy o to głębokie pragnienie widzenia Boga wiedząc, że już ono samo jest owocem Ducha. To dobry początek bo, jak pisze św. Paweł:”(…) nie umiemy się modlić tak, jak trzeba (…)”/Rz 8, 26/. To Duch wprowadza w modlitwę i budzi w nas jej głębokie pragnienie.
Teolog Wilkie Au opowiada historię o uczniu, który prosił mistrza, by go nauczył modlić się. Mistrz zaprowadził ucznia na płytki brzeg rzeki i zanurzył jego głowę w wodzie (prawdopodobnie uczeń pomyślał sobie, że jest to jedna z technik skupiania uwagi, używanych podczas zajęć szkolnych), po czym trzymał głowę ucznia pod wodą dopóty, dopóki ten nie zaczął wyrywać się; wtedy dopiero go puścił. Chłopiec był zdumiony, bo przecież prosił mistrza, by nauczył go modlić się, a nie — by próbował go zabić. Wówczas mistrz udzielił mu pierwszej lekcji modlitwy mówiąc: ”Jeśli twoje pragnienie modlitwy nie będzie tak proste i jednoznaczne, jak twoje pragnienie powietrza, nie nauczysz się modlić”. Dlatego, ucząc się modlitwy, musimy najpierw umieć całym sercem zapragnąć spotkania z Bogiem.
Powinniśmy zatem modlić się, by dar Ducha Świętego doprowadził nas do modlitwy. Bez tego daru nasze wysiłki będą sporadyczne, rutynowe i krótkotrwałe. Modlitwa zależy od intensywności obecnego w każdym z nas pragnienia spotkania Boga, gdyż to pragnienie rozpala w nas Duch Święty, stabilizując nasze życie modlitwy. Jest to pierwszy warunek modlitwy.
Drugim warunkiem jest pokora. Bez pokory nie poznamy Ducha Świętego. Pokora to postawa, w której Bogu pozwalamy być Bogiem. Pokora wymaga od nas, byśmy zrezygnowali z dążenia do panowania nad wszystkim. Dotyczy to zarówno osób wyświęconych jak i niewyświęconych, które sprawując posługi duszpasterskie, czy animatorskie mają nawyk komenderowania. Potrafimy znakomicie planować, zarządzać, administrować i realizować własne wizje; jesteśmy zawsze gotowi do zmieniania świata. Przychodzi jednak czas, gdy musimy puścić stery i pozwolić Bogu być Bogiem. Rzecz w tym, by umieć poddawać się powiewom Ducha Świętego. Rozumiana w ten sposób pokora nie jest biernością, lecz gotowością do działania w harmonii z Bogiem, do oddania się Mu do dyspozycji i służenia Mu. Nie powinno nas dziwić, że ludzie pokorni potrafią niekiedy działać z ogromną determinacją, okazując wielką siłę woli.
Na modlitwie z pokorą powinniśmy dążyć do stawania przed Panem takimi, jakimi jesteśmy. Gdy modląc się oczekujemy przyjścia Ducha Św., odsłońmy nasze prawdziwe ja: zranienia, zmęczenie, ból i troski. Zrezygnujmy z ja, którym tak chcielibyśmy być, bo przecież mamy spotkać się z Duchem Prawdy, i módlmy się o dar przejrzystości w obliczu Boga.
Na modlitwie potrzebne są nam pewne reguły zachowania, a jedną z nich jest dyscyplina ciszy. Cisza jest gotowością oczekiwania, wsłuchiwania się w powiew nadchodzącego Ducha. Ludzie karmiący się prawdziwą ciszą są bardziej wrażliwi na innych i ich potrzeby; stają się sercem wspólnoty. Bez ciszy nie zdołamy poczuć poruszeń Ducha Świętego w naszych sercach, w sercach innych ludzi i w zgiełku świata. Kto nauczy się ciszy na modlitwie, będzie umiał skutecznie rozeznać i odczytać działanie Ducha w historii Kościoła, wspólnoty, świata, a także w historii własnego życia.
Modlitwa tworzy wspólnotę. Prawdziwa wspólnota trwa na modlitwie. Modlitwa jest szkołą życia wspólnotowego. Przez modlitwę w Duchu Świętym nawiązujemy kontakt z naszym prawdziwym ja, otwierając się na większą od nas Tajemnicę. Modlitwa to sposób trwania w harmonii z Bogiem i życia zgodnie z Bożą wolą. Owocem modlitwy jest człowiek, który kocha, który otwiera się na drugiego.
Tajemnica modlitwy.
W modlitwie nie wszystko zależy od nas. Tak naprawdę to, co jest po naszej stronie, to zaledwie jeden procent całego modlitewnego sukcesu. Wszyscy doświadczamy tajemnicy modlitwy. Mamy czasem doskonałe warunki do modlenia się: ciszę, spokój, zamkniętą izdebkę, a mimo to nie czujemy żadnego kontaktu z Bogiem. Innym razem zagonieni w życiu, nagle słyszymy jakiś Boży głos i jesteśmy pewni, że Bóg z własnej inicjatywy, w zupełnie niespodziewany sposób mówi do nas. Oznacza to, że podczas modlitwy musimy być gotowi na różne niespodzianki. Nieprzewidywalność modlitwy to dowód, że jest ona rozmową z osobowym Bogiem.On będąc żywą Osobą kieruje naszą modlitwą tak, jak chce,a nasze najważniejsze zadanie polega na poddaniu się Jego woli.
Duch Święty jak wiatr.
Kiedy nie umiemy się modlić, sam Duch Święty przychodzi z pomocą naszej słabości. Ta słabość powoduje, że jesteśmy bez ruchu, nie potrafimy zrobić nawet kroku w stronę Boga. Potrzeba nam Kogoś, kto nas poruszy i uniesie w ramiona Jezusa. Tym Kimś jest Duch Święty, Poruszyciel. On jest jak wiatr, poruszający wszystko, co napotka na swej drodze. Musimy pamiętać, że ten wiatr wieje, jak chce, skąd chce i dokąd chce. Stąd pomoc Ducha Świętego na modlitwie jest zawsze niespodzianką, a sama modlitwa nie znosi schematów i stagnacji. Modlitwa w Duchu Świętym, to ciągła gotowość na Boże powiewy przychodzące z różnych stron i w różnych okolicznościach.
Bądź bardziej liściem niż gałęzią.
To dziwne, że czasem delikatne liście potrafią przetrwać wichurę, a solidne gałęzie drzew łamią się z hukiem. Dzieje się tak nie dlatego, że gałęzie są słabsze, a liście mocniejsze lecz dlatego, że wszystko zależy od poddania się powiewom wiatru. Gałąź, która stawia opór, szybko zostaje złamana, a mały listek, który układa się w kierunku wiatru i kołysze wraz z nim, zostaje ocalony. Jeśli w twardości i niezmienności naszego serca nie przyjmiemy powiewów Ducha Świętego, szybko załamiemy się na modlitwie. Będziemy rozczarowani tym, że nie wygląda ona tak, jak spodziewaliśmy się tego. By nie dać się złamać, musimy umieć rzucić całe nasze życie w ramiona Ducha Świętego. Każdą modlitwę zaczynajmy od zaproszenia Ducha Świętego do naszego serca. Prośmy Go, aby modlił się w nas i bądźmy podatni na Jego suwerenne działanie, gdyż w modlitwie wszystko zależy od Niego. My sami nie umiemy się modlić, bo jesteśmy cieleśni i grzeszni, ale Duch Święty, który jest duchem, pozwala nam wejść w komunię z Bogiem, który też jest duchowy.
Prowadź nas Duchu Święty!
Czesława Nowak
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.